Piłki tenisowe na meczu La Liga, sędzia niezdolny do prowadzenia zawodów ledwie po pierwszym gwizdku, następnie kibice przerywający spotkanie wbrew woli arbitra, a na deser gracz obity przez chuliganów jednego z rywali. Pisaliśmy TUTAJ, że włoską piłką w minionym weekendzie wstrząsnęli ludzie, do których można przypisać wyłącznie pseudonim „enfant-terrible”. Teraz rozglądamy się po Europie, żeby zgarnąć do kupy wszystkich oszołomów, którzy trafili na pierwsze strony gazet. Ale na listę absurdów, sensacji i skandali musimy też dopisać sędziego, który… ranił samego siebie.
1. Hańba w Genoi.
Rdzennych Włochów przeważnie cechuje duma ze swojego pochodzenia. A ta duma nie pozwalała ultrasom Genoi przymknąć oka na popisy gości reprezentujących ich miasto. Kiedy gospodarze dostawali 0:4 od Sieny, usłyszeli czytelny komunikat z trybun – wynocha z boiska i oddawać koszulki. Postawił im się tylko Giuseppe Sculli, który ze świeczkami w oczach zapewniał, że ofiarował swoje serce klubowi i koszulki nie zdejmie. Po kilkuminutowym dialogu z przywódcą kiboli, piłkarze dostali ostatecznie zgodę na wznowienie gry. A chwilę później Siena się zlitowała… i po samobóju Del Grosso gospodarze dostali bramkę na otarcie łez.
Dla Genoi to niestety dopiero początek problemów – klub znalazł się na krawędzi spadku z jednym punktem nad strefą spadkową, a niewykluczone, że za ostatni wybryk kiboli spadną na niego poważne sankcje.
2. Michal Kadlec pobity w klubie w Kolonii.
Piłkarz + klub nocny = bójka. W Anglii stało to kiedyś na porządku dziennym, choć w roli oprawców przeważnie występowali zawodnicy: Lee Bowyer, Jonathan Woodgate, Steven Gerrard, Joey Barton… Tymczasem w Niemczech walka była bardzo nierówna, bo Michal Kadlec z Bayeru Leverkusen został napadnięty przez grupę kibiców FC Koeln. Czech nie miał zbyt wielkich szans, bo jedyną walkę w karierze stoczył… w przerwie meczu z Barceloną, kiedy z Manuelem Friedrichem szarpał się o koszulkę Leo Messiego. Tym razem sam został wyciągnięty za fraki przed lokal i złamano mu nos. Przynajemy, że nie spodziewaliśmy się, że u naszych zachodnich sąsiadów grasuje aż taka dzicz.
3. Sewilla ma dosyć Gran Derbi.
Kastylia i Katalonia wciąż żyją Gran Derbi, choć podobnego entuzjazmu nie widać w pozostałych regionach Hiszpanii. Najbardziej zdegustowani pompowaniem baloniku przed El Clasico byli kibice z Andaluzji. W trakcie meczu Sevilli z Levante, swoje niezadowolenie z przełożenia meczu na 22:30 przez starcie Realu z Barcą wyrazili na dwa sposoby: transparentem „Przerwijcie mecz, Mourinho przemawia”… i piłkami tenisowymi, których dziesiątki, a raczej setki wyrzucili na murawę. Oryginalne.
4. Dziwna kontuzja – sędzia ofiarą własnej… nadgorliwości.
Na koniec rzadkość, bo niespotykana kontuzja. Chore przypadki już znaliśmy, choć wśród graczy: Santiago Canizares nie pojechał na mundial do Korei i Japonii, bo zrzucił sobie na stopę butelkę wody kolońskiej, a Meksykanin Oswaldo Sanchez złamał palec po zderzeniu z krzesłem, kiedy nocą przechadzał się po domu. Tym razem jednak ekstremalny przypadek dotyczy arbitra, który spotkanie Napoli z Novarą skończył ze zwichniętym barkiem. A wszystko przez to, że zbyt zamaszystym ruchem wskazał na rzut wolny dla gospodarzy…
FK
