Kafarski, Matusiak, Szypuła. Co łączy tych trzech dżentelmenów? Ostatnio jedno: bredzenie w mediach o powiększeniu ekstraklasy do osiemnastu zespołów. Co nimi kieruje? Kafarski, wiadomo. Po tym, jak oceniał mecze swoich drużyn, widać, że jest mocno oderwany i lewituje. Ale żeby starzy wyjadacze i aparatczycy – Matusiak, Szypuła opowiadali te dyrdymały? Skąd i dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Zbliża się czas wyborów, więc cwaniaki chcą zapunktować. Obiecują, że podzielą medialny tort na większe części. A wartość tortu wzrośnie, bo będzie więcej głodnych gęb do podziału. Bzdury, bajki i banialuki. Nie tylko głupie, ale szkodliwe.
Jak ostatnio zauważył Andrzej Juskowiak w Polsce mamy problem z piłkarzami. Jak tak się zastanowić, to jest ich kilku, a tak to prawdziwa posucha – na przykład pośród obrońców. Prawych, lewych, stoperów. Oczywiście nie mówimy o gościach, którzy jak Sadlok udają, że są piłkarzami i nawet udało się im naiwnych pracodawców na ten teatrzyk nabrać. Pomocnicy? Defensywnych paru by się znalazło (Maciej Skorża ma sam ze trzydziestu), ale już ofensywnego playmakera, mózgu drużyny ze świecą szukać. Skrzydłowi nie potrafią dośrodkować. Kiedyś w Górniku Robert Szczot usłyszał od Ryszarda Komornickiego, że ma wrzucać w „piątkę”. W odpowiedzi trener usłyszał, że się nie da. Doszło do zakładu. 10 prób Komornickiego i 10 Szczota. Komornicki 8 w piątkę, 2 razy blisko. Szczot 2 w piątkę, 2 w szesnastkę a reszta gdzie Bóg dał … Zresztą, co tam pomocnicy. Prawdziwa tragedia to napastnicy. Nie mówię o Frankowskim itp. Nie ma. Po prostu napastników nie ma. Sytuacji nie ratuje też przypadkowy mniej lub bardziej (układy i układziki) zaciąg z zagranicy. Z Bałkanów w szczególności.
Ostatnio modny był Izreal. Jak wiadomo bowiem mieszka tam cała masa Meliksonów, więc każdy chciał mieć swojego. Podbeskidziu, Legii, Cracovii i Górnikowi nawet się udało. To może głupio zabrzmi, ale mamy w kraju problem ze znalezieniem piłkarzy, nie tylko polskich gwarantujących jakiś przyzwoity poziom … Celne dośrodkowania, nawet ze stojącej piłki, fajna kombinacyjną grę, mocne i celne strzały z dystansu, nie mówiąc o grze głową czy dryblingach – to wszystko w naszej lidze występuje w formie szczątkowej jako relikt poprzedniej epoki.
Jesteśmy świeżo po zakończeniu najsłabszego i najgorszego za mojej pamięci sezonu w ekstraklasie czy też, jak kiedyś się nazywała, pierwszej lidze. Słaby, śmieszny mistrz ale co powiedzieć o reszcie? Ł»e żenująco słaba? To mało. To nawet nie Olimpiada Specjalna, bo tam przynajmniej dużo serca jest! Mistrzostwa nieudaczników. Czołganie się do mety. Remis, wygrana, przegrana. Od przypadku do przypadku. Sam podobnie jak i Weszło irytuję się powtarzaną przez znawców bzdurą, że nieważny styl a wynik. Zawsze powtarzałem i powtarzać będę, że wynik bez stylu to tylko przypadek. Ale brak stylu nie jest przypadkiem. Jest wprost pochodną braku umiejętności.
Coraz trudniej znaleźć w polskiej lidze piłkarza potrafiącego kopnąć prosto piłkę. Kiedyś widziałem trening Młodej Ekstraklasy Górnika. Chłopaki mieli sobie pożonglować piłką. Nie to, że np. słabszą nogą, lewą czy prawą. Po prostu pożonglować. I co ? Niektórym piłka przy trzecim podbiciu uciekała. Powie ktoś, że w piłce nie chodzi o żonglerkę. Ł»e Chomontek wielkim piłkarzem nie był. Zgoda, ale to jest piłkarskie abecadło. Jak ma chłopak przyjąć dobrze 40-metrowe podanie skoro jemu piłka przy podbijaniu ucieka. To są podstawy wynikające z wychowania i miłości dzieciaka do piłki. To się na podwórku ćwiczy! Przeczytajcie Iwana. Darek Koseła mówił mi, że on miał podbijać piłkę jako przerwa w treningu! A dziś? Zamiast grać, ćwiczyć sztuczki trenerzy pilnują tzw. przygotowania fizycznego. Nieważne czy potrafisz grać lewą, prawą, głowąâ€¦ Ważne żebyś żarł odżywki i wyciskał sto na klatę.
I potem mamy ten poziom, który mamy. Poziom, który w tym tylko sezonie doprowadził do wycofania się – na razie bardziej medialnie – z piłki dwóch z kilku najmożniejszych sponsorów tego sportu. Wojciechowski i Walter powiedzieli tak naprawdę: „Dość okradania nas. Chcieliśmy płacić za piłkę, a nie za cyrk …”. Nie jest przypadkiem, że w często stosowanej jako przerywnik grze w siatkonogę wygrywa z reguły drużyna złożona ze … sztabów trenerskich. Ale oni mieli umiejętności, więc mogli też mieć styl. Mieli styl, więc mieli i – przynajmniej w Polsce – sukcesy. Nawet całkiem niedawno pierwsza Wisła Kasperczaka deklasowała rywali.
Do tego wszystkiego dochodzi zapaść finansowa polskich klubów. W tym roku czasowe problemy z płynnością miały nawet Legia czy Wisła. Krezusi. Zachęceni obietnicami i przyzwyczajeni do rokrocznego wzrostu wpływów za prawa medialne o około 30 % działacze nie liczyli się z kosztami. Wiele kontraktów było tak skonstruowanych, że automatycznie rosną co roku o np. właśnie 30%. I tak żarło, żarło, żreć miało dalej, bo i telewizja miała więcej płacić i kasa ze stadionów i sponsorzy się mieli garnąć, puchary… Ł»arło aż się zes… Kasa z telewizji to w tym roku nawet kilka milionów dla każdego klubu mniej niż to, co sobie w budżetach założyły. Stadiony, poza wyjątkami, raczej zapełnione nie są. Co gorsza, fatalnie idzie sprzedaż najbardziej dochodowych miejsc biznesowych. Sponsorzy przez atmosferę wokół piłki i jej mierny poziom raczej się nie garną, a przykład Wojciechowskiego, Waltera, wcześniej Drzymały czy Klickiego jest wręcz odstraszający. Gdyby nie państwowe czy samorządowe pieniądze byłoby wręcz tragicznie…
Wołanie, że nie jakość a ilość jest ważna. Nie matura lecz chęć szczera … Naprawdę chcielibyście w lidze oglądać jeszcze dwóch Kafarskich i ich styl gry? Najgorsze, że propozycję poszerzenia ligi ktoś może potraktować poważnie. Dlatego właśnie bredzenie Matusiaka czy Szypuły jest szkodliwe. Dziś bardziej niż o poszerzeniu ekstraklasy trzeba raczej myśleć o… jej zmniejszeniu. Już słyszę argument o 40 milionowym kraju. O kant tyłka taki argument idzie roztrzaskać. Czterdzieści milionów ludzi, a grać nie ma komu! Naród odwrócony od piłki czy też sportu w ogólności. Poza puszką piwa w łapie, telewizją i skokami czy rajdami.
W tym asportowym kraju dziesięć klubów w Ekstraklasie byłoby w sam raz! Tylu może by się piłkarzy, a nie kopaczy znalazło. Takich którzy potrafią i chcą, którym zależy. Gęb do wykarmienia z puli medialnej też by ubyło, co pozwoliłoby elicie na pozyskanie rzeczywiście wartościowych zawodników z innych krajów. Do tego wprowadzić limit wynagrodzeń na zasadzie przećwiczonej w Bundeslidze. Grać każdy z każdym cztery mecze. Mecze na poziomie. Mała liga, każdy o coś walczy, ale każdy też coś z tego ma. Niech dostanie się do niej będzie dla piłkarza wyzwaniem. Niech będzie awansem społecznym czy finansowym, a spadek – upadkiem. Niech piłkarze w niej grający będą rzeczywistymi gwiazdami, idolami. Niech dzieciaki mają przykład, wzór, niech się garną. A jak się poziom ogólny naszego piłkarstwa podniesie, to zawsze można ligę rozszerzyć. Tylko za jakość media zapłacą większe pieniądze. Tylko jakość przyciągnie sponsorów i kibiców. Dlatego mam prośbę do działaczy, do tych wszystkich Matusiaków czy Szypułów: Wy już nic nie reformujcie! Zamilczcie! Niech ekstraklasa będzie rzeczywiście elitą. Bo dzisiaj ekstraklasa to po prostu dla niektórych ekstra kasa. Za nic…
ŁUKASZ MAZUR