Smuda się odchudza, Miodek ocenia dziennikarzy, Małek krytykuje ligowców

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2012, 10:29 • 6 min czytania

W piątki zrobienie prasówki trwa najdłużej, ale jest najprzyjemniejsze. W dzisiejszej prasie mamy bardzo dużo ciekawych tekstów i wywiadów. Najwięcej w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie po raz kolejny bardzo podobają nam się zapiski z Rosji Wojciecha Kowalewskiego.

Smuda się odchudza, Miodek ocenia dziennikarzy, Małek krytykuje ligowców
Reklama

SUPER EXPRESS

Rozmówka z Łukaszem Fabiańskim.

Reklama

– Za to ty nie grasz w ogóle. Czy to już twój koniec w Arsenalu?
– Mam nadzieję, że tak. Obojętne, czy trafię do klubu z Anglii, czy z innego kraju. Byle to była mocna liga i bylebym grał. Zimą były dwie konkretne propozycje, ale nie było zielonego światła ze strony Arsenalu. To światło było… żółte, nie dało się odejść. Teraz będę myślał o EURO, ale potem już o transferze.

RZECZPOSPOLITA

Relacja ze zgrupowania w Lienzu.

– Już słyszę, że jakieś półfinały i finały obiecujecie, a ja chciałbym tak po cichutku, po cichutku i zaatakować, dopiero gdy się nikt nie spodziewa – tłumaczył selekcjoner. Później rozglądał się wokół i znalazł ofiarę, która miała posłużyć mu za przykład. – O, Tomasz Rząsa był w Korei. I co żeście obiecywali? Złoto. A przywieźliście węgiel – żartował.

Smuda twierdzi, że plan ma napięty, wczoraj opowiadał, że nie starcza mu czasu nawet na zjedzenie obiadu.– Wytrzymam, bo się odchudzam. Ale z góry przepraszam, że czasami po treningu przy nikim się nie zatrzymam, tylko szybko pobiegnę do hotelu. Moje życie na zgrupowaniu toczy się w szalonym tempie.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

Temat numeru to oczywiście teksty ze zgrupowania. Mamy też materiał o zmarnowaniu 400 tysięcy złotych na murawę na Stadionie Narodowym.

Nawierzchnia na Stadionie Narodowym została zerwana, a większa jej część po prostu wyrzucona. Na kompost poszło więc ok. 400 tysięcy złotych z kieszeni podatnika. Wymianę nawierzchni boiska zalecił kilka tygodni temu prezydent UEFA Michel Platini (57 l.). Murawa była kładziona w pośpiechu przed zaplanowanym na luty meczem o Superpuchar Polski, który ostatecznie się nie odbył. Trawa docelowo miała służyć podczas Euro. Najwyraźniej jednak nie najlepiej przyjęła się w czasie silnych mrozów. W efekcie nawierzchnia, na której odbyły się tylko trzy spotkania została zerwana i wyrzucona.

POLSKA THE TIMES

Image and video hosting by TinyPic

Wywiad z profesorem Janem Miodkiem o języku komentatorów i dziennikarzy.

Dostaję białej gorączki, gdy wystarczy, że Śląsk Wrocław czy jakaś inna drużyna drugi raz z rzędu przegra – i od razu pojawia się nagłówek: „Znów rozstrzelani”. Przy tej okazji można by przeprowadzić makabryczną analizę gramatyczno-semantyczną i powiedzieć: jeśli „znów” to „rozstrzeliwani”, bo „rostrzelany” to może być ktoś raz, a dobrze. Inny przykład. Oliver Kahn kiedyś tak nieszczęśliwie wykopywał piłkę od własnej bramki, że trafił nią własnego obrońcę. I ten upadł. Nic mu się oczywiście nie stało – padł, ale to twardy był chłop, ocucili go, był trochę oszołomiony, bo dostał piłką w łeb. A to już był pretekst, żeby w prasie pojawił się wielki nagłówek: „Strzał w tył głowy”. Od razu, jako Polak znający historię, miałem skojarzenia z Katyniem.

Zdarzają się też porównania śmieszne, trącające o erotyzm.
Spadam z krzesła ze śmiechu, kiedy pisze mi sprawozdawca: „Napastnik wymanewrował wszystkich obrońców i znalazł się „sam na sam” z bramkarzem. I to „sam na sam” dają w cudzysłów – tylko po to, żebym nie miał damsko-męskich skojarzeń. Albo piszą mi, że: „Trzecią bramkę zdobył „główką””. A przecież każdy wie, że „główka” to mała głowa, głowa dziecka, ale w języku sportowym to strzał głową, to po co dają tę główkę w cudzysłów? Albo piszą: „To był znakomity „stoper”. I ten stoper jest w cudzysłowie, żebym co? Nie miał skojarzeń ze stoperem do mierzenia czasu?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Rozmowa z Remigiuszem Rzepką, trenerem przygotowania fizycznego reprezentacji PZPN.

