Kiedy Grzegorz Lato próbuje zaczepiać Zbigniewa Bońka to – ze względu na oczywiste różnice w ilorazie inteligencji – musi się to dla tego pierwszego skończyć boleśnie. Zapraszamy do lektury najnowszego odcinka „wrzutki do Bońka”.
Dawid: Panie Zbyszku, czy Pana zdaniem któryś z naszych stadionów (najprawdopodobniej Wrocław, Warszawa, Gdańsk) nadawałby się na organizacje imprezy typu finał Ligi Europejskiej bądź finał Ligi Mistrzów? Chodzi o to, czy jest taka realna możliwosć żeby ktoś z UEFA w ogóle rozpatrzył wniosek któregoś z tych miast i czy organizatorsko byłby to udany mecz.
– Mamy wspaniałe stadiony, ale niestety nie dość pojemne, by na poważnie myśleć o organizacji finału Ligi Mistrzów. Ze względu na liczbę miejsc, celować powinniśmy raczej w finał Ligi Europejskiej. Natomiast nasza baza uprawnia nas już do myślenia o wielu wspaniałych imprezach, np. o organizacji finałów mistrzostw świata do lat 20. Na razie zaczekajmy, jak zostaniemy ocenieni za Euro 2012.
Pakito: Panie Zbyszku, w związku z reportażem jaki pojawił się w telewizji BBC i postrzeganiem naszego kraju przez Anglików mam pytanie – jak we Włoszech, na kilka dni przed startem, postrzegane są polsko-ukraińskie mistrzostwa? Wiadomo, konkurowaliśmy z Italią o ich organizację, więc z włoskich mediów może wylewać się zawiść lub pojawić się chęć wytykania nam błędów i niedociągnięć. Czy media obwieszczają zbliżającą się wielkimi krokami katastrofę? Przestrzegają przed czymś wybierających się do nas rodaków? A może jednak chwalą nas? Pozdrawiam.
– Szalonych ludzi nigdzie nie brakuje – ani w Polsce, ani we Włoszech, ani w BBC. Generalnie w Italii mówi się pozytywnie, ale wychylił się Balotelli. Piłkarzem on może być znakomitym, natomiast głowa jeszcze u niego nie funkcjonuje. Chciałbym mu przypomnieć, że we Włoszech wiele razy spotkał się z rasistowskimi reakcjami, wiele razy wygwizdywano go z powodu koloru skóry. W Polsce może być spokojny – na pewno będzie lepiej odbierany niżâ€¦ w swojej ojczyźnie. Dla mnie to wszystko jest tworzeniem psychozy przez ludzi, którzy mają małą wiedzę o realiach. Na szczęście, większość osób puszcza te głupoty mimo uszu. Włosi cieszą się, że jadą do Krakowa, 11 czerwca odbędzie się tam mecz byłych gwiazd włoskich i polskich, będzie miło i sympatycznie.
Paweł Kabut: Grzegorz Lato w wywiadzie dla WPROST: „Zbigniew Boniek jest ambasadorem Euro, a reklamuje piwo, które nie jest sponsorem mistrzostw (…) To nie fair ze strony Zbyszka (…) Od tego są adwokaci. Myślę, że te sprawy zostaną załatwione już po Euro. Teraz nie pora latać po sądach”. Jak pan się do tego odniesie, obawia się pan czegoś, spodziewa się pan, że przyjdzie „pora na latanie po sądach” w tej sprawie?
– Nie mogę się śmiać, bo mnie brzuch boli… Jestem wolnym człowiekiem i podpisuję umowy, jeśli mam na to chęć. Jestem absolutnie zadowolony z reklam Tyskiego, uważam, że to świetna kampania. A Grzesiowi pewnie żyła wyskoczyła, bo się zorientował, że przez cztery lata jakże sumiennej i ciężkiej pracy w PZPN zarobił mniej niż Boniek w tydzień. Co do sądów to na jego miejscu byłbym ostrożny z prognozami, bo ja po Euro 2012 jadę na wakacje, a gdzie jedzie Grzesiu to nie wiem. Może faktycznie będzie musiał się tłumaczyć z niektórych problemów. Generalnie znowu stracił szansę, żeby być cicho, ale w imię starej przyjaźni zapraszam go na zimne Tyskie.
