Przygotowania do Euro 2012 ostatecznie zakończone, Andora zlana łatwo i przyjemnie 4:0. Znamy już skład na mecz otwarcia: Szczęsny – Piszczek, Wasilewski, Perquis, Boenisch – Błaszczykowski, Polanski, Murawski, Obraniak, Rybus – Lewandowski. Cieszyć się może Legia, bo Rybus wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce i jeśli w najbliższych dniach podczas treningów nie odniesie żadnego urazu to wiadomo, że w turnieju zagra. A jeśli zagra chociaż minutę – warszawski klub dostanie przewidzianą w kontrakcie z Terekiem Grozny premię w wysokości 300 tysięcy euro.
W zasadzie można ją już księgować. Całkiem przyjemny, wakacyjny bonus do i tak sowitej, początkowej kwoty. Teraz cała wartość transferu dojdzie do trzech milionów euro, a sam Rybus znajdzie się w gronie najdrożej sprzedanych zawodników w historii naszej ekstraklasy.
I to – przynajmniej naszym zdaniem – najciekawsza informacja soboty. Bo co tu jeszcze napisać?
Franciszek Smuda wybrał bezstresowy sposób przygotowań do Euro. Ostatni przeciwnicy mieli prezentować niespecjalną klasę, a na sam koniec przywieziono do Warszawy na ścięcie biednych Andorczyków. W prawdziwym boju PZPN ma sprawdzić dopiero w spotkaniu otwarcia, z Grecją. Może i ma to sens, może nie – wyjdzie w praniu. Faktem jest, że inne zespoły raczej szukają w tym okresie poważniejszych meczów, wprowadzających do poziomu międzynarodowej rywalizacji. Tu inaczej. Smuda zdecydował się zadbać przede wszystkim o dobre humory i być może racja jest po jego stronie. Niewykluczone, że ci akurat zawodnicy, przed turniejem rozgrywanym na własnych stadionach, potrzebują przede wszystkim komfortu psychicznego.
Andora bez dwóch zdań ten komfort zapewniła. W całym meczu był tylko jeden brzydki faul (paskudny, na Lewandowskim) i poza tym momentem goście świetnie ogrywali rolę wynajętych statystów. Trudno więc wysnuć jakiekolwiek wnioski, dotyczące warstwy sportowej (poza tym, że Boenisch trochę wygląda jakby biegał na szczudłach). Wszystko co wiedzieliśmy – wiadomo dalej, bo żadne znaki zapytania się nie pojawiły. Wszystko czego nie wiedzieliśmy – tego nie wiemy dalej, bo żadne odpowiedzi się nie wyklarowały.
Teraz przed zawodnikami sześć dni, z których każdy kolejny będzie coraz bardziej nerwowy. Jak to się mówi – najbliższe dni oddzielą chłopców od mężczyzn.