Drużyna… za silna na pierwszą ligę? Pogoń Szczecin na równi pochyłej

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2012, 08:38 • 5 min czytania

Niepowtarzalną okazję, by pójść w ślady Legii i zgarnąć nagrodę frajerów sezonu, tylko że w pierwszej lidze, mają piłkarze Pogoni Szczecin. Jeszcze siedem tygodni temu byli liderem z czteropunktową przewagą nad drugim zespołem, dziś – próbują pozbierać się do kupy, przy okazji modląc o potknięcia rywali. W ciągu niespełna dwóch miesięcy zaprzepaścili coś, na co długo pracowali i coś, co wydawało się prawie pewne. Awans do ekstraklasy. Teraz szukają odpowiedzi, jak w tak krótkim czasie można było to wszystko spieprzyć.
Image and video hosting by TinyPic

Drużyna… za silna na pierwszą ligę? Pogoń Szczecin na równi pochyłej
Reklama

Szczecinianie, dotychczas murowani faworyci do awansu, wiosną rozdają punkty na prawo i na lewo. Trzy wędrują do Stróży, trzy do Ząbek, trzy do Elbląga, trzy do Niecieczy, trzy do Nowego Sącza, jeden do Radzionkowa, jeden do Grudziądza. فącznie: 17. Siedemnaście punktów oddanych w prezencie. Bilans Pogoni w tej rundzie jest więc przerażający. Dwa zwycięstwa, dwa remisy, PIĘĆ porażek. Tabela, uwzględniająca tegoroczne mecze, wygląda tak:

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Jeszcze chwila i będzie można zakrzyknąć – odwróć tabelę, Pogoń na czele.

Podopieczni trenera Tarasiewicza wciąż liczą się w walce o awans, tracą trzy punkty do drugiego Piasta, ale szósty Kolejarz traci ich pięć. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, Portowcy – delikatnie mówiąc – faworytem wyścigu człapania do ekstraklasy nie są. Dlatego stawiamy proste pytanie: co z tą Pogonią się stało?!

Dawid Kucharski: – No, to jest tragedia. Gramy dobrze, nasi środkowi obrońcy ustawieni są 40 metrów od bramki rywala, mamy sytuacje, obijamy poprzeczkę, ich bramkarz wyjmuje trzy „setki”, a ich napastnicy oddają jeden strzał, bo ten drugi to straszny babol… i przegrywamy z Kolejarzem 1-2. Słowami nie da się tego wytłumaczyć. Drużyny, które grają z nami, strasznie się murują, parkują autobus w polu karnym i załatwiają nas zabójczymi kontrami. To jest niesamowicie irytujące.

Mariusz Kuras, były piłkarz i trener: – Tak silna ekipa w pierwszej lidze czasami może być… zgubna. Na zapleczu gra jest zupełnie inna, bo dominują agresja i siła fizyczna, a w ekstraklasie na pierwszym planie są taktyka i wyrachowana gra. Być może teraz Pogoń płaci za swoje transfery. Transfery piłkarzy, którzy w ekstraklasie mogli być nawet wybitni, ciągnęli wózek w swoich drużynach, ale w pierwszej lidze – co zabrzmi paradoksalnie – mają niemałe problemy.

Vuk Sotirović: – Mamy dobrych zawodników, trenera, świetne warunki do pracy. Awans powinien przyjść łatwo. Powinien… Dziś wygląda to jednak źle. Bardzo źle.

Bartosz فawa: – Sami pytamy siebie, dlaczego jest jak jest, ale nikt nie potrafi odpowiedzieć. Nie wiadomo, gdzie tej odpowiedzi szukać.

Kuras: – Ewidentnie coś nie trybi. Piłkarzom doszła duża presja, bo oczekiwania nadal są ogromne – ma być awans. Może niektórych to przerasta? Jeśli tak, to nie wiem, czego się spodziewali, bo ciśnienie w Szczecinie było, jest i będzie. Z presją trzeba nauczyć się nie tyle żyć, co grać.

فawa: – Do presji jesteśmy, a przynajmniej powinniśmy być przyzwyczajeni. To przecież część naszego zawodu, ale… może coś w tym jednak jest? Z każdą porażką, z każdym niepowodzeniem, gra się coraz trudniej. W dwóch ostatnich meczach rywale oddali trzy strzały, a strzelili cztery gole.

Radosław Janukiewicz: – W większych miastach presja zawsze jest większa, ale wszyscy od początku zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Gramy o dużą kasę, wysoką stawkę, ale nie powinno to nikomu wiązać nóg. Jeśli przerażałaby nas presja w pierwszej lidze, to po co awansować, skoro w ekstraklasie jest ona większa?

Sotirović: – Kibice dali ostatnio upust swoim emocjom, choć ja uważam, że powinni nas wspierać. Mecz z Kolejarzem jeszcze się nie zaczął, a w naszą stronę już poleciały wyzwiska. Mobilizująco to raczej na nas nie podziałało. Zarzucają nam, że przechodzimy obok meczów, odpuszczamy, nie angażujemy się. Komuś, kto przyszedł do klubu z czołówki, nie chciałoby się wywalczyć awansu? Bzdura. Poza tym, w przypadku awansu drużyna dostanie premie, niektórzy automatycznie przedłużą kontrakty, będą zarabiali więcej.

Kuras: – Mocny nacisk kibiców, groźby wobec piłkarzy niczego dobrego nie przyniosą. Jedni, owszem, dadzą sobie radę, ale drudzy będą bali się chodzić po ulicy. Taki bojaźliwy impuls może podziałać w drugą stronę. Przeżyłem to na swojej skórze dwa razy, również w Szczecinie, ale oddziaływało to negatywnie. Kibice muszą dopingować zespół, może to być doping pełen złośliwości. Niech piłkarze czują, że ludzie walą tłumnie na stadion. To im pomoże, a nie strach przed przyjściem na trening. Za dodatkową ingerencję odpowiadać powinien zarząd i trener. Dlatego do kibiców apeluję do spokój, choć wiem, że łatwo mi mówić z boku. Bądźcie wyrozumiali, ale wymagajcie, wymagajcie i jeszcze raz wymagajcie.

فawa: – Rozumiem kibiców, ich złość. Oczekiwali awansu, oczekiwali samych zwycięstw, więc puszczają im nerwy. My też mieliśmy inny plan – szybko wywalczyć promocję do ekstraklasy. Jednak to, co dziś wykrzykują na trybunach, nie jest przyjemne. Trudno się gra w takich warunkach, przy takich okrzykach i wyzwiskach.

Kuras: – W kluczowym momencie sezonu, gdy nie ma miejsca na błąd, należy wygrywać seriami, Pogoń się zacięła. Zespół nie dość, że jest w dołku, to ma trudny terminarz. Wszyscy, z którymi jeszcze się zmierzą, wciąż o coś walczą.

Kucharski: – Porażka w Elblągu była najbardziej dotkliwa, kompromitująca. Ten mecz nas zdołował. Zespół, który walczy o awans nie ma prawa przegrać ze spadkowiczem.

Sotirović: – Można rozgrzebywać tę porażkę z Olimpią, ale oni z nami walczyli, bardzo się starali, w dodatku boisko było tragiczne. Mnie gryzie porażka z Dolcanem, bo ci wyglądali naprawdę słabo. Taka prawda. Przegrać z taką drużyną to wyjątkowa sztuka. Sztuka, której my jednak dokonaliśmy. Wstyd! Wielu pewnie trudno uwierzyć, że w pięciu meczach zdobędziemy piętnaście punktów, skoro w ostatnich dziewięciu zdobyliśmy osiem. Ale my w to naprawdę wierzymy.

Kucharski: – Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że sezon jest już stracony. Nie jest. Trzeba szybko wrócić przynajmniej do punktu wyjścia. Teraz to już nieważne, czy w brzydkim, czy w bardzo brzydkim stylu, ale musimy zdobywać punkty. Ci, którzy są przed nami, mogą tak samo pogubić punkty, jak pogubiliśmy je my. Jeszcze nie w tej, ale w następnej kolejce możemy wrócić już na drugie miejsce.

Janukiewicz: – Najpierw musimy zacząć od siebie. Potknięcia rywali nic nam nie dadzą, jak nie zaczniemy wygrywać.

فawa: – Jakiś czas temu wszystko było w naszych nogach, a teraz ostatnie pięć spotkań musimy wygrać i liczyć na potknięcia rywali. Jesteśmy przyparci do muru, z nożem na gardle. Nie ma już miejsca na jakikolwiek błąd.

Sotirović: – Nie wiem, może ktoś już powoli przestaje wierzyć, ale chyba większość zespołu się wspiera, wciąż mamy nadzieję, że nie wszystko stracone. Dzwon bije, zegar tyka i to już ostatni moment, żeby wziąć się w garść. W środę gramy mecz o życie.

Przepytywał PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Anglia

Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach

Braian Wilma
0
Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama