Śledzenie rozgrywek pierwszej ligi daje takiego samego kręćka, jak wypicie dwóch win rocznik środa. Wszyscy wygrywają ze wszystkimi, wszyscy przegrywają ze wszystkimi, do końca o awans walczy więcej drużyn, niż jest w lidze. Wierzcie lub nie, najbliższy sezon może być jeszcze bardziej szalony niż poprzedni: posadę tracili trenerzy, którzy zrobili awans, w szatniach większości zespołów montowano obrotowe drzwi.
Wiemy, że hasło “pierwsza liga styl życia” jest już mocno oklepane.
Ale co poradzimy, że jest aż tak prawdziwe?
TRENERSKA KARUZELA
Funkcja trenera pierwszoligowego z góry powinna być uznawana za funkcję tymczasową. Jeśli w Ekstraklasie mówi się o rozpędzonej trenerskiej karuzeli, to jak nazwać pierwszoligową?
Nawet wiemy. I będziemy precyzyjni.
Zmiany, zmiany, zmiany:
Pogoń Siedlce – Adam Łopatko za Bartosza Tarachulskiego.
Adam Łopatko to człowiek, który stoi za przyzwoitymi wynikami Stomilu, mimo pensji wypłacanych w banknotach z Eurobiznesu, a także resztek olsztyńskiego stadionu, który zbudowano rok przed Akropolem. Zna pierwszoligowe realia, potrafi wypromować młodych – bracia Kun – i ma duże ambicje. Niezły skalp Pogoni.
GKS Katowice – Piotr Mandrysz za Jerzego Brzęczka.
GKS stawia na trenerskiego wyjadacza. Powiedzieć, że Mandrysz z niejednego pieca chleb jadł, to nic nie powiedzieć: prowadził ekstraklasowy RKS Radomsko, rezerwy Odry Wodzisław, Beskid Skoczów. Uchodzi przede wszystkim jednak za speca od awansów: zrobił go z Piastem, Termaliką, wspomnianym Radomskiem. Ostatnio nie powiodło mu się z Zagłębiem Sosnowiec, ale w Katowicach wciąż wierzą, że ma fach w rękach.
Stomil Olsztyn – Tomasz Asensky za Adama Łopatko.
Stomil to nie jest klub, który wyjmuje kogo chce jak Florentino Perez. Asensky nie był pierwszym wyborem – do Olsztyna przyjeżdżał Artur Derbin, ale nie dogadał się z władzami. Spadochroniarzem Asensky, który w zeszłym sezonie prowadził spadkowicza, MKS Kluczbork. Za jego kadencji – dwanaście meczów – drużyna wygrała jeden mecz. Najlepiej znany z Olimpii Grudziądz, gdzie przez lata był asystentem, a później próbował sił na stanowisku pierwszego trenera. Pierwszy pobyt – sezon 12/13 – to 1.52 punktu na mecz. Drugi fatalny, zwolniony po raptem dwóch miesiącach.
Wigry Suwałki – Artur Skowronek za Dominika Nowaka.
Młody, zdolny, bezrobotny. Wigry chciały zatrzymać Nowaka, ale ten postanowił szukać wyzwań w Legnicy, w konsekwencji do Suwałk pojechał Skowronek. Znany z tego, że spadł z Widzewem z Ekstraklasy, potem zwalniany za słabe wyniki z Pogoni Szczecin, GKS-u Katowic, a także Grudziądza, gdzie rezultaty były katastrofalne: 11 meczów, 8 porażek, dwa remisy, jedno zwycięstwo. Od 2015, po zwolnieniu z Olimpii, pozostawał bez pracy.
Chojniczanka – Krzysztof Brede za Artura Derbina.
Brede – rocznik 82, a więc znajdziemy starszych piłkarzy w lidze. To wieloletni asystent Probierza, który wylatuje z gniazda i spróbuje latać. Chojniczanka ryzykuje, ale to ryzyko, które może przynieść napis “jackpot”.
Chrobry Głogów – Grzegorz Niciński za Ireneusza Mamrota.
Niciński to mocna karta w tym rozdaniu, bo przecież jego dokonania z Arką są nie byle jakie. Awans, niezły początek, dobra gra w Pucharze Polski. Ostatecznie zwolniony na rzecz Ojrzyńskiego, ale to i tak potencjalna trenerska gwiazda rozgrywek.
Górnik Łęczna – Tomasz Kafarski za Franciszka Smudę.
Dawniej trener nowej fali młodych ekstraklasowych szkoleniowców, którzy mieli rzucić ligę na kolana. Teraz okrzepły w I lidze wyjadacz, po doświadczeniach we Flocie, Olimpii i Bytowie. Jego drużyny zawsze punktowały, a doświadczenia z Świnoujścia mogą okazać się bezcenne w kontekście Łęcznej – Kafarski umie pracować w trudnych warunkach.
