Smuda o Boenischu na łamach „Przeglądu Sportowego”: – To jest chłopak, który ma dopiero 25 lat i dla mnie istotne było tylko to, czy jest zdrowy. Jeśli byłyby jakieś problemy i ryzyko, to bym powiedział: „Dziennikarze są, jacy są, ale OK – mają rację i trzeba z niego zrezygnować”. Ostatnio jednak grał w Bundeslidze, spisał się bardzo dobrze, więc nie zapomniał, jak się gra i biega.
„Jeśli byłby jakiś problem i ryzyko…”. Bardzo dobre. Pozwolisz Franiu, że wyliczymy:
Po pierwsze: Boenisch w całym sezonie nie zagrał ani jednego PEŁNEGO meczu w Bundeslidze. Po drugie: tak w ogóle, to pojawił się w składzie tylko cztery razy razy. Po trzecie: wbrew temu, co mówisz, nie „spisał się bardzo dobrze”, tylko raz zszedł z czerwoną kartką, raz zagrał tak krótko, że nie było go nawet z czego rozliczać, a dwukrotnie zebrał noty zdecydowanie poniżej przeciętnej (3.5 w „Kickerze” za mecz z Schalke i 4.0 w „Bildzie” za Koeln). Napisalibyśmy jeszcze po czwarte i po piąte, ale nie chce już nam się powtarzać.
Poniżej cała bogata lista dokonań:
Dziennikarze są jacy są, Franiu, ale to ty wciskasz ludziom kit. Może zamiast jeździć na komisariat do Kolonii, trzeba było po prostu oglądać mecze. Bo niestety podstawowy fakt jest taki, że Boenisch, żeby zasłużyć na Euro, nie musiał wylać na boisku ani kropelki potu.
