Wczoraj Legia łatwo ograła Mariehamn, ale nie zawsze tak lekko szło jej w pierwszych rundach eliminacji do Ligi Mistrzów. Przykładów daleko pamięcią nie trzeba szukać, wystarczy zajrzeć do sezonu 14/15.
Wtedy w pierwszym meczu Wojskowi podejmowali Saint Patrick’s – każdy myślał: phi, 2-3:0 do zera i zapominamy o sprawie. Nic z tych rzeczy, Irlandczycy postawili się ekipie Berga, długo prowadzili, a po prawdzie mogli prowadzić wyżej. Miał strzelać Sagan, a strzelił Fagan i Łazienkowska była skonsternowana. Dopiero w końcówce gola wcisnął Radović i Legia nie jechała na wyjazd z aż tak fatalnym wynikiem. A w rewanżu udało się wygrać 5:0 i przyszła kolej na Celtic…