Nasi reprezentanci są dociekliwi? Pytają, jak mają się prowadzić?
Są coraz bardziej świadomi, niektórych zżera podwójna ciekawość, jak mogliby się poprawić. Na którymś ze zgrupowań prowadziliśmy wykład o farmakologii. Jeden z piłkarzy został po nim 45 minut i wypytywał nas o szczegóły.

(…)

W Lienzu przygotowaliśmy namiot, który spełnia rolę siłowni. Dla polskich trenerów z lat 60. i 70. sposób naszej pracy nie będzie niczym zaskakującym.

Dlaczego akurat dla nich?
Wzorujemy się na modelu amerykańskim, mieszance różnych koncepcji scalonych w jeden system. Ich pomysł został zaczerpnięty z historii treningu sportowego. Opiera się na metodach szkoleniowców bloku wschodniego z lat 70., ludzi, którzy byli wtedy ikonami, jak Władimir Zaciorski czy Jerzy Wielkoszyński. Amerykanie dołożyli do tego dużo nowoczesnych rzeczy związanych m.in. z suplementacją.

Przyjemnie czyta się też wspomnienia Wojciecha Kowalewskiego z Rosji.

Kibice, trenerzy i działacze wybierali najlepszego zawodnika drużyny za sezon. Nemanja Vidić i Roman Pawluczenko dostali nowe audi TT, a ja zgarnąłem pierwszą nagrodę – hummera. Dobrze wyglądał na parkingu klubowym. Wtedy dominowały mercedesy ML, porsche cayenne. Czasy się zmieniły. Dziś na parkingach moskiewskich klubów stoją bugatti, rolls royce i jakieś kosmiczne samochody, których nazw nie jestem w stanie wymienić.

(…)

Początki były takie, że kupowało się dużo i drogo. Pamiętam, jak mówili, że przyjedzie do nas nowy piłkarz, niejaki Tank. No skoro Tank – czyli czołg, to pewnie jakiś zdrowy chłop. Któregoś dnia w szatni ludzie zaczęli mówić: „Cavenaghi, Cavenaghi, idzie”. Podszedł się przywitać. Sięgał mi do klatki piersiowej. Zacząłem się śmiać, to było silniejsze ode mnie. „To ma być ten czołg? – pomyślałem. „To chyba jakaś podróbka” (Cavenaghi był nazywany w Argentynie „Czołgiem”, bo miał tendencje do tycia – przyp. red.). Jeśli to miał być Rudy 102, to raczej nie wyszło. Sam wojny nie wygrał. Był nieprzygotowany, a przyszedł za ciężkie pieniądze, 12 milionów dolarów, więc od razu oczekiwano od niego jakichś cudów.

Dwa newsy z Ekstraklasy:
– Wisła chce kupić Pawła Olkowskiego i musi dać więcej niż 1,3 miliona złotych
– Bełchatów może rozwiązać umowy z Jackiem Popkiem, Grzegorzem Fonfarą i Łukaszem Sapelą

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

Wywiad z Robertem Małkiem.

Z przeprowadzonej ankiety wynika, że nie ma pan zbyt wysokich notowań u piłkarzy. Krótko mówiąc – nie lubią, gdy pan im sędziuje. Zastanawiał się pan dlaczego?
Nie ma nad czym się zastanawiać. Punktem odniesienia dla sędziego są przede wszystkim przepisy gry w piłkę nożną, a nie poziom zadowolenia piłkarzy. Niestety, znajomość przepisów gry jest w tym środowisku mizerna. Większość z nich w tym zakresie ma jedynie wyobrażenia. Taka sytuacja w znacznym stopniu utrudnia im obiektywną ocenę nie tylko mojej pracy. Podam prosty przykład – wiosną prowadziłem dziewięć meczów w ekstraklasie. Aż w ośmiu przypadkach kapitanowie drużyn, którzy wygrali losowanie, byli zainteresowani przede wszystkim rozpoczęciem gry. Tymczasem przepis mówi, że drużyna, która wygrywa losowanie, decyduje, na którą bramkę będzie atakować w pierwszej połowie meczu. Nie będę mówił, kto tak „doskonale” zna przepisy, ale proszę mi wierzyć, że w kilku przypadkach byli to zawodnicy o bardzo znanych nazwiskach.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama