Tomaszewski jeszcze raz o profanowaniu koszulki i własnym wstydzie…

redakcja

Autor:redakcja

10 maja 2012, 17:20 • 5 min czytania

Jan Tomaszewski w słowach nie przebiera. To wiadomo od zawsze. Najpierw więc krytykuje Smudę, Latę i całą polską piłkę, a zaraz po tym podnoszą się głosy ludzi, którym z kolei nie podoba się sposób w jaki to robi. Tak jest właśnie dzisiaj. Wypowiedzi Tomaszewskiego w radiowej audycji Moniki Olejnik wywołały następną medialną lawinę…

Tomaszewski jeszcze raz o profanowaniu koszulki i własnym wstydzie…
Reklama

„Wstyd mi, że kiedykolwiek grałem w reprezentacji Polski i w koszulce z białym orłem, która teraz jest profanowana”. Jak pan dziś skomentuje to zdanie?
Oczywiście, wstydzę się, że koszulka z białym orłem jest PRO-FA-NO-WA-NA i rozdawana byle komu – Niemcom, Francuzom czy przestępcy korupcyjnemu bez poniesionej kary dyskwalifikacji. Wstyd mi, że grałem kiedyś w takiej koszulce. To jest MOJE stanowisko i MOJE zdanie. Czy mogę to powiedzieć? Czterdzieści milionów Polaków niech się nie zgadza, ale ja powiem.

Zawsze był pan krytyczny, nigdy nie przebierał w słowach. Ale jaki sens ma stwierdzenie „wstyd mi, że grałem kiedyś w takiej koszulce”? Chyba sam zapętlił się pan w tej krytyce.
A dlaczego nagle robi się z tego aferę? Ja nie mówię tego od wczoraj, tylko swoje zdanie o całej sytuacji w kadrze i PZPN-ie powtarzam przynajmniej od roku. Wczoraj, faktycznie, wypowiedziałem to po raz setny w programie Moniki Olejnik.

Reklama

Chyba się nie rozumiemy. Nie pytam o profanowanie koszulki, ani o Niemców, ani o Francuzów, ani o Smudę. Mówiąc „wstyd mi, że grałem kiedyś w takiej koszulce” w jakimś sensie wypiera się pan dziś własnych sukcesów. فączy wstydliwą teraźniejszość PZPN-u i kadry ze swoją przeszłością reprezentanta.
Ale ja nie wypieram się tego, że byłem dumny, kiedy mogłem grać w kadrze. Otrzymanie koszulki z białym orłem to nobilitacja. Możesz nie spać, możesz to przeżywać, bo jesteś wybrańcem dużego narodu… I ja przeżywałem. Ale czy dziś mam dla dobra sprawy powiedzieć „brawo Franiu”? Usiąść koło niego i składać ręce do oklasków? Mielibyście wtedy pełne prawo traktować mnie jak śmiecia.

Kiedyś wypowiadał pan swoje opinie jako Jan Tomaszewski. Dziś, jako Jan Tomaszewski, poseł na sejm.
I bardzo dobrze. Mówię to wszystko z pełną świadomością. Czy są to wypowiedzi polityczne, czy nie, biorę je na siebie i niczego nie odwołuję.

Przeciwnicy proponują, by zrzekł się pan świadczenia olimpijskiego.
Bardzo dziękuję im za wyrozumiałość, że mówią tylko o tych świadczeniach. Przecież ja swój cały majątek zawdzięczam temu, że grałem w piłkę – i w klubie, i w reprezentacji. Szkoda, że nikt nie zaproponował konfiskaty całego mojego mienia. Myślę, że powinienem zrzec się też polskiego obywatelstwa i łaskawie zwrócił o pozwolenie na oddychanie polskim powietrzem.

Ale ci przeciwnicy rozumują w prosty sposób: jeśli ktoś się czegoś wstydzi, to najczęściej nie chce mieć z tym nic wspólnego. Zrzeka się, zrywa z tym – więc co z tym świadczeniem?
Zachowałem się tak, jak moi polityczni przeciwnicy podczas głosowania. W samym sobie właśnie takie głosowanie przeprowadziłem i niestety wyszło, że moja większość odrzuciła ten apel. Także, niestety, przepraszam.

Musiała to być zdecydowana większość.
Nie. Gdzieś w okolicach 233 do 227 głosów.

