Stadion przy Drodze Dębińskiej, na którym gra obecnie poznańska Warta nie jest uprawniony do przyjmowania zorganizowanych grup kibiców gości. Ok., Bułgarską zajęła UEFA, wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć. Takie postawienie sprawy – bez gości i koniec – wymusza pewne kombinacje i obejścia, ale zasadniczo nic nie zmienia – po prostu sympatycy futbolu spoza Poznania, jeśli chcą liczyć na obejrzenie meczu swojej drużyny, muszą dogadać się z miejscowymi.
Tak dogadywał się Zawisza z GKS-em Katowice w ubiegłej rundzie:
W identyczny sposób stadion Śląska odwiedzili fani Ruchu Chorzów:
A tak wyglądała Legia na stadionie Łódzkiego Klubu Sportowego:
To tylko kilka pierwszych przykładów z brzegu, a przy dokładniejszych poszukiwaniach, mogłoby się okazać, że co tydzień ma miejsce identyczna sytuacja, gdy goście jadą na zakazie i korzystają z gościnności gospodarzy.
Pani Izabella Łukomska-Pyżalska ma jednak inne zdanie na ten temat. Już pal licho, że kibiców Zawiszy nie wpuszczono na mecz (byli bez barw, nastawieni pokojowo, ze wsparciem miejscowych, którzy mieli zamiar wpuścić ich na swoje sektory). Pal licho, że doszło do rażącej dyskryminacji obywateli Rzeczpospolitej Polskiej ze względu na ich pochodzenie i miejsce zamieszkania, gdy ludziom spoza Poznania odmówiono sprzedaży biletów. Zdarza się, na stadionach prawo, a nawet konstytucja staje się bardzo elastycznym biuletynem, który można dowolnie interpretować.
Bardziej martwi jednak reakcja Pyżalskiej, która obruszyła się święcie na kiboli, tych z Bydgoszczy, jak i tych… z Poznania. – Niektórzy kibice Warty chcieli, żeby kibice z Bydgoszczy kupili normalnie bilety, porozsiewane po wszystkich sektorach, między poznańskimi kibicami, rodzinami z dziećmi itp. Wtedy byłoby bezpiecznie?- powątpiewa pani prezes.
Dajemy więc odpowiedź, będącą jednocześnie radą na przyszłość. Tak, byłoby bezpiecznie. I w dodatku przybyłoby pieniążków w kasie. Nie wspominając o szacunku kibiców Warty, którzy już od miesięcy skarżą się na pani oryginalne pomysły.
JAKUB OLKIEWICZ