Nie będziemy znowu opierać się na banale, że nikt w tej lidze nie chce zdobyć mistrza. Bo pewnie wielu by i chciało, tylko nie za bardzo wiedzą, jak to zrobić. W Anglii wystarczyło, że piłkarze Manchesteru City na dwa mecze przed końcem mają od United lepszy bezpośredni bilans, a już wszyscy włożyli im korony na głowy. Dwa zwycięstwa, dziękujemy, pozamiatane – Manchester w tym roku jest niebieski. Tymczasem u nas, choć dystans do mety zupełnie podobny, duże pieniądze na tytuł Legii, Śląska, Ruchu czy którejkolwiek z drużyn stawiają tylko najwięksi maniacy.
A może w ogóle nie Legia, nie Śląsk i nie Ruch? A może właśnie Lech Poznań? Jeszcze nie tak dawno, ledwie pięć tygodni temu, wszyscy odtrąbiliśmy, że „Kolejorz” stracił ostatnią szansę na awans do pucharów. Był to alarm może i przedwczesny, ale kto o zdrowych zmysłach widział wówczas jakiś inny scenariusz? Lech zajmował ósme miejsce. Miał do Legii jedenaście punktów straty i właśnie zaliczał szóste kolejne spotkanie bez zwycięstwa, i BEZ GOLA.
Okazuje się, że właśnie ten 20 marca, kiedy Lech odpadł z Pucharu Polski, był dla niego momentem przełomowym. Od tego czasu nie przegrał ani razu (nawet jeśli w wielkanocny poniedziałek wszystko było w nogach piłkarzy Korony, którzy prowadzili 2:0). Traci do Legii już tylko dwa punkty, ma z nią lepszy bilans bezpośrednich spotkań, a w terminarzu dwóch łatwych rywali: Podbeskidzie i Widzew. O sytuacji bielszczan już ostatnio trochę pisaliśmy (KLIKNIJ TUTAJ >>), no a Widzew… Jak to Widzew. Nie ma w tym momencie w lidze wielu zespołów łatwiejszych do ogrania. Po ostatnim meczu pojawiły się różne spekulacje – czy zagrał tak żenująco, bo puścił punkty Lechii, czy zagrał żenująco, bo po prostu żenujący jest przez całą rundę. I co by o tamtym występie nie mówić, tę drugą tezę da się swobodnie obronić.
Tak wygląda tabela (według 90minut.pl) za jedenaście meczów rundy wiosennej. Cracovia z ŁKS-em konsekwentnie, przez cały sezon, pracują na swój dorobek. Nie widzimy żadnej szansy, aby łodzianie jakoś się jeszcze utrzymali – kosztem Lechii albo Bełchatowa, z którym grają dzisiaj. Powiedzmy sobie szczerze – mają pozamiatane. Najpierw musieliby odnieść dwa kolejne zwycięstwa, co zdarzyło im się w tym sezonie raz jedyny – w październiku, a później należałoby jeszcze liczyć, że rywale oddadzą ligowy finisz niemal walkowerem.
Ale co ciekawsze w tej tabeli – pretendujący do tytułu mistrza Śląsk zdobył wiosną o osiem punktów mniej niż Zagłębie, które jeszcze niedawno nie mogło być pewne utrzymania. Jak widać, można być wiceliderem, wygrywając trzy mecze z jedenastu z mocno ujemnym bilansem bramkowym. Albo jak Legia – zdobywając komplet punktów raz na siedem ostatnich prób. Najlepszym zespołem tego roku kalendarzowego nadal pozostaje Korona, która – przypomnijmy – rok temu o tej porze prezentowała formę absolutnie beznadziejną, porównywalną tylko ze spadkowiczami – Arką i Polonią Bytom. W ogóle przy okazji pisania tego tekstu natrafiliśmy na smaczny kawałek dokładnie sprzed roku. Fragment zapowiedzi 29. kolejki ekstraklasy w „Gazecie Wyborczej”:
„W Legii wszyscy myślą już o następnym sezonie. Przy Łazienkowskiej podjęto decyzję o zmianie szkoleniowca, dlatego dla Macieja Skorży stawką dwóch ostatnich meczów będzie jedynie godne pożegnanie się z zespołem”.
Dziś z tym samym Skorżą – pragnącym rok temu godnego pożegnania – Legia walczy o podwójną koronę. A to tylko po raz kolejny pokazuje, jak nieprzewidywalna jest ta nasza liga. Co kolejkę analizujemy tabelę i terminarz, i co tydzień zdaje się to na to samo… Ale zobaczmy raz jeszcze układ ostatnich spotkań:
Legia – Lechia na wyjeździe, Korona u siebie
Śląsk – Jagiellonia u siebie, Wisła na wyjeździe
Ruch – Cracovia na wyjeździe, Lechia u siebie
Lech – Podbeskidzie u siebie, Widzew na wyjeździe
Korona – Widzew u siebie, Legia na wyjeździe
Niby Ruch ma prostą drogę po sześć punktów… Ale widzieliśmy, jak zagrał w sobotę.
Niby Lech powinien wygrać oba mecze… Ale to nie musi wystarczyć do tytułu.
Niby cały czas w grze jest Śląsk… Ale…
No właśnie, z nim mamy największy problem. Śląsk nie zagrał wiosną ani jednego super-meczu, w którym zdominowałby rywala, walnął dwie bramki, rozstrzygnął spotkanie i dociągnął wynik do końca. Ok, był taki jeden – z Cracovią, ale to osobna kategoria. Generalnie, wrocławianie tylko ślizgają się po ligowej powierzchni. Przez całą rundę krytykowani, gubią punkty na potęgę. Aż trudno sobie wyobrazić, że mistrzem mógłby być zespół, który (choć jesienią grał imponująco) pozostawił po sobie ostatecznie tak kiepskie wrażenie.
Na czele cały czas jest Legia – z niezupełnie komfortowym terminarzem na finiszu. Chociaż jeśli wygra dziś na PGE Arenie, w niedzielę przy Łazienkowskiej walka może iść na noże. Korona zagra o puchary, legioniści o przypieczętowanie mistrza. Niby Lechia teoretycznie bardzo potrzebuje dzisiaj punktu, aby zapewnić sobie utrzymanie, ale tak naprawdę nie jest on konieczny, bo ŁKS może w międzyczasie sam odpalić się z tej walki i dołączyć do Cracovii.
A, właśnie, Cracovia. Ją zostawiliśmy na koniec. Dziś z pewnością w meczu z Ruchem – przynajmniej zdaniem Arkadiusza Radomskiego – zostanie po raz kolejny oszukana przez sędziego, ale mamy takie jedno małe spostrzeżenie… Już rok temu była słaba. No, była. Beznadziejna? Chyba można tak powiedzieć. A już na pewno ledwie wykaraskała się z wielkich problemów. Ale przynajmniej w samej rundzie rewanżowej zdobyła tyle punktów, ile dziś ma po dwudziestu ośmiu meczach. I na tym zakończmy.
Poniżej jeszcze kursy od naszych zaprzyjaźnionych bukmacherów:
BET-AT-HOME: Cracovia – Ruch Chorzów 1×2 4.70 – 3.35 – 1.75
BET-AT-HOME: Górnik Zabrze – Wisła Kraków 1×2 2.70 – 3.10 – 2.55
BET-AT-HOME: Korona Kielce – Widzew Łódź 1×2 1.45 – 4.00 – 7.00
BETCLIC: Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1×2 1.33 – 4.50 – 8.00
BETCLIC: Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 1×2 4.00 – 3.25 – 1.85
BETCLIC: Łódzki KS – GKS Bełchatów 1×2 2.55 – 3.10 – 3.00
EXPEKT: Polonia Warszawa – Zagłębie Lubin 1×2 2.05 – 3.10 – 3.60
EXPEKT: Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 1×2 1.60 – 3.60 – 5.30
I nasza uznaniowa lista ważniejszych absencji w tej kolejce:
Bełchatów: Kosowski i Bozok – kontuzje
Cracovia: Nykiel – pauza za osiem żółtych kartek
Jagiellonia: Pejović i Norambuena – kartki, Pawłowski – kontuzja
Korona: Kuzera – pauza za 12 żółtych kartek, Sobolewski – kontuzja
Lech: Kriwiec, Arboleda – kontuzje
Lechia: Wiśniewski – kontuzja, Kosecki – klauzula wypożyczenia
Podbeskidzie: Dancik – kontuzja
Polonia: Cani – pauza za kartkę/Klub Kokosa, Jeż – kontuzja
Ruch: Malinowski, Djokić – kontuzje
Śląsk: Fojut, Dudek, Stevanović, Madej – kontuzje
Wisła: Bunoza, Boguski, Chavez, Jovanovic – kontuzje, Czekaj – kartki
Zagłębie Isalović, Kowalczyk, Traore – kontuzja
PS O spotkaniach o pietruszkę, które zadecydują czy Podbeskidzie zajmie na koniec miejsce dziesiąte, czy dwunaste – wybaczcie – nie będziemy pisać. Bo i nie tym będą dziś emocjonować się kibice.
