Zawisza na ostatniej prostej. Czy wróci po osiemnastu latach?

redakcja

Autor:redakcja

17 maja 2012, 23:00 • 3 min czytania

To było magiczne 90 minut. Piłkarze Zawiszy do meczu z Pogonią przystępowali z czwartego miejsca w tabeli, po meczu – znaleźli się na drugim. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Bydgoszcz wskoczyła na upragnioną pozycję i jest o krok od ekstraklasy. Ekstraklasy, w której nie gościła od 18 lat.
Wyrazy uznania należą się trenerowi Jurijowi Szatałowowi (na zdjęciu), który choć w klubie jest dopiero od miesiąca, może zostać jednym z głównych autorów awansu. Przejął zespół, gdy ten znalazł się w dołku i nie tylko wyprowadził go na prostą, ale pchnął też do góry. Zawisza pod jego wodzą nie zaznał jeszcze smaku porażki, jako jedyny nie przegrał od sześciu spotkań.

Zawisza na ostatniej prostej. Czy wróci po osiemnastu latach?
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jeszcze kilka dni temu, w sobotę w Bydgoszczy było bardzo nerwowo. Zawisza wyrwał Polonii Bytom punkt w ostatnich sekundach meczu, w doliczonym czasie gry. Trener był zły na zawodników – mówił, że w pierwszej połowie grali słabo, że nie wywiązywali się z założeń taktycznych, że nie mają prawa popełniać takich błędów. Prezes Mąż pani prezes, Radosław Osuch wściekał się z kolei na sędziego: – Nie wiem, co powiedzieć. Znowu dochodzi do sytuacji, że sędzia nie gwiżdże nam karnego. Co musimy zrobić, żeby w końcu prowadzący zawody dostrzegł faul na naszym graczu?

Reklama

Nie minęło kilkadziesiąt godzin, a wszyscy świętują. Druga Termalica przegrała, a czwarty Zawisza ograł trzecią Pogoń. I tyle. W obecnej sytuacji Ekstraklasę mają i Bydgoszcz, i Gliwice. Piłkarze Szatałowa na dwie kolejki przed końcem znaleźli się w komfortowej sytuacji, bo wszystko zależy od nich. Na nikogo nie muszą się oglądać. Wystarczy wygrać jeszcze tylko dwa mecze i awans jest pewny. A może, co przy człapiącej czołówce jest prawdopodobne, wystarczy nawet mniej…

– Nie możemy zgubić już żadnych punktów. Jakiekolwiek potknięcie może sprawić, że stracimy drugie miejsce, że stracimy awans. I byłaby to bardzo bolesna strata, bo z przekroju całego sezonu to na tę ekstraklasę zdecydowanie zasłużyliśmy – mówi nam Adrian Błąd, najskuteczniejszy piłkarz Zawiszy.

Piękny plan, prowadzący bydgoszczan do ekstraklasy, zawiera jednak jedną małą skazę. Dwa ostatnie spotkania Zawisza rozegra na wyjazdach, gdzie radzi sobie przeciętnie (sześć zwycięstw, cztery remisy, pięć porażek). Pierwszy mecz jest z Wartą, która ostatnio – co pokazuje powyższa tabela – gra bardzo dobrze, a drugi z liderem z Gliwic. – Może i z Wartą jesteśmy faworytem, ale w tej samej roli jechaliśmy też niedawno do Ząbek. I co? Przegraliśmy. Nie możemy patrzeć na tabelę, bo to czasami odwraca się przeciwko nam – twierdzi Błąd.

Chociaż to i tak nie powinno mieć najmniejszego zdarzenia. Zawisza, chcąc grać w Ekstraklasie, najbliższe dwa mecze musi wygrać. Nieważne, czy rywale stracą punkty, czy nie, oni zwyciężyć po prostu muszą. Bo spieprzenie awansu przy takim układzie sił, na ostatniej prostej, tuż przed metą byłoby nie lada wyczynem.

PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama