O mentalności kibica, na przykładzie Wisły i Legii

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2012, 13:06 • 6 min czytania

Mogłoby się to zdarzyć w dowolnym klubie, zdarzyło się akurat w dwóch wymienionych w tytule. Stąd zastrzeżenie – to nie jest tekst ani o Wiśle Kraków, ani o Legii Warszawa, tylko o kibicach w ogóle, którzy wszędzie są mniej więcej tacy sami, a tylko inne okoliczności zmuszają ich do innych zachowań. Nie należy więc tego artykułu brać do siebie, tylko patrzeć szerzej, ponad podziałami. Oczywiście, przy całej nienawiści dzielącej fanów różnych zespołów wniosek, że mentalnie wszyscy oni są bliźniaczo podobni może nie być specjalnie miły, ale moim zdaniem jest jak najbardziej uprawniony.
Przeglądam internetowe fora, żeby zorientować się, co siedzi w głowach ludzi na kolejkę przed końcem. W Legii – chcą zwalniać trenera. W Wiśle – chcą odpuszczać mecz.

O mentalności kibica, na przykładzie Wisły i Legii
Reklama

Trener Legii pewnie tak czy siak pracę straci, zgaduję, że po ostatniej kolejce poda się do dymisji, chociaż pewny nie jestem, bo Skorża już w Warszawie pokazał, że potrafi schować honor do kieszeni. Jednak kiedy czytam, że ma „wypierdalać”, że „won śmieciu”, że „trzeba go wykopać na zbity ryj” – i kiedy takich wpisów są setki – to zastanawiam się: czy piszą ci sami ludzie, którzy nie tak znowu dawno podrzucali Skorżę na lotnisku Okęcie? Czy w ogóle o piłkarzach Legii jak o najgorszych patałachach piszą kibice, którzy kilka miesięcy temu chcieli ich ozłocić?

Niby nic w tym złego, emocje zawsze w piłce odgrywały dużą rolę, a najważniejszym z wyników był ten osiągnięty w ostatnim meczu. Stąd wyświechtane hasło, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ i że od miłości do nienawiści droga jest krótka. Jednak czy takie wahania nastrojów nie ośmieszają samych kibiców? Czy gdyby zachowali większą powściągliwość po sukcesie nie wyszliby teraz na ludzi trochę poważniejszych? Jak piłkarze mają liczyć się z kibicami, jak mają ich traktować serio, skoro sami kibice pokazują, że łatwo nimi manipulować i że jednym dobrym meczem można przykryć dziesięć złych? Jak zawodnicy mają nie postrzegać kibiców jako rozentuzjazmowanych oszołomów, kapryśnych jak stare baby? Wy, którzy podrzucaliście Skorżę na Okęciu, teraz powinniście pohamować emocje i poprosić trenera o dymisję, ale w stylu trochę bardziej cywilizowanym, bo skacząc od ściany do ściany, traktując ludzi dwubiegunowo (albo bohater, albo zero) robicie sobie wstyd. Za łatwo was „kupić” jakimś meczem, jesteście za mało wymagający na co dzień i dlatego te późniejsze lamenty są takie groteskowe.

Reklama

W Wiśle na myśl o porażce w ostatniej kolejce lamentów nie ma, jest wręcz entuzjazm. To akurat w oczywisty sposób obrzydliwe. Jestem przekonany, że wśród osób, które dopiero co kpiły z kibiców Widzewa („Gramy na luzie”) byli też fani krakowskiego klubu. Teraz sytuacja błyskawicznie się odmieniła i teraz to Wisła ma grać na luzie, czyli – mówiąc dosadnie – sprzedać mecz za kibicowskie układy.

Kibice Wisły do dzisiaj wspominają przegrany 0:6 w 1993 roku, ale nie widzę najmniejszej różnicy między sprzedaniem meczu za pieniądze, a sprzedaniem meczu (czyli jego odpuszczeniem) za wspólne imprezy z kibicami innego zespołu. W 1993 roku kibice śpiewali piłkarzom, że się skurwili, teraz ci sami piłkarze powinni stanąć na środku boiska i zaśpiewać to samo kibicom. Wychodzi bowiem na to, że problem nie polega na puszczaniu meczów, tylko na tym, by puszczać je odpowiednim klubom, tak? Korupcja jest w porządku, o ile odbywa się na „naszych” zasadach?

