Ostatnie wyniki młodzieżowych reprezentacji nie powalały. Wiele osób ma w pamięci upokarzającą porażkę z Luksemburgiem kadry U21, a przecież wpadki zdarzały się choćby z Mołdawią. Tym bardziej cieszą doniesienia ze Słowenii, gdzie trwają Młodzieżowe Mistrzostwa Europy do lat 17. Polacy wczoraj awansowali do półfinału z dość ciężkiej grupy.
Choć przed mistrzostwami niektórzy kadrowicze zapowiadali walkę o… Mistrzostwo Europy, niewielu traktowało ich deklaracje poważnie. Pyskate szczyle znały jednak swoją wartość. Już w pierwszym meczu wygrali z faworyzowaną Belgią 1:0, błyszczał młodziutki ekstraklasowiec Mariusz Stępiński, a to co zauważyli i docenili kibice to niesamowita ambicja oraz wola walki naszych reprezentantów. Tyle razy zżymaliśmy się na olewacki stosunek do kadry, jaki mają niektórzy „seniorzy”, więc jazda na dupach i gryzienie rywali po kostkach to miła odmiana…
Niestety jest też mianownik wspólny z naszym ukochanymi ligowcami – brak dokładności w środku pola. Naprawdę nie wiadomo kiedy doczekamy się polskiego rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, który będzie potrafił ułożyć środek i rozrzucać DOKŁADNE piłki na skrzydła, czy do napastników. To głównie przez te błędy Polacy nie zdołali pokonać gospodarzy. Remis, przy jednoczesnej utracie punktów przez Holendrów, stawiał ich w bardzo komfortowej sytuacji przed ostatnim meczem.
I tu po raz kolejny ujawnia się analogia do dorosłego futbolu. I Polska, i obrońcy tytułu z Holandii przed meczem mieli po cztery punkty, a remis premiował awansem oba zespoły. Nudne, bezbramkowe 0:0… Tak czy owak, Polakom udało się wyjść z grupy i w półfinale zagrają z Niemcami. Nie będzie meczu o trzecie miejsce, więc młodzież już może świętować medal.
Byle nie przesadzić. Mało kto pamięta, ale młodzieżowymi Mistrzami Europy w 2001 roku byli między innymi Robert Sierant, Łukasz Pachelski, czy Dariusz Zawadzki. Trzymamy kciuki, by młodzi poszli raczej drogą Kaźmierczaka, czy Kuszczaka, innych członków „złotej” drużyny. I oczywiście zachęcamy do większego umiaru w ocenie. Komunikaty o polskim Terrym zostawmy na Mistrzostwa U21…
Ach, no i jeszcze kwestia równie ważna jak wynik sportowy. – Z Herthy Berlin mamy Vincenta Rabiegę. On urodził się w Niemczech, jego tata jest Niemcem a mama Polką. Piłki uczył się w Berlinie, ale jasno zadeklarował, że chce grać dla reprezentacji Polski. Jest z tego dumny, kapitalnie się zachowuje i jest dobrym duchem tego zespołu. (…) Nic nie będziemy robić na siłę. Tomek Podstawski, który gra w FC Porto jasno zadeklarował, że chce grać w reprezentacji Portugalii i my już nie drążyliśmy tego tematu – tłumaczy kwestię pochodzenia zawodników jego kadry, trener reprezentacji, Marcin Dorna. Zapamiętajcie te słowa, jeśli młodzianowi nie wyjdzie gra w Portugalii i przypomni sobie, że od zawsze marzył o koszulce z Orłem na piersi.
JO