Miedź Legnica – Dominik Nowak za Ryszarda Tarasiewicza.
Miedź wyciąga jednego z najbardziej uznanych pierwszoligowych trenerów, który sprawił, że Wigry na dobre zadomowiły sięw I lidze. Nowak ma być tym, który wreszcie da Ekstraklasę.
Odra Opole – Mirosław Smyła za Jana Furlepę.
Furlepa, autor dwóch awansów z Odrą Opole, a jednak zamiast niego trenerem Smyła, ostatnio zawodzący w Rozwoju. Pierwsza liga czasami przypomina nam Ekstraklasę lat dziewięćdziesiątych.
TRANSFEROWE HITY
Jeśli w I lidze istnieje trenerska karuzela, to istnieje również transferowy rollercoaster. W większości klubów dokonano takiej kadrowej rewolucji, że z drużyny poprzedniego sezonu nie pozostał kamień na kamieniu. Wymiana – powiedzmy – dziesięciu zawodników nie jest niczym wyjątkowym, także dla tych, którzy mieli mocny zespół.
Przykładowo tak zmieniły się Zagłębie Sosnowiec i Chojniczanka, a więc ekipy, które w zeszłym sezonie do końca walczyły o awans. Źródło: 90minut.pl
I liga ma to do siebie, że kto się wyróżnia, idzie wyżej, więc teoretycznymi gwiazdami mogą być ekstraklasowe odrzuty. Szukanie transferowych hitów jest zajęciem osobliwym. Ale znajdziemy kilka kandydatur:
Radosław Janukiewicz – Ze Stromsgodet do Chojniczanki Chojnice
Janukiewicz to nie tylko bramkarz, który w Ekstraklasie potrafił zakręcić się wśród znakomitych not i swego czasu walczył o miano bramkarza sezonu, ale też mocny charakter w szatni. Takiego piłkarza chce mieć każdy trener, pytanie tylko czy Brede uczyni z Janukiewicza swojego generała, czy też dwa mocne charaktery zaczną drzeć koty.
Przemysław Trytko – Z Arki do Chrobrego Głogów
Trytko nie grał wcale tak źle w Gdyni, spełniał swoją rolę, potrafił coś strzelić, potrafił pracować dla drużyny. Jego rola zmalała, gdy do głosu w pełni doszedł Siemaszko, ale to i tak piłkarz, który jak na warunki Chrobrego powinien być gwiazdą.
Tomasz Mokwa – z Piasta Gliwice do GKS Katowice
Jeszcze całkiem młody, a już solidnie ograny w Ekstraklasie. Nie powiemy, że na Mokwę chodziło się w Gliwicach na stadion, ale miał tutaj wiele solidnych meczów.
Piotr Ćwielong – z Magdeburga do GKS-u Tychy
Wiadomo, że Ćwielong ostatnio miał niejedną przygodę, ale jesienią zeszłego sezonu był przecież jednym z najlepszych piłkarzy Ruchu. Nie zagrzał miejsca w Magdeburgu, ale jak na pierwszą ligę wciąż może być czołowym zawodnikiem całych rozgrywek.
Frank Adu Kwame – z Wigier do Miedzi Legnica
Wyróżniający się lewy obrońca ligi, który już w Podbeskidziu na poziomie Ekstraklasy miewał solidne mecze. Przyzwoite wzmocnienie Miedzi.
Kornel Osyra – z Termaliki do Miedzi.
Kolejny dowód, że Miedź mówi “teraz albo nigdy”. Solidny ekstraklasowy stoper, który tworzył jeden z elementów bardzo mocnej defensywy Bruk-Betu czasów Michniewicza.
Adrian Rakowski – z Zagłębia do Podbeskidzia
Latem zeszłego roku Rakowski toczył zwycięskie boje z Partizanem Belgrad. Coś poszło nie tak, skoro ląduje w pierwszej lidze, ale przychodzi tutaj ewidentnie, by pomóc “Góralom” w szybkim powrocie do Ekstraklasy.
Dawid Nowak – z Termaliki do Puszczy
Nowak miał swoje przeboje w ostatnich latach, łatwo łapie kontuzje, ale to wciąż piłkarz, który ma to coś. 33 lata na karku, ale oferuje więcej, niż tylko niebagatelne doświadczenie – ma dryg, ma instynkt, ma niezła jak na nasze warunki technikę. W Puszczy będzie gwiazdą, pytanie, czy uciągnie ten wózek.
Leandro – z Górnika Łęczna do Stali Mielec
Leandro zbliża się do emerytury, ale to bardzo solidny gracz. Gdyby nie metryka, naszym zdaniem znalazłby zatrudnienie w Ekstraklasie. Był jednym z najsolidniejszych zawodników Górnika, rzadko zawodził, potrafi się podłączyć do gry ofensywnej.