Cały czas mam wrażenie, że się nie rozumiemy. Może lepiej było powiedzieć: „wstyd mi, że koszulka z orłem, w której kiedyś grałem, jest dziś tak profanowana”. Wtedy nie budziłoby to żadnej wątpliwości…
Ale przecież mówię, od roku czasu to mówię. Byłem dumny, kiedy grałem w kadrze narodowej. Dziś się wstydzę za tych, którzy robią z tą reprezentacją takie rzeczy. Nie utożsamiam się z nią, bo jest sprofanowana. To całe moje stanowisko.

Ale proszę mi przy okazji powiedzieć… Jak to możliwe, że nasz selekcjoner typuje kadrę na dwie kolejki przed końcem ligowych rozgrywek?

Mógł te kilka dni jeszcze poczekać. Ale pewnie kadrowicze nie zdążyliby wtedy spakować się na obóz do Turcji…
Widzi pan, u nas to jednak możliwe. Podobno w beznadziejnej formie był Mila i nagle rozprowadza Śląsk na mistrzostwo. Co z tego, że mamy trzech czy czterech zawodników światowej klasy. Szczęsny, Błaszczykowski i Lewandowski powinni być tym fundamentem. Piszczek także, o ile by swoje odsiedział. Ale dlaczego nie mogą grać Ł»yro, Wilk czy inny Możdżeń? Polskie chłopaki, którym nawet jeśli się nie powiedzie, to przynajmniej będziemy z nich mieli pożytek na przyszłość. A nie Francuzi i Niemcy…

Zbyszek Boniek słusznie kiedyś powiedział, jaka jest różnica między grą w klubie a grą w reprezentacji. W klubie trzepie się meczów od groma, a w kadrze czasem w osiemdziesiątej minucie gaśnie ci światło i wtedy trzeba maksa wyciągnąć „z wątroby”. Ale maksa wyciągnie tylko prawdziwy Polak, który wie o co gra i przynajmniej rozumie doping kibiców. Kiedy zakładasz koszulkę reprezentacji, wszystko jest inne. Inna bramka, inna trawa, inna publiczność. Inne wyzwanie i nieprawdopodobna presja. Niby to takie proste, a wszyscy łapią się za głowy, kiedy Tomaszewski to powie publicznie.

Ale tych ludzi często nie bulwersuje to, co sądzi Tomaszewski, tylko jak Tomaszewski te sądy wygłasza. Zdaniem jednych – z przekroczeniem granicy dobrego smaku, a zdaniem jeszcze innych – nawet i przekroczeniem prawa, jako poseł.
A gdzie ja, przepraszam, jestem? W kółku różańcowym czy polskim sejmie? Pani Kopacz powiedziała ostatnio „wyrażajmy się językiem parlamentarnym”. Wie pan, chodziłem po wszystkich księgarniach i ni chu… chu… Nie znalazłem żadnego słownika parlamentarnego, jak pragnę Boga. Ja po prostu mówię emocjonalnie o sporcie. Jaka wojna rozpętała się, kiedy powiedziałem o premierze Tusku „unijny pętak”, gdy nie chciał – wbrew stanowisku UE – zaprotestować przeciwko łamaniu praw człowieka na Ukrainie. Wszyscy się rzucili – jak Tomaszewski mógł to powiedzieć? A poseł Kogut z Kolejarza Stróże mógł nazwać kogoś na boisku szmaciarzem? A kibicowski hymn PZPN-u? Wszystkim wypada, tylko nie Tomaszewskiemu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Kiedy odbierał pan mandat poselski, mówił, że wreszcie będzie miał narzędzia do walki ze złem w polskiej piłce. W jaki sposób pan walczy – poza kolejnymi wypowiedziami i dwoma zgłoszeniami o popełnieniu przestępstwa przez Smudę. To tyle?
Złożyłem wniosek o uruchomienie przez panią minister procedury wprowadzenia komisarza do PZPN. Przegrałem ten wniosek 13 do 24.

Wiadomo było, że ten wniosek przepadnie.
A dlaczego było wiadomo? W takim razie legalizuje się to, co dzieje się w Polskim Związku Piłki Nożnej i całej polskiej piłce. PZPN bis. Ja te wszystkie rzeczy mówię publicznie. Panu się nie podoba? Proszę bardzo. Każdy ma do tego prawo. Niech sobie ludzie myślą, co chcą. Ja mówię to, co widzę i co czuję, a nie, co inni chcieliby usłyszeć. Pan więc pozwoli, że będę wyrażał swoje zdanie. Dziękuję.

ROZMAWIAف PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama