Grono osób powtarzających, że liga złożona z 18 zespołów to antidotum na wszelkie ułomności polskiego futbolu, jest coraz większe. Ł»e skoro powstaje tyle stadionów, to niech wszystkie będą w ekstraklasie. Ł»e skoro tylu tu obcokrajowców, to więcej będzie miejsca dla naszej młodzieży… Tymczasem naprzeciw wychodzą Bułgarzy. Oni też chcą ligowej rewolucji, tylko, że zmierzającej w odmiennym kierunku. Zamiast upychać i dokładać kolejne zespoły, obniżające poziom, chcą zmniejszyć ligę. I to znacznie, bo z szesnastu do dwunastu drużyn. Albo i nawet do dziesięciu.
– Najwyższy czas na zmiany. Radykalne zmiany. Zredukujemy liczbę drużyn w ekstraklasie i najmocniejsi częściej będą grali ze sobą. Każdy z każdym po cztery razy w sezonie. To podniesie poziom, zwiększy liczbę emocjonujących spotkań i przyciągnie więcej ludzi – mówi Borisław Michajłow, prezes bułgarskiej federacji. – Jeśli chcemy mieć mocniejszą ligę, to musimy ją zmniejszyć. Przecież nie wszystkie zespoły są przygotowane do walki o miejsce w ścisłej czołówce. Nie każdy jest gotów bić się z najlepszymi – uzupełnia Kirił Domuscziew, właściciel Ludogorca, wicemistrza Bułgarii.
Po pierwsze, Bułgarzy w Europie nie znaczą dziś kompletnie nic. Ostatni przedstawiciel w fazie grupowej Ligi Mistrzów – Lewski Sofia w sezonie 2006/07 – przegrał wszystkie mecze i zdobył tylko jedną bramkę. Gdyby tego było mało, to dopiero co w eliminacjach Liteks odpadł z Wisłą. – Wszelkie nadzieje o międzynarodowych sukcesach niszczy brak jakiejkolwiek rywalizacji w lidze – przekonuje Domusziew.
Po drugie, wiele klubów w Bułgarii zmaga się z wieloma problemami wszelakiej natury. Kłopoty z odpowiednią infrastrukturą, sprawy organizacyjne, brak jakiejkolwiek płynności finansowej, czyli w skrócie: ogromne trudności ze spełnieniem wymogów licencyjnych. Zupełnie tak jak w Polsce, choć… nie do końca. Tam poszli po rozum do głowy i stawiają dziś sprawę jasno – gra w ekstraklasie nie jest przymusowa, jak nie jesteś gotowy, to się nie pchaj. Tymczasem u nas senator Kogut przekonuje, że skoro Widzew grał na takim boisku, to on może grać na takim samym. Trener Radolsky z kolei, że jak tyle wyjątków już zrobiono, to jeszcze jeden nikogo nie zbawi. A za rok kolejny. I potem jeszcze jeden…
PT