We wtorek do Młodej Ekstraklasy zesłany został Dudu Paraiba, najlepszy piłkarz Widzewa. Brazylijczyk od kilku miesięcy nie dostaje wypłat, upomina się w klubie o swoje pieniądze, ale permanentnie jest lekceważony. Pismo z wezwaniem do zapłaty, które złożył już jakiś czas temu i kilkukrotne próby nawiązania kompromisu pozostały bez odpowiedzi. Teraz, gdy nie ma już żadnej alternatywy, próbuje rozwiązać kontrakt. A klub się na nim odgrywa…
Środowy „Przegląd Sportowy” sugeruje, że Brazylijczyk obraził się na klub, symuluje kontuzję i niespieszno mu z powrotem na boisko. Tymczasem Dudu trenuje normalnie z zespołem od kilku dni, a na sobotni mecz z Legią, co orzekli lekarze, był w pełni gotowy do gry. Mimo to, trener Radosław Mroczkowski w środowym „PS” mówi, że piłkarz wciąż się rehabilituje i prosi, aby nie szukać się dodatkowych powodów absencji…
Nic dziwnego, że odwraca kota ogonem, bo sytuacja wygląda dla klubu bardzo nieciekawie. Wszystko wskazuje na to, że łodzianie lada moment stracą Dudu, uznawanego za najlepszego lewego obrońcę w lidze. I w dodatku stracą go, nie dostając ani złotówki, choć jeszcze pół roku temu wołali za niego pół miliona euro. Piłkarz nie otrzymuje pensji od kilku miesięcy, jego pismo z wezwaniem do zapłaty schowano do szuflady, więc wybrał jedyny już możliwy wariant – rozwiązanie kontraktu z winy klubu. – W takich sytuacjach Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych w większości przypadków stwierdza wystarczające podstawy do rozwiązania umowy. Na wyznaczenie posiedzenia czeka się jednak niekiedy nawet i osiem tygodni – tłumaczy znajomy prawnik. Nawet jeśli Widzew teraz zechce uregulować wszelkie zaległości i pogodzić się z piłkarzem, wyrok dla klubu najprawdopodobniej i tak będzie niekorzystny.
Przygoda Brazylijczyka z Widzewem powoli dobiega końca i jest to koniec fatalny. Dudu w Młodej Ekstraklasie, do której został zesłany przez zarząd, zapewne pozostanie do momentu rozwiązania umowy. Władze klubu dają właśnie nauczkę piłkarzowi, który upomniał się o swoje i przestrzegają innych, by nie próbowali podskakiwać. A tych, którzy tak jak Dudu nie podpisali w marcu ugód spłaty zaległości, jest więcej. Niektórzy w tym sezonie nie zarobili w Widzewie jeszcze ani złotówki…
PIOTR TOMASIK