Afera korupcyjna we Włoszech – upadłe pomniki Conte i Kaładze

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2012, 20:51 • 4 min czytania

Gdy piłkarze Juventusu świętowali zdobycie Scudetto, wydawało się, że nowela pod tytułem „Calciopoli” dobiegła wreszcie ku końcowi. No i dobiegła, ale szybko pojawiła się jej kontynuacja – „Calcioscommesse”. Włosi przekonywali, że po nużącej, wieloletniej walce z wiatrakami, wreszcie udało im się wyplenić ze swojego gniazda zgniłe robactwo, jakim stali się nieuczciwi piłkarze. Makaroniarze wręcz piali z dumy twierdząc, że ich rodzimy futbol stał się uosobieniem czystości niczym poranna rosa. Niestety, ale Serie A wciąż kojarzy się europejskim kibicom z przeciwieństwem czystości, czyli szambem. W poniedziałkowy poranek, włoskie ABW zatrzymało kolejną grupę boiskowych mafiosów.
Niespełniony polityk Kaładze

Afera korupcyjna we Włoszech – upadłe pomniki Conte i Kaładze
Reklama

34-letni Kaładze zburzył pozycję, na którą pracował latami. Facet miał jak dotąd bardzo dobrą opinię we włoskim i gruzińskim środowisku. Był symbolem profesjonalizmu i wzorem do naśladowania dla najmłodszych. Miał autorytet – wystarczająco duży, żeby spróbować swoich sił w polityce. Miał obalić rząd skorumpowanego Saakaszwiliego – on, jako uosobienie szlachetnego sportowca. Teraz może co najwyżej obalić, ale 0.7 z Conte i Scullim na trzech. Kaładze okazał się być typowym hipokrytą, który pcha się do władzy jedynie w celu napchania własnej kieszeni – do takiego wniosku doszli przynajmniej jego dotychczasowi zwolennicy.

Gdybyśmy mieli ocenić jego działania jeszcze w niedzielę, to zapewne napisalibyśmy, że jego rola w „naprawianiu świata” ma ręce i nogi. Jak dotąd patrzono na jego obraz przez pryzmat różowych okularów. Kaładze był przykładem na to, że można wyrwać się z prowincjonalnej Gruzji i zrobić karierę na zachodzie. Na boisku nie stwarzał problemów, stronił od imprez, miał ciekawą historię. No właśnie, bardzo ciekawą historię, która wywołuje poniekąd… współczucie. Te wszystkie czynniki przekoloryzowały rzeczywisty obraz jego osoby.

Reklama

Już mało kto o tym pamięta, ale w 2001 roku, członkowie gruzińskiej mafii porwali jego młodszego brata, studenta medycyny o imieniu Lewan. Skonspirowani porywacze wycenili jego głowę na 600 tyś €. Kaładze rzecz jasna okup zapłacił, i wszystko zapewne zakończyłoby się happy endem, gdyby nie infantylna interwencja policji, która w konsekwencji spłoszyła gangsterów. Porywacze wraz z więźniem i pieniędzmi rozpłynęli się w powietrzu. Piłkarz przez wiele miesięcy żył w niepewności, każdy telefon wywoływał w jego głowie tysiąc dziwnych myśli. Niestety, już nikt się z nim nie skontaktował. Na finał historii musiał czekać aż do 2005 roku, właśnie wtedy zostało znalezione ciało więźnia na przedmieściach Tibilisi. Policja złapała dwóch porywaczy, którzy zostali skazani kolejno na 5 i 25 lat więzienia.

Kaładze był szanowany przez kibiców Milanu głównie za profesjonalizm. Wychodząc na murawę potrafił skupić się na swoich obowiązkach. Swoje pozaboiskowe problemy, w trakcie meczu, zawsze odkładał na bok. Nawet rodzinna tragedia nie odbiła się na jego formie.

Kaładze uchodził w swoim domu za największą gwiazdę, wręcz celebrytę. We wszystkich gruzińskich klasyfikacjach wszechczasów plasuje się na czołowych miejscach. Po tym jak Dynamo Kijów sprzedało go do AC Milanu za 16 milionów euro stał się najdroższym piłkarzem w historii tego kraju – dla porównania najdroższy zawodnik sprzedany z polskiej ekstraklasy, Adrian Mierzejewski kosztował zaledwie pięć baniek. Kaładze jest jak dotąd jedynym gruzińskim piłkarzem, który w swojej gablocie może pochwalić się złotymi medalami z okazji triumfu w Champions League i Serie A.

Antonio Conte – jeszcze nie zdążył się rozkręcić, a już kończy.

Antonio Conte jeszcze kilka dni temu był noszony na rękach przez całą Italię. W zeszły czwartek podpisał nawet nową, lukratywną umowę z Juventusem, która związała go z klubem do 2015 roku. Świeżo upieczony mistrz kraju rzecz jasna, na nowy, lepszy kontrakt zasłużył uczciwą – a może nieuczciwą – pracą. To on został uznany za ojca tegorocznego sukcesu „Starej Damy”, jakim był triumf w Serie A po 6-ciu latach przerwy. Kibice z Turynu marzyli o powrocie z przytupem na europejską arenę, oczywiście z Antonio Conte na ławce. 42-letni gwiazdor zyskał ich przychylność ze względu na przywiązanie do barw klubowych, ale teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. Kto jak kto, ale Conte powinien w najbliższym czasie unikać wieczornych spacerów po turyńskich ulicach.

Teraz pewnie odejdzie, bo Juventus nie chce być kojarzony z korupcją. Sentymenty zejdą na bok, co do tego nikt nie ma jakichkolwiek wątpliwości. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdobycie Scudetto jest pierwszym i ostatnim trofeum jakie Conte zapisze w swoim trenerskim CV. Prawnik trenera oczywiście uspokaja i wierzy w niewinność swojego klienta, ale odmiennego zdania jest włoska prasa, która na „skorumpowanym trenerze” nie zostawiła suchej nitki. W ciągu najbliższych dni mamy poznać kolejne nazwiska, które miały związek z ustawianiem meczów. Szykuje nam się kolejne trzęsienie ziemi we włoskim mafijnym światku.

W 2006 roku afera korupcyjna wywołała dodatkową motywację wśród włoskich piłkarzy, którzy sięgnęli po tytuł Mistrza Świata. Czy historia się powtórzy? W Italli unika się proroczych wizji odnoszących się do najbliższej przyszłości. Nic dziwnego, bo patrząc na atmosferę wokół kadry, mają prawo żeby czuć obawy przed zbliżającym się turniejem. Jakość nazwisk w ich reprezentacji, z roku na rok, drastycznie spada.

RADOSفAW BUDNIK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama