Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Leo Beenhakkerem, bo jest tam kilka kwiatków. Poza tym polecamy reportaż z Warki, w której podczas Euro zatrzyma się reprezentacja Chorwacji.
SUPER EXPRESS
Wywiad z… wujkiem Miroslava Klose.
– W jakiej formie jest Mirek? Ostatnie tygodnie stracił z powodu kontuzji…
– Z jego zdrowiem już wszystko w porządku. Chłopak jest w dobrej dyspozycji. Niby ma już 34 lata, ale nie pali, nie pije, interesuje go tylko piłka i rodzina. Dlatego pogra jeszcze kilka lat na wysokim poziomie. W Lazio są z niego tak zadowoleni, że przedłużyli z nim kontrakt o 3 lata. A to się rzadko zdarza, bo w tym wieku z reguły proponują już piłkarzom tylko roczne umowy.
– Skoro kilka lat jeszcze pogra, to może pobić kilka rekordów. Na którym mu najbardziej zależy?
– Najważniejsze to pobić Gerda Muellera. On ma 68 goli w kadrze, a Mirek już 63. Gdyby udało się to Mirkowi zrobić na EURO 2012, to byłoby super. A jak nie, to będą kolejne mecze. Drugi cel to pobić znów… Gerda Muellera. Tym razem w liczbie bramek w finałach mistrzostw świata. Teraz obaj mają po 14. I trzeci cel: zostać najlepszym strzelcem w historii mundiali. Mirkowi brakuje jednej bramki do Brazylijczyka Ronaldo. I właśnie dlatego tak mu zależy, żeby zagrać na mistrzostwach świata w Brazylii w 2014.
FAKT
Sporo ciekawostek o kadrze PZPN, ale bardziej dla laików. Warto zacytować tekst o ewentualnym transferze Rafała Wolskiego.
Dziennik Bild poinformował, powołując się na Maika Barthela, niemieckiego współpracownika agenta zawodnika Cezarego Kucharskiego (40 l.), że Wolski latem zmieni klub. Tymczasem Kucharski mówi Faktowi: – Rafał jest zdecydowany, żeby zostać jeszcze rok w Legii, wzmocnić się fizycznie, potwierdzić swoją klasę w kolejnym sezonie. Uznaliśmy, że nie jest jeszcze gotowy na takie wyzwanie. Przekonałem Borussię, żeby pójśc taką drogą. Dortmund to jest dzisiaj dla polskich piłkarzy wymarzona ścieżka kariery, jednak Rafał zgadza się ze mną, że warto poczekać, by iść tam z większą pewnością.
RZECZPOSPOLITA
Wywiad z Leo Beenhakkerem.
Popełniliście błędy w przygotowaniach?
Przygotowaliśmy się dobrze, nie wracam do tego myślami, nie zastanawiam, gdzie popełniliśmy błędy. Zawodnicy nie byli w najlepszej formie, bo przyjechali po trudnym sezonie, w którym nie osiągnęli niczego wielkiego. To tak jak, zachowując proporcje, mój przyjaciel Joachim Loew musi teraz przygotować do mistrzostw kompletnie rozbitych porażką w Lidze Mistrzów zawodników Bayernu Monachium. Pierwszy mecz z Niemcami był dobry w naszym wykonaniu, ale przegraliśmy. W spotkaniu z Austrią skrzywdził nas sędzia, będę się upierał, że Howard Webb nie miał prawa podyktować rzutu karnego w ostatniej minucie. Nie było faulu. Po tym spotkaniu zespół stracił ducha, nie potrafiliśmy się podnieść, bo i tak niemal zupełnie straciliśmy szanse na wyjście z grupy.
(…)
No to jeszcze o bramkarzach. Jeden z pana ulubieńców Jan Tomaszewski nazwał reprezentację Polski drużyną hańby, bo grają w niej piłkarze naturalizowani.