Kibic Widzewa: Panie Zbigniewie, jest Pan znany na całym świecie. Ma Pan kontakty w kraju i za granicą. Czy po przez Pańskie znajomości mógłby Pan sprowadzić do Widzewa poważnego sponsora? Obecnie Pan Cacak męczy się sponsorowaniem tak zasłużonego klubu. Taki klub jak Widzew powinien co roku walczyć o najwyższe cele. Widzew jest uznaną marką, dlatego może warto namówić odpowiedniego partnera, aby Widzew mógł rozgrywać mecze z takimi zespołami jak Liverpool czy Juventus.
– Ja już raz poważnego partnera przyprowadziłem, właśnie pana Cacka. A to, że pan Cacek chce się wycofać powinno być dla wszystkich dzwonkiem alarmowym. Bo to nie chodzi o samego Cacka, ale o naszą piłkarską rzeczywistość. Najchętniej wycofaliby się wszyscy właściciele klubów, tylko nie mają komu ich oddać. Przecież to samo obserwujemy w każdym mieście. Cały system musi być zły, skoro właściciele rzadko kiedy mają pięć minut radości, za to całe lata utrapień. Jak coś jest źle – zawsze wszystko spada na właściciela. Nawet jak kibice mają niewygodnie to do kogo mają w pierwszej kolejności pretensje? Do właściciela. Pieniędzy więc z tego nie, satysfakcji też nie za dużo…
Helter Skelter: Panie Zbyszku, wiadomo że od 2002 roku nie potrafimy ugrać w turniejach nic ponad jeden przyzwoity mecz. Czy pokusiłby się Pan o wskazanie błędów jakie zostały popełnione w owym czasie? Bo chyba przecież nie byliśmy aż tak słabi? Nie chcę bynajmniej podważać kompetencji któregokolwiek z trenerów(zwłaszcza obecnego, w obliczu tak ważnej imprezy) ale uczestnik wielu turniejów ma na pewno swoje przemyślenia. Jakich więc błędów w Pana odczuciu powinniśmy uniknąć?
– To nie jest kwestia błędów, problem leży zupełnie gdzie indziej. Jak z Tomkiem Adamkiem – on chęć do walki, serce ma zawsze, ale co innego wygrać z przyzwoitym, silnym, ale jednak przeciętnym bokserem w swojej hali, a co innego pojechać do Niemiec i pokonać Kliczków. W sporcie są hierarchie, na takich hierarchiach sport jest zbudowany. Jeżeli my zazwyczaj jesteśmy w sytuacji, w której możemy zrobić niespodziankę, natomiast pokonanie nas żadną niespodzianką nie jest – to znaczy, że nie mamy dostatecznych umiejętności, siły rażenia, nie mamy odpowiednich osobowości wśród piłkarzy. Teraz mamy Lewandowskiego, Szczęsnego, Piszczka i Błaszczykowskiego. Gdybyśmy mieli po pięciu takich na każdą pozycję, moglibyśmy analizować nieudane turnieje i doszukiwać się jakichś istotnych błędów.
DiStefano: Panie Zbyszku czy mógłby pan powiedzieć z którymi piłkarzami z polski i z zagranicy utrzymuje Pan bardzo dobry kontakt?Drugie pytanie to czy gdyby otrzymał Pan oferte bycia szkoleniowcem dobrego polskiego klubu,bądz włoskiego to czy przystał Pan by na taką propozycję,przemyślał czy od razu odrzucił?Pozdrawiam.
– Na pewno nie mam takiego notesu i takich kontaktów jak Piotrek Świerczewski:) Mam grono ludzi, z którymi utrzymuję kontakt, ale wymienianie nazwisk wydaje mi się niepotrzebne. Co do trenowania, nie wydaje mi się, bym miał otrzymać ofertę i bym miał na nią przystać. Nie lubię ustosunkowywać się do zdarzeń zupełnie hipotetycznych.
Batigol78: Czy bliżej Panu do stanowiska np. Arsene’a Wengera, który stwierdził, że Messi to już w tej chwili najlepszy piłkarz w historii futbolu czy bliżej jednak do opinii Michela Platiniego, który w styczniu stwierdził, ze bez wygrania MŚ Messiemu trudno będzie wytrzymać porównania z Maradoną czy Pele?
– Uważam, że Messi jest absolutnie fantastyczny, ale dla mnie nie może być porównywany z Maradoną. Maradona był z innej planety. Dzisiaj dyskutujemy o tym, co jest tu i teraz, a zapominamy, co się działo dwadzieścia pięć lat temu, nie pamiętamy dobrze futbolu Diego. Dla mnie on był i będzie ponad wszystkimi. Mistrzostwo świata wygrał mając obok siebie dziesięciu niezłych, przyzwoitych piłkarzy, ale wygrał dzięki sobie, a nie dzięki im. Strzelał gole wszystkim, czym można i czym nie można. Był niepodrabialny.
Batigon78: Którego właściciela klubu piłkarskiego w Polsce ceni Pan najbardziej i za co?
– Ja ich wszystkich nie tylko cenię, ale i podziwiam. Jak byśmy się zastanowili nad ich obecnością w futbolu to by się okazało, że są to ludzie szaleni. Jak nie wygrywają – wszystko na nich. Jak wygrywają – całą zasługę zgarniają piłkarze i trenerzy, właściciel musi tylko wypłacić premię. Biznesowo to się nie kalkuluje, emocjonalnie – też nie za bardzo, tylko czasami. Jesteśmy kilka dni przed najważniejszą imprezą w dziejach kraju, ale jak kurz opadnie to się może okazać, że ta piłkarska sprężyna wcale nie została nakręcona… Kogo z prezesów cenię najbardziej? Palma pierwszeństwa należy się Bogusławowi Cupiałowi, który był najbliżej wielkiej piłki, miał najlepsze idee, najlepszy zespół, najlepiej po prostu to wszystko poukładał.
Jacek: Panie Zbyszku, jakie błędy popelnił Luis Enrique w Romie, które przyczyniły się do słabych wyników i czy „odkurzenie” Zdenka Zemana to dobry pomysł?
– Wszyscy emocjonują się powrotem Zemana do Romy. Wiadomo, że piłkarze będą musieli przebiec sporo kilometrów po schodach, bo drużyny tego szkoleniowca słyną z siły i wytrzymałości, zawodnicy muszą biegać jak szaleni. Zeman słabą Pescarę wprowadził do Serie A, teraz wraca do piłki na najwyższym poziomie. Jak mu się uda? Sam jestem ciekaw! Luisa Enrique trochę mi szkoda, bo dał się poznać jako inteligentny człowiek, z ideami. Może po prostu miał pecha. Już tak jest, że jak ktoś ma pecha to jako trener kariery nie zrobi. Zawodnicy tego szkoleniowca chwalili, mówili, że ma wspaniałe treningi, że wprowadza świetną atmosferę. Ale jak zrobimy bilans to będzie on fatalny: szybkie odpadnięcie z europejskich pucharów, szybkie odpadnięcie z Pucharu Włoch, w walce o mistrza Roma nie liczyła się od pierwszej kolejce. Ten zespół ciągle grał tak samo i tracił takie same bramki. Chciał trzymać piłkę na połowie przeciwnika, co robiło dobre wrażenie artystyczne, ale jak przychodziło do konkretów to było w plecy.
Maciej Skorża: czy uważa pan, że beze mnie liga będzie ciekawsza?
– Panie Macieju, ja chciałem raczej zapytać – jak wyście to zrobili? Gdybym był kibicem Legii to do dzisiaj nie potrafiłbym wytłumaczyć, w jaki sposób drużyna zawaliła taką szansę na mistrzostwo. Ale zdaje mi się, że Skorża długo bez pracy nie pozostanie…
Ricardo Esteban: Co Pana skłoniło do wzięcia (w oryginalny sposób) udziału w meczu polskich i włoskich polityków w Rzymie? Zapewne miał Pan okazję poruszyć z premierem kilka tematów. Jak Pan to wykorzystał?
– Było to spotkanie polityczne na wysokim szczeblu, dobrze zorganizowane, dzień przed częścią oficjalną w pięknej scenerii rozegrano mecz parlamentarzystów. Organizatorzy poprosili, żebym był sędzią, co przyjąłem z radością. I zacząłem rozumieć sędziów, jaka to jest adrenalina być tam w środku i wiedzieć, że od ciebie zależy bardzo dużo. Polscy politycy zaprezentowali się jako dobry, zgrany, ułożony zespół, a premier – muszę przyznać – przeprowadził kilka wspaniałych akcji, strzelił dwie bramki. Czy z nim rozmawiałem? Oczywiście. Ale kolega Ricardo musi mi wybaczyć – jeśli rozmawia się z premierem prywatnie to potem nie wypada opowiadać o tym w mediach.
Lech Wałęsa: Panie Zbigniewie, na początek – szacuneczek. A teraz pytanie: Jak wspomina Pan mecz przeciwko Lechii w Pucharze Zdobywców Pucharów? Atmosfera w kraju, na trybunach, w szatni, między zawodnikami… Jakieś rzeczy szczególnie zapadły Panu w pamięć?
– Panie Lechu, pamiętam, że odwiedził pan nas w szatni i że cały stadion skandował pana nazwisko. Stare czasy. Dla nas to było spore przeżycie, ale bardziej kulturalne, obyczajowe, polityczne, a nie sportowe. Sam mecz nie miał znaczenia, bo pierwszy wygraliśmy 7:0, w rewanżu nie zagraliśmy najmocniejszym składem i wymęczyliśmy 3:2.
Paweł Grzembka: Panie Zbigniewie, co Pan sądzi o aferze korupcyjnej we Włoszech? Czy brak powołania dla Criscito uważam Pan za słuszny, czy też lepiej byłoby poczekać na wyrok sądu? I ogólnie, według Pana będzie z tego jakaś grubsza afera, czy skończy się na Sienie i tych kilku osobach?
– Coś mi podpowiada, że to będzie naprawdę gruba afera i wydaje mi się, że za pięć czy dziesięć minut usłyszymy o poważnych nazwiskach. To wszystko może przybrać naprawdę kosmiczne rozmiary. Co do Criscito – nie rozumiem, dlaczego akurat on został wykluczony, a już Bonucci, którego sytuacja wygląda identycznie już nie. W każdym razie na razie Criscito dostał zawiadomienie z włoskiej prokuratury, że jest toczone wobec niego postępowanie wyjaśniające. We Włoszech jest tak, że jeśli prokuratura się komuś przygląda, to go o tym informuje, a dopiero potem zapada decyzja o postawieniu zarzutów bądź umorzeniu postępowania…
We Włoszech sytuacja z korupcją jest trochę inna niż w Polsce. U nas czeka się na wyrok sądu, a te wyroki jeśli już zapadają to po wielu, wielu latach. Tam liczy się prawo sportowe, konsekwencje są błyskawiczne, a ludzie, na których padnie podejrzenie muszą udowadniać swoją niewinność. Jak im się nie uda – ponoszą konsekwencje.
Warto dodać, że dzisiaj prasa donosi o sprawie Buffona, który miał przekazać innej osobie piętnaście czeków na łączną sumę 1,5 miliona euro. Te pieniądze miały być przeznaczone na zakłady.
Miszczu: Witam panie Zbyszku, ostatnio widziałem w TVN24 jak sędziował Pan mecz polskiej „elity” politycznej, grał tam Cezary Kucharski jak Pan zareagował na jego widok i czy podał Panu rękę? A może zdobył się na przeprosiny? Pozdrawiam.
– Oczywiście, że podałem rękę, bo podaję rękę, nawet jeśli w wielu kwestiach myślę inaczej niż druga osoba. Na początku meczu powiedziałem mu tylko, żeby był ostrożny, bo… jest pierwszym kandydatem do czerwonej kartki. Ale to był, rzecz jasna, żart. Muszę przyznać, że na poziomie parlamentarzystów Kucharski robił różnicę:)