Spadek Ruchu i Górnika sprawia też, że na niższym poziomie rozgrywkowym melduje się paru zawodników, którzy spokojnie mogliby grać wyżej, ale nie odeszli. W Ruchu to choćby Urbańczyk, Nowak, a w Górniku zdecydowanie Bonin. Lepszego piłkarza od Grześka chyba w lidze nie ma.
MŁODZI GNIEWNI
Pierwsza liga ma to do siebie, że rok w rok promuje kilku młodych zdolnych. Niektóre z poniższych nazwisk są już znane i czekamy, aż wykonają krok do przodu, inne dopiero raczkują w seniorskiej piłce.
Grzegorz Tomasiewicz (rocznik 1996). Ofensywny pomocnik, Pogoń Siedlce
Tomasiewicz, gwiazda wszelakich Football Managerów, klasyczny playmaker. Najpierw wydawało się, że weźmie polską piłkę szturmem, potem, że jednak kompletnie się od niej odbije przez słabe warunki fizyczne. W zeszłym sezonie w Pogoni pokazał, że nie przepadł, ale teraz czas na przełom i grę na miarę potencjału.
Radosław Majecki (1998). Bramkarz, Stal Mielec
Uchodzi za jednego z najzdolniejszych bramkarzy w Polsce. Najpierw klasę musi udowodnić wywalczając miejsce w składzie. Rywalem Tomasz Libera.
Michał Olczyk (1996). Defensywny pomocnik, Olimpia Grudziądz
Olczyk to wychowanek Schalke 04 Genselkirchen, który przeszedł tam wszelkie szczeble juniorskie, grywał też w młodzieżowych kadrach Polski. To będzie w gruncie rzeczy jego pierwsza próba z seniorską piłką.
Paweł Tomczyk (1997). Napastnik, Podbeskidzie
Wypożyczony z Lecha Poznań bardzo obiecujący snajper. Już z asystą w Ekstraklasie, choć nie rozegrał tu nawet 30 minut. Tomczyk był maszyną do strzelania bramek w rezerwach Lecha (III liga), a także rozgrywkach CLJ.
Miłosz Kozak (1997). Lewy pomocnik, Podbeskidzie
Młody talent, który jeśli chodzi o piłkę seniorską póki co grywał w Legii II oraz ze zmiennym szczęściem w Wigrach. To ma być rok, w którym dokona przełomu w swojej grze.
Patryk Klimala (1998). Napastnik, Wigry
Klimala dla rówieśników jest kimś z innej bajki. W CLJ w dziewięciu meczach strzelił siedemnaście bramek. Debiutował już w pierwszej drużynie Jagi, z której został wypożyczony do Wigier, ale jego rozwój zahamowała kontuzja.
Paweł Olszewski (1999). Lewy pomocnik, Wigry
Wielka nadziej Jagiellonii Białystok, z której został wypożyczony. Zawodnik, o którego swego czasu Jaga wygrała walkę z wieloma innymi dużymi markami w Polsce. Pierwszy raz zmierzy się z seniorską piłką.
KTO POWALCZY O AWANS
Ogromne przetasowania w Chojniczance sprawiają, że ta drużyna będzie wielką niewiadomą. W klubie odżegnują się od deklaracji gry o awans, celują raczej w sezon tranzytowy, który sprawdzi, czy Brede ma papiery na dużej rangi szkoleniowca. Kadrowo nie jest źle – Janukiewicz to duże wzmocnienie, swoje mogą wnieść Drzazga, Danielewicz, Drozdowicz, Ryczkowski, Bąk.
Potężne zmiany miały też miejsce w Zagłębiu Sosnowiec, do którego szatni wpadło tornado – odeszło kilkunastu zawodników, w tym tak istotni jak Matusiak, Dudek, Markowski, Sierczyński, Fidziukiewicz, Bogusławski, Skaba. Pamiętając jednak w jakiej atmosferze kończyli zeszły sezon, gdzie Dudek marzył o zostaniu grającym prezesem, musiało się tak stać. Tamta formuła się wyczerpała. Przyszedł interesujący zaciąg, z Cichockim, Banasiakiem, Lewickim i Kudłą na czele, do tego stranieri w postaci Nuno Malhero i Alexandre Cristovao. Zespół jest jednak wielkim znakiem zapytania.
W obliczu tak dużych przetasowań w dwóch drużynach, które przez większość zeszłego sezonu toczyły bój o Ekstraklasę, do rangi faworyta urasta Miedź Legnica. Od lat poukładany organizacyjnie zespół może mieć wreszcie swój rok. Straty Rasaka i Forsella na pewno będą odczuwalne, ale przecież Kwame, Bozić, Zieliński czy Osyra to jedne z ciekawszych transferów w pierwszej lidze. Choć z drugiej strony typowy dowód na to, że pierwsza liga to styl życia – najwięcej transferów do formacji obronnej czyni zespół, który miał najlepszą defensywę zeszłego sezonu.
Drugim faworytem jest z pewnością Podbeskidzie Bielsko-Biała. Kocian to jak na pierwszą ligę topowy szkoleniowiec, choć mówi się, że nie po drodze mu z dyrektorem sportowym Andrzejem Rybarskim, wciąż widzącym siebie raczej w trenerskim dresie. Podbeskidzie w zasadzie się nie osłabiło – Deja to nie jest gracz nie do zastąpienia, Gumnemu kończyło się wypożyczenie – a ma nowych, ciekawych graczy. Tomczyk może być objawieniem, Sobczak bardzo dobrze radził sobie w Stali Mielec, jest też Iljew, który ostatnio grał w Wiśle Płock. Drużyna nie przeszła rewolucji, co może być jej wielkim atutem. Z drugiej strony mówimy o stabilizacji wobec zespołu, który… zmienił trenera. Oto pierwszoligowe realia.
GKS Katowice też stęsknił się za Ekstraklasą, Mandrysz ma dać upragniony awans. W Katowicach postawili na doświadczenie – Wojciech Kędziora mimo 37 lat na karku ma odpowiadać za strzelanie bramek, sprowadzono też Plizgę, by dał więcej polotu w pomocy. Midzierski i Mokwa to solidne wzmocnienia tyłów, które osłabiło tylko odejście Czerwińskiego. Można powiedzieć, że kandydatura GKS-u jeśli chodzi o awans jest mocna jak nigdy.
O awansie marzy też GKS Tychy, który jak wiele zespół w w lidze dokonał kadrowej rewolucji. Dziesięciu nowych graczy, pomoc zbudowana od zera, nowy napastnik, bramkarz – ten zespół nie ma wiele wspólnego z zeszłorocznym. Niemniej czy jest to taka jakość, by z marszu wygrywać? Naszym zdaniem będzie o to tyszanom bardzo trudno.
Nie stawiamy na Ruch Chorzów, który bardzo się osłabił, a wzmocnił wątpliwej klasy stranieri, a także juniorami. Górnik Łęczna ma Bonina, co bez cienia przesady będzie wielkim atutem, ale ile można opierać drużynę na zawodnikach tak wiekowych jak Prusak, Pitry, Sasin, Jarecki? Doszli “młodzi gniewni” w postaci Pruchnika i Kosznika.
Znowu nie ma więc jednego zdecydowanego faworyta, znowu większość drużyn ma ambicje, ale nie ma fundamentów. Zapowiada się powtórka z zeszłego sezonu, czyli szalona jazda od początku do końca.
KTO POWALCZY O UTRZYMANIE
Dla Odry Opole powrót na drugi poziom rozgrywkowy był wielkim sukcesem, ale jeszcze większym może okazać się utrzymanie w stawce. Po awansie pożegnano się z Janem Furlepą, który miał w Opolu opinię cudotwórcy – w półtora roku zrobił dwa awanse. Zamiast trenera, który zjednoczył szatnię, wlał nadzieję w serca kibiców, ten wózek będzie próbował ciągnąć Smyła, czyli wyrobnik, który ostatnio prowadził Rozwój Katowice. To nie brzmi jak pewna recepta na sukces.
Ruch Chorzów na ten moment wygląda tak, jakby bardziej groził mu spadek do II ligi niż powrót do elity. Największym sukcesem lata utrzymanie kilku młodych zdolnych w stylu Urbańczyka i Nowaka. Ale czy oni pociągną ten wózek?
Olimpia Grudziądz w zeszłym sezonie grała tak dobrze, że aż wyciągnięto jej najlepszych graczy. Wrąbel i Angielski wrócili do macierzystych klubów, Klemenza i Kasperkiewicza ściągneli mocniejsi rywale. Odeszli też doświadczeni Smoliński, Kłus, Banasiak, a więc ogółem standardowe pierwszoligowe trzęsienie ziemi. Tyle dobrego, że na stołku trenerskim pozostał Jacek Paszulewicz, który przyzwyczaił się do mało komfortowych warunków w Grudziądzu i potrafi robić mimo nich wyniki.
Kolejny trudny rok przed Puszczą Niepołomice – no, chyba, że Dawid Nowak będzie przeżywał drugą młodość. Stomil Olsztyn cały sezon będzie grał na wyjeździe, został osierocony przez trenera, kadrowo wygląda przeciętnie. Nadzieja w tym, że gdzie jak gdzie, ale w Olsztynie im gorsze warunki, tym większa motywacja do dobrych wyników.