Już to raz pisałem – dla zawodników ważna może być kasa, a dla kibiców układy koleżeńskie. Jednym do szczęścia potrzebny jest samochód, innym mistrz Polski dla „zaprzyjaźnionego” klubu. Kwestia życiowych priorytetów, kwestia ceny, każdy ma inną. Ale to ciągle jest cena i ciągle jest to zwykłe szmacenie się. Kibic, który żąda od piłkarzy szmacenia się, nie ma prawa zgłaszać jakichkolwiek pretensji, gdy zawodnik w przyszłości puści mecz.

– Ale my nie chcemy, że klub X był mistrzem – mówią kibice. A kiedyś piłkarze mówili: – A my nie chcemy, żeby Zdzisiek, Mietek czy Antoni był mistrzem… I też ustawiali spotkania. To jedno i to samo. Fani mają kolegów i zawodnicy mają kolegów. Może od razu ustalmy, kto ma ich najwięcej i wytypujmy mistrza?

Liga składa się z trzydziestu meczów i te trzydzieści meczów ma wyłonić drużynę najlepszą, najrówniej punktującą. Jednym z trudniejszych meczów w sezonie od wielu, wielu lat był wyjazd do Krakowa na Wisłę. Teraz wielu kibiców Wisły chce, aby Śląsk rozegrał 29 uczciwych meczów i jeden, ten decydujący, nieuczciwy. Naprawdę, taką ligę chcecie? Ł»ycie lubi płatać figle, zaraz się wszystko może odwrócić. Zaraz może się okazać, że w ostatniej kolejce sezonu 2012/2013 Legia jedzie do Szczecina i dostaje mecz w prezencie, przez co Wisła nie sięga po tytuł. Będziecie mówić, że to normalne? Jeśli w ostatniej minucie meczu zawodnik Pogoni celowo strzeli samobója to wzruszycie ramionami? Czy może z pianą na ustach będziecie coś krzyczeć o skandalu?

Ktoś, kto popiera odpuszczenie meczu Śląskowi, mentalnie jest sprzedajnym piłkarzykiem, a różnica jest tylko taka, że nie miał dość talentu, by mecze opierdalać na boisku, więc robi to na trybunach. Jest na tym samym poziomie co działacze, którzy organizowali spółdzielnie, tylko przez lata nikt go nie pytał o zdanie. Mentalność drobnego krętacza i oszusta.

Kibicu, daj Śląskowi się cieszyć. A Śląsk się będzie cieszył, jeśli po tytuł mistrza Polski sięgnie w uczciwy sposób, co jest przecież możliwe. Śląsk będzie się cieszył, jeśli wygra na boisku, a nie poza nim. Nie psujcie wrocławskiemu klubowi święta. Nie psujcie święta Lenczykowi, facet chciałby coś w końcu uczciwie wygrać, a jak tak dalej pójdzie to przy swoich niezłomnych zasadach nie będzie mógł podać ręki samemu sobie.

Kibic, który sprzedaje mecz… Piłkarz, który sprzedaje mecz… Inne okoliczności, a dokładnie ta sama postawa. Inna, ale równie podła motywacja. Handlarze.

Właśnie, motywacja… Temat tak zwanych zgód w ogóle mnie zawsze śmieszył, kiedyś nie mogłem zrozumieć, dlaczego jak idę na Łazienkowską to mam krzyczeć „Pogoń Szczecin” – bo niby z jakiej paki? Jak wiślacy śpiewają coś o Lechii czy Śląsku to jest to dla mnie równie niedorzeczne. Układy towarzyskie, które zazwyczaj brały się z sojuszy chuligańskich. Wystarczyłoby, że kilku znanych kibiców lata wcześniej nawaliłoby się z ludźmi z Arki Gdynia, a nie z Lechii, albo z Zagłębia Lubin, a nie ze Śląska i te wszystkie „triady” wyglądałyby zupełnie inaczej. I dzisiaj tłum żądałby od wiślaków zwycięstwa ze Śląskiem. Kilka bójek, które by się inaczej potoczyły i mogłoby się okazać, że przy Reymonta 22 chcą, by mistrzostwo trafiło do Ruchu Chorzów. Bezsensowne koalicje zakładane głównie po to, by wyrównać szansę w laniu się po mordach, dzisiaj mają decydować o układzie tabeli?

Przez lata piłkarze, działacze i sędziowie zrobili wiele, by tę ligę skurwić i obrzydzić. Kibicu, nie idź w ich ślady. Wymagasz od innych, wymagaj od siebie.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama