– Biorąc pod uwagę, że Astana nie przegrała ostatnich czternastu meczów pucharowych u siebie, wynik sprzed tygodnia wielką sensacją nie jest. Poza swoim stadionem Kazachowie marnieją. Z ostatnich 18 wyjazdowych meczów w pucharach przegrali dziesięć. Sześć w stosunku, który dałby dziś awans Legii – pisze dzisiaj Michał Szadkowski w “Gazecie Wyborczej”. W prasie mnóstwo deklaracji, że Warszawa świętować będzie wieczorem awans Legii do kolejnej rundy.
FAKT
“Możecie odrobić tę stratę!”.
“Mistrz Polski stanie przed niezwykle trudnym zadaniem. Ma dokonać tego, co w tym stuleciu nie udało się jeszcze żadnej polskiej drużynie – odrobić wynik 1:3 z pierwszego spotkania. (…) Legia wyczerpała limit błędów. Dziś nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek rozprężenie w obronie, musi pokonać Astanę co najmniej 2:0. – Jestem spokojny o wynik – twierdzi Arkadiusz Malarz, jedyny, który przed tygodniem nie zawiódł. (…).
Duże nadzieje kibice Legii pokładają w Michale Kucharczyku, który jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem klubu z Łazienkowskiej. – Michał to ubezpieczenie Legii – zapewnia Jan Urban, był trener Legii. – Tylu zawodników przewinęło się przez Legię, a on cały czas w niej gra. Dla mnie to kozak”.
A więc w Legii jak zwykle. Przychodzą Necidy, przychodzą inni zagraniczni wymiatacze, a ostatecznie przed ważnym meczem “jak trwoga to do Kucharczyka”. I szczerze? To ma sens, bo mówimy o legioniście z krwi i kości, który najlepiej wie ile taki mecz znaczy dla Legii.
“Szwecja zabiera nam Boruca”. Spokojnie, tytuł to solidny clickbait, Artek wcale nie został szwedzkim kadrowiczem.
“Kuzyn Artura Boruca, szesnastoletni Maksymilian, dostał powołanie do reprezentacji Szwecji. Do tej pory wyrażał chęć gry dla Polski, dwa razy był na konsultacjach polskich talentów w Londynie.
Młody nawet podobny, oczywiście też bramkarz. Czy szkoda? Spokojnie, paru golkiperów jeszcze mamy.
Dalej temat ligowy. “Koniec szydery: Rymaniak bohaterem”.
“Bartosz Rymania w poprzednim sezonie prezentował dobrą, równą formę, ale mało kto to zauważył. Obrońca Korony był krytykowany przez kibiców i niektóre media za to, że w przeszłości grał słabo.(…).
– Ma spory luz pod bramką, ale zawsze tak grał. Dla mnie to obrońca lepszy w ataku niż w obronie – komplementuje piłkarza Robert Podoliński”.
Co tu kryć – prawda. Rymaniak wyszedł na prostą, robi wszystko, by odkleić łatkę.
Poza tym: Bjelica spowiada się z rotacji w bramce. Grać będą zarówno Putnocky jak i Burić, ale z Utrechtem na boisko wyjdzie ten pierwszy. Fakt pisze też o Adu: “Wzmocnienie czy szopka”, ale już wiemy, że szopka, bo po zamknięciu gazety poszła w internet informacja, że Amerykanin wyjeżdża. Zacytujmy jednak:
“Pierwszy cel transferu został osiągnięty. O Sandecji piszą w Anglii, we Francji, w Stanach Zjednoczonych, w Rumunii, a nawet w Wietnamie. Cele marketingowe nie obchodzą trenera Mroczkowskiego.
– O testach dowiedziałem się z mediów. To chyba jakiś żart – Denerwował się w poniedziałek. Wczoraj nie chciał kontynuować tematu. Prezes klubu poprosił pracowników, aby już nie komentowali sprawy.(…). Adu jest zdeterminowany. Sam zapłacił za bilet z USA do Polski”.
No cóż, mamy nadzieję, że chociaż Sandecja oddała mu za bilet.
SUPER EXPRESS
W Superaku deklaracja Malarza.
“Naszą siłą jest wiara, że możemy to zrobić. Zresztą, w poprzednim sezonie pokazaliśmy, że nie pękamy nawet przed wielkimi klubami, że umiemy grać przeciwko faworytom. Ktoś powie, że dziś Legia to inna drużyna, bo nie ma Niko, Prijo, bo odszedł Odjidja. Zgoda, ale inna nie znaczy gorsza. Są nowi piłkarze, którzy też potrafią grać w piłkę. Znam i doceniam naszą siłę.
Poza tym o – sensacja – dużych pieniądzach, o jakie walczy Legia w el. Ligi Mistrzów. Darujemy wam cytowanie artykułu “Lewandowska namawia do karmienia piersią”, natomiast trzeba Superakowi oddać, że fajnie wygląda fotomontaż z Ronaldo w więziennych łachach.
“Ronaldo pójdzie siedzieć?”
“Cristiano Ronaldo w więzieniu?! Taka wizja może się spełnić. A to za sprawą hiszpańskiej skarbówki, która prześwietliła finanse Portugalczyyka i wyszło jej, że gwiazdor Realu nie opodatkował 14.7 miliona euro”.
To serial który znamy od dawna i którego zakończenie też jest znane: żadnego więzienia nie będzie, skończy się wielomilionową ugodą.
I to tyle jeśli chodzi o Super Express. Ubogo.
GAZETA WYBORCZA
W “GW” rządzi Kubica. Dla piłki pół strony, które w całości zabrała Legia.
Pisze Michał Szadkowski:
“Legii pierwszy mecz sezonu”.
“To może być bardzo trudny wieczór dla trenera Jacka Magiery. Nie był krytykowany po porażce z Ajaksem, presję poczuł dopiero na finiszu Ekstraklasy. Dziś jest to już tylko i wyłącznie drużyna Magiery. To on podpisze się pod awansem bądź porażką. Jeśli mistrzowie Polski nie odrobią dziś strat, przeżyją najbardziej bolesną letnią porażkę w pucharach od czterech sezonów.
Mimo porażki w pierwszym meczu trzeba pamiętać, ze Legia mierzy się z niżej notowanym rywalem. W rankingu UEFA mistrzowie Polski zajmują 52 miejsce, Astana jest 79. Tę pozycję Kazachowie wypracowali na własnym stadionie. Ich rywale narzekają na sztuczną murawę, długą podróż i zmianę strefy czasowej. Biorąc pod uwagę, że Astana nie przegrała ostatnich czternastu meczów pucharowych u siebie, wynik sprzed tygodnia wielką sensacją nie jest. Poza swoim stadionem Kazachowie marnieją. Z ostatnich 18 wyjazdowych meczów w pucharach przegrali dziesięć. Sześć w stosunku, który dałby dziś awans Legii.”
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka “Przeglądu”. Nie, trzeci raz Malarza cytować nie będziemy. Na szczęście mecz opakowany jest bardzo dobrze.
“Jeszcze Legia nie odpadła” autorstwa Roberta Błońskiego.
“Awansujemy – słychać w Warszawie, a najgłośniej to słowo powtarzane jest przy Łazienkowskiej. Porażka 1:3 mocno utrudniła drogę, ale awans to nie jest mission impossible. Ewidentnie zespół prowadzony przez bułgarskiego trenera Stanisława Stoiłowa to drużyna swojego boiska.
Tak jak… Legia! Mistrz Polski to taki dr Jekyll i Mr Hyde – u siebie warszawianie nie przegrali 20 kolejnych meczów w rundach kwalifikacyjnych do fazy grupowej europejskich pucharów. Ostatnia porażka to 0:2 z FK Moskwa w 2008 roku, później jedenaście wygranych i dziewięć remisów. Legia musi wykorzystać słabość rywala i atut własnych czterech ścian”.
“Magiera: Drużyna w końcu odpali”, czyli zapis najciekawszych wypowiedzi z konferencji prasowej.
“Zapraszam na mecz wszystkich, którzy wierzą w awans. Czekamy na kibiców, liczymy na ich doping, niech nas wspierają z całych sił i popchną do sukcesu. (…). Widzę jak piłkarze pracują na treningach. ile zdrowia zostawiają i wiem, że w końcu zostanie to nagrodzone w meczach. Idziemy w dobrym kierunku, potrzeba trochę cierpliwości. Skład będzie inny niż w Astanie, wiemy jakie błędy popełniliśmy. Postaramy się zagrać inaczej”.
Co powiedział trener rywali? Był ironiczny.
“Jeśli wynik będzie zły, zrzucę wynik na naturalną murawę. Kto potrafi grać w piłkę nożną, nie będzie narzekał na boisko, tylko zaprezentuje umiejętności”.
Dalej Iza Koprowiak porozmawiała z Sylwestrem Czereszewskim.
“Nie jestem optymistą. Odkąd odszedł Vadis, zastanawialiśmy się kto go może zastąpić. Dziś wiemy już, że nie ma w Legii takiego piłkarza. W środku pola nie ma lidera, dlatego Legia gra bokami, przeprowadza za mało kombinacyjnych akcji. Gdy przed tygodniem strzeliła na 2:1, nastąpiła wymiana ciosów. Brakowało kogoś, kto przytrzymałby piłkę, rozegrał. To przedziwne, że taki klub jak Legia nie ma kreatywnych zawodników poza kontuzjowanym obecnie Miroslavem Radoviciem”.
Poza tym notka “Historia przeciwko Legii”. Nigdy polski klub nie awansował, jeśli przegrał pierwszy mecz na wyjeździe 1:3. Oczywiście jednak choćby Wisła czy Widzew awansowały przegrywając 1:4.
Dalej Mateusz Miga i jego dzień w towarzystwie Freddy’ego Adu.
“W prywatnej rozmowie nie ucieka od wspominek. Do 2007 roku, gdy w mistrzostwach świata U-20 strzelił Polsce trzy gole. Albo do 2011, kiedy jako piłkarz II-ligowego tureckiego klubu znalazł się w kadrze USA na Gold Cup, miał przyglądać się z boku, a grał świetnie, prowadząc Amerykanów do srebrnego medalu. Oczy błyszczą mu też wtedy, kiedy wspomina pobyt w Benfice. Trafił tam w tym samym czasie co Angel Di Maria. Ma dystans do siebie i potrafi śmiać się z tego, że dziś Di Maria jest w PSG, a on próbuje sił w Sandecji. (…).
– To naprawdę jest Freddy Adu? – dopytuje starszy kibic Sandecji podczas spaceru po mieście. Bo Adu w żadnym wypadku nie wygląda na gwiazdę. Cierpliwie wykonuje kolejne polecenia pracownika klubu, który kieruje piłkarza po uliczkach Sącza. Wygląda na kogoś gotowego poświęcić pół dnia dowolnemu spotkanemu człowiekowi. Zwiedza z nami słynny na cały Sącz Koktajl Bar i nawet tu, do swojskiego reliktu poprzedniej epoki, wchodzi bez wahania, zaraz znajdując miejsce dla siebie”.
Piotr Wołosik pisze o znakomitym zmyśle biznesowym Jagiellonii.
“Góralski to kolejny gracz ze stajni Jagiellonii, który zostal pozyskany za niewiele, a sprzedany za dużo. Dwa lata temu Wisła Płock otrzymała za Góralskiego 80 tysięcy euro. Jego cena skoczyła niemal dwudziestokrotnie po zaledwie 57 meczach w Ekstraklasie. Tanio pozyskać, drogo sprzedać – mrużąc oko można uznać to za motto Jagiellonii. Jej dokonania transferowe mogą budzić zazdrość ekstraklasowych rywali.
A pomyłki transferowe? Tak, bywają, lecz poza Brazylijczykiem Mayconem – kosztował 250 tysięcy euro – innych tak kosztownych błędów trudno się dopatrzeć.”
O temacie transferu Góralskiego również dzisiejszy felieton “Ofensywnych”.
Wołosik: Czy polski kibic może krzywić się na wybór Góralskiego? W Bułgarii zarobi pięć razy więcej. Netto. Do tego nowiutkie, solidne auto, bilety lotnicze na podróże do Polski, świetny apartament. Kibic myśli bardziej sercem niż głową. A może gdyby poczekał do zimy poszedłby do lepszego klubu, za większe pieniądze. może… ale na komfort odrzucenia oferty 1.5 miliona euro nie tylko Jagiellonii nie stać. Lechia wrzuciła do niszczarki propozycję francuskiego klubu za Lukasa Haraslina. Jej prawo. Niedługo po tym Słowak doznał paskudnej kontuzji.
Mamy tu powtórki artykułów o rywalizacji Buricia z Putnockym, kuzynie Boruca, a także o grajacym szydercom na nosie Rymaniaku. Milik zmarnował karrnego w Audi Cup, a Bayern przegrał w tym samym turnieju z Liverpoolem 0:3.
Ciekawie jeszcze pisze Jakub Kręcidło o słabnącym wpływie La Masii na Barcelonę.
“W meczu z Levante w listopadzie 2012 ówczesny trener Barcy Tito Vilanova wystawił do gry jedenastu wychowanków jednocześnie. Barcelona wygrała 4:0 i mówiono o początku dynastii, o spełnieniu snów. Niespełna pięć lat później nikt o tym nie pamięta, bo w Katalonii mówi się o kryzysie La Masii.
(…) Z La Masii odchodzą utalentowani gracze szukający szansy w profesjonalnej piłce. Jordi Mboula odszedł do AS Monaco, a porównywany do Pique stoper Eric Garcia do Manchesteru City. Katalończycy zarobili na tym duecie zaledwie około 5 milionów euro. W ostatnich latach Barcelona oddała za darmo Sandro Ramireza, o którego latem biło się pół Europy, a poszukujący regularnej gry Thiago Alcantara czy Marc Bartra wykorzystali niskie noty w klauzulach i odeszli. Za grosze oddano Cristiana Tello, Bojana Krkicia czy Jonathana Dos Santosa”.
Fot. FotoPyK