Rozumiem Smudę i go popieram. Wszyscy tak robią, więc dlaczego on nie mógłby skorzystać z piłkarzy z polskimi korzeniami albo choćby polskim paszportem? To samo miałem z Rogerem. Jeśli ci zawodnicy mogą pomóc, trzeba to wykorzystać. Mamy rok 2012, Tomaszewski ciągle żyje w 1962. Czasami mógłby otworzyć oczy i zobaczyć, jak wygląda świat. Nie spędzę już nawet minuty rozmawiając o tym człowieku.
Da pan Smudzie jakąś radę, jak radzić sobie z presją?
Nie. Jego sytuacja jest inna. My byliśmy pod presją po świetnych eliminacjach, w których wyprzedziliśmy Portugalię i Serbię. Wszyscy oczekiwali cudów. A pod jaką presją jest Smuda?
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Janem Urbanem.
Jak przez te pięć lat zmienił się Jan Urban?
– Jest bardziej otwarty, komunikatywny i doświadczony. Brałem udział w półrocznym kursie coachingu, gdzie uczyłem się relacji międzyludzkich. Pracując w Lubinie, lataliśmy z moim asystentem Kibu Vicuną do Hiszpanii. Jestem spokojniejszy, teraz już nikt łatwo nie wyprowadzi mnie z równowagi. Umiem słuchać opinii innych bez większych nerwów.
(…)
– Zapytam o Ismaela, bo słyszałem, że jest możliwość powrotu. Osoby, z którymi rozmawiałem, mówiły, że dobrze wyglądał w sparingach i na treningach, ale ja widziałem go tylko w lidze. Na boisku spędził 120 minut, więc ciężko o ocenę. Chyba jednak coś potrafi, skoro dwa razy został królem strzelców w lidze greckiej.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Jakubem Błaszczykowskim.
Pan uważa, że nasi piłkarze są pokrzywdzeni?
Nie chcę być złośliwy, ale w Niemczech nie słyszę o żadnym naszym piosenkarzu czy aktorze, za to o Polakach z Borussii mówi się dużo. Drugi rok z rzędu zdobyliśmy mistrzostwo Niemiec. Dajemy świetny przykład, że Polak potrafi. Zasługujemy na szacunek. Nie wymagam pokłonów, tylko zwykły szacunek (…). To tak, jakby polski piosenkarz podbijał listy przebojów w USA.
(…)
Komuś może się to wydać maniakalne, ale siedzę w tym już kilkanaście lat i nadal mnie to kręci. Lubię być najlepszy. Przez całe życie staram się do tego dążyć. Jako piłkarz z czwartej ligi, KS Częstochowa, dostałem zaproszenie na testy do GKS Bełchatów. Dzień wcześniej robiliśmy na wuefie brzuszki na ławeczce skośnej, kto więcej.
Oczywiście nie mógł pan przegrać.
Ł»ebyście wiedzieli. Powiem szczerze, że trochę tych brzuszków zrobiłem. Następnego dnia mnie wygięło i nie mogłem się wyprostować. Pojechałem do Bełchatowa, wziąłem dwie tabletki przeciwbólowe i zagrałem. Biegałem skulony, ale znośnie to wyszło – strzeliłem dwa gole i miałem asystę. Trener Kuras powiedział, że chciałby mnie jeszcze zabrać na obóz i dopiero po nim zdecydować. Nie zgodziłem się, niestety… Znaczy dla mnie stety, kilka miesięcy później podpisałem kontrakt z Wisłą.
I reportaż z Warki.
Ależ były plany! Ludzie myśleli, że pół Chorwacji tu się zjedzie – mówi mężczyzna, który wcześniej uparcie wpatrywał się w słup ogłoszeniowy oklejony plakatami reklamującymi koncert Tarzan Boya w Przęsławicach koło Grójca. Chętnie bierze papierosa, „bo dziś jeszcze nie palił”, zaciąga się głęboko, a na jego twarzy pojawia się coś, co przy dobrych chęciach można nazwać uśmiechem. – Ludzie pokoje chcieli wynajmować, 400 euro za łóżko. I co? I nic. Mistrzostwa już za chwilę, a u nas nic się nie zmienia. Jedyne co, to że kilka razy Chorwaci przejadą autobusem w policyjnej eskorcie. Ot, i całe nasze EURO.



