Cracovia ma nową strategię i znowu przeczy sama sobie…

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2012, 22:33 • 4 min czytania

Tomasz Kafarski już chyba powoli przestaje wierzyć w utrzymanie Cracovii (a przynajmniej nie mówi o tym na głos), więc teraz szuka sposobu, jak do niej wrócić. – Chcemy postawić na piłkarzy związanych z regionem, również byłych zawodników Cracovii – wyjawia. Słowo klucz: TERAZ. Przez ostatnie sezony przy ul. Kałuży pomysłów na stworzenie wielkiej drużyny i wprowadzenie jej nawet do europejskich pucharów było mnóstwo. Co sezon czy dwa, to kolejny. Nie ma w Polsce, a może i nie ma też na świecie klubu, którego polityka w tak silnym stopniu przeczyłaby… sama sobie. Była już nasza młodzież, byli sami Polacy, były ciężarówki z cudzoziemcami, więc pora na coś nowego.
Styczeń 2006 r.
Janusz Filipiak dochodzi do wniosku, że resztę swoich dni chce spędzić u boku Wojciecha Stawowego. Z trenerem, z którym pracuje już od blisko czterech lat, podpisuje nowy kontrakt. Kontrakt niezwykle nietypowy, będący ewenementem na skalę światową, bo… dziesięcioletni. Obaj podkreślają, że jednym z głównych celów jest inwestycja w młodzież. Filipiak: – W tej chwili praktycznie nie ma w Polsce dobrych piłkarzy do wzięcia. Jeśli już, to pojedyncze nazwiska. Skoro ich nie ma, to należy ich wychować, a Stawowy to najbardziej odpowiednia osobą, aby tę długofalową strategię rozwoju realizować.

Cracovia ma nową strategię i znowu przeczy sama sobie…
Reklama

Kadra pierwszego zespołu na rundę wiosenną:
Obcokrajowcy: 4 proc. (1/28)
Polacy do 21. roku życia: 21 proc. (6/28)

Luty 2006 r.
Długofalowa strategia rozwoju wcale tak długofalowa nie jest, a Stawowy tą najbardziej odpowiednią osobą szybko być przestaje. Kilkadziesiąt dni po podpisaniu najdłuższego w historii polskiego futbolu kontraktu strony się rozstały, bo gdy trener zażądał wyjazdu na zagraniczne zgrupowanie, szef odmówił, mówiąc: jak chcą jechać, to niech sami na ten wyjazd się złożą. Trener uniósł się honorem i odszedł.

Reklama

Czerwiec 2007 r.
Cracovia kończy sezon na czwartym miejscu, co jest od lat najlepszym wynikiem w historii klubu. Osiąga ten sukces z samymi Polakami w kadrze, bo jedyny obcokrajowiec odgrywa rolę drugoplanową. Filipiak: – Mamy podpisane długotrwałe umowy, większość zawodników jest w optymalnym wieku i jeszcze trochę pogra. Ale chcemy też wprowadzać młodych, bo w pierwszym składzie reprezentacji U-19 mamy trzech zawodników. Myślimy też jednak o piłkarzach zagranicznych. To pierwszy moment, w którym Filipiak zaczyna na głos myśleć o obcokrajowcach. Dzień, który pewnie do dziś on sam przeklina.

Kadra na rundę wiosenną:
Obcokrajowcy: 3 proc. (1/29)
Polacy do 21. roku życia: 24 proc. (7/29)

Luty 2010 r.
Do tego czasu w Cracovii o pozyskiwaniu cudzoziemców jedynie myślą. Jeszcze jesienią mają w swoim składzie samych Polaków, piłkarzy z nieco większym doświadczeniem, którzy drodzy w utrzymaniu wcale nie są. Na nasze realia to wystarcza – Cracovia jest w dolnej części tabeli, ale nie musi drżeć o ligowy byt. Zimą zaczynają pojawiać się jednak pierwsi obcokrajowcy.
Kadra na rundę wiosenną:
Obcokrajowcy: 7 proc. (2/28)
Polacy do 21. roku życia: 11 proc. (3/28)

Październik 2010 r.
W Cracovii jest coraz więcej cudzoziemców, co drużynie ewidentnie szkodzi. Coraz gorsze wyniki sprawiają, że Filipiak rozgląda się za nowym trenerem. I wpada na niezwykle oryginalny pomysł: pora pogodzić się ze Stawowym. Trener potwierdza, że otrzymał konkretną ofertę, ale wielkiego powrotu nie doczekaliśmy. Na nieszczęście profesora, bo to mogła być osoba, która w porę przemówiłaby mu do rozsądku. Filipiak w Krakowie buduje małą Holandię (Radomski, Ntibazonkiza, dyrektor Rząsa), zaczyna fascynować się obcokrajowcami. – Stawiam na nich, bo nasi za mało potrafią, a za dużo kosztują – mówi.

Kadra pierwszego zespołu jesienią:
Obcokrajowcy: 21 proc. (6/29)
Polacy do 21. roku życia: 3 proc. (1/29)

Luty 2011 r.
Filipiak: – W polskiej lidze krąży jakiś dziwny mit wielkiej Legii, który nie jest poparty ani jej składem, ani wynikami w europejskich pucharach. Dlatego też ściągnęliśmy w znaczniej mierze zawodników z zagranicy, aby nie bali się mitu.
Głównym transferowym kryterium było właśnie to, czy ktoś boi się Legii, a nie czy potrafi grać w piłkę. Filipiak sprowadził więc obcokrajowców, o których nikt wcześniej nie słyszał i nigdy już nie usłyszy. Tym samym podpisał na Cracovię wyrok.

Kadra pierwszego zespołu wiosną:
Obcokrajowcy: 48 proc. (12/25)
Polacy do 21. roku życia: 4 proc. (1/25)

Obecny sezon Cracovia skończyła z identyczną liczbą obcokrajowców, nieznacznie powiększyła grono młodych Polaków. Dziś wiadomo już jednak, że wszystko znów ulegnie zmianie. Ł»e tym razem odstrzeli się jak największą liczbę cudzoziemców i postawi na naszych. Młodych, starych – nie ma znaczenia. Najważniejsze, żeby byli z Krakowa albo przynajmniej z okolic. Tak brzmi nowy-stary pomysł Filipiaka na Ligę Mistrzów.

PT

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama