Ronaldinho znowu do wzięcia, ale Flamengo ma zamiar wydoić do ostatniego centa…

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2012, 12:18 • 3 min czytania

Po roku i pięciu miesiącach trudnej relacji, po długich tygodniach markowania i pozorowania gry w piłkę, kłótniach z działaczami i dokładnym liczeniu brakujących pieniędzy, wreszcie po niekończących się balangach i opuszczaniu treningów… Ronaldinho odchodzi z Flamengo. Piłkarz wielki, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że i sportowo, i mentalnie mocno już wypalony. Nawet jeśli do wczoraj prezes Patricia Amorim trzymała na swoim biurku zdjęcie R10 w koszulce Flamengo, dziś pewnie wyzywa go od najgorszych. Ronaldinho jest już wolnym piłkarzem. Deklaruje, że nie kończy kariery. Może podpisać kontrakt z dowolnym klubem, ale swojego ostatniego pracodawcę zamierza wycisnąć z kasy, jak dojrzałą cytrynę.
Pomysł zatrudnienia Ronaldinho na gwiazdorskich warunkach od początku wydawał się karkołomny. Jeszcze dopóki 75% sumy kontraktu zobowiązywała się płacić duża grupa kapitałowa „Traffic”, sprawy miały się dobrze. Gdy jednak przed kilkoma miesiącami odstąpiła od warunków umowy, całość kosztów utrzymania piłkarza spadła na działaczy Flamengo. Ronaldinho im dłużej nie dostawał pieniędzy, tym mniejszą wykazywał determinację. W poprzednim sezonie zachwycał. Strzelał gola za golem, wrócił nawet do reprezentacji Brazylii, ale w bieżących rozgrywkach z każdym kolejnym meczem robił się coraz bardziej przewidywalny, ociężały i coraz mniej skuteczny w swoich efektownych zagraniach.

Ronaldinho znowu do wzięcia, ale Flamengo ma zamiar wydoić do ostatniego centa…
Reklama

R10 – typowy latynoski gwiazdor, jak tylko poczuł zapach gigantycznych pieniędzy, zaczął sobie żyć bardzo „szeroko”. Tym bardziej musiało go ostatnio frustrować, że kasa zapisana w kontrakcie z Flamengo miesiącami przechodzi mu koło nosa. Wreszcie do akcji pomocy włączył się nawet jego brat – Roberto de Assis Moreira, który zorganizował głośny happening w sklepiku klubowym. Pościągał z półek dowolne gadżety, wykrzykując przy tym, że skoro „Fla nie płaci jego bratu, to i on nie zamierza uregulować rachunku za swoje zakupy”.

Reklama

Atmosfera gęstniała z dnia na dzień. Przed kilkoma dniami Flamengo zremisowało u siebie z Internacionalem 3:3, a schodzącego z boiska Ronaldinho żegnały gwizdy. W pierwszej połowie strzelił wprawdzie gola z karnego, ale w ostatnich minutach dał sobie odebrać piłkę na środku boisku, co zakończyło się kontrą i wyrównującą bramką. Oliwy do ognia dolał wiceprezes Paulo Cesar Coutinho, który pogardliwie wypowiedział się o klubowym gwiazdorze i na swoje nieszczęście… Został nagrany amatorską kamerą przez jednego z kibiców.

Ronaldinho nie stawił się na ostatni mecz ligowy. Opuścił trzy dni treningów, biorąc wolne aby odwiedzić chorą mamę, będącą po operacji w szpitalu w Porto Alegre. Miał wrócić, ale nagle przestał odbierać telefony i odpisywać na wiadomości.

W międzyczasie wyszło na jaw, że złożył pozew przeciwko Flamengo do sądu pracy w Rio de Janeiro. – Mój klient nie jest już piłkarzem „Fla”. Jego umowa została rozwiązana w sądzie – poinformowała wczoraj reprezentująca go Gislaine Nunes. Ale to jeszcze nie koniec… Choć Flamengo twierdzi, że dług klubu wobec piłkarza wynosi około 2,25 miliona dolarów, Ronaldinho domaga się na drodze sądowej wielokrotności tej kwoty. Dokładnie 40 milionów reali brazylijskich, czyli równowartości prawie 20 milionów dolarów – z tytułu niewypłaconych pensji, ubezpieczeń, praw do wizerunku i innych dodatków. Prawnicy Flamengo zamierzają walczyć, by zakwestionować wysokość gigantycznych należności, a przepytywani przez telewizję „Globo” eksperci mówią: – To może być długa prawna batalia, jednak Ronaldinho nie stoi w niej na straconej pozycji.

Póki co w krótkiej rozmowie z dziennikarzami postanowiłâ€¦ podziękować kibicom za wsparcie i zadeklarował, że nie zamierza kończyć kariery. – Mogę grać jeszcze przez kilka sezonów, ale najbliższe dni chcę spędzić w ciszy i spokoju ze swoją rodziną – powiedział. Pytanie, kto teraz skusi się na ten ekskluzywny towar w postaci kosztownych piłkarskich usług lekko przeterminowanego gwiazdora. Brazylijscy dziennikarze, na podstawie nieoficjalnych rozmów z innymi zawodnikami, twierdzą, że w zespole Flamengo po jego odejściu zapanowała ulga.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama