W dziale Weszło Extra możecie znaleźć ciekawy wywiad z Łukaszem Madejem. To nie jest głupi chłopak, natomiast w jednej sprawie koniecznie trzeba go trochę naprostować. Pomocnik Śląska zdecydował się na wypowiedzenie takiego oto zdania: „Z moich ust jednak nikt nigdy nie usłyszy, że krytykuję trenera, bo uważam, że piłkarz nie może krytykować swojego trenera, a trener nie może krytykować zawodnika”. I dalej, o słowach Lenczyka wypowiedzianych w Urzędzie Miasta: „Tak jak mówiłem przed chwilą: trener nigdy nie powinien tak powiedzieć”.
Łukaszu, coś ci się pomyliło i to bardzo. Trener ma prawo krytykować piłkarza, kiedy tylko mu się to podoba. Może to robić w szatni, a może publicznie – zależy, co uzna za stosowne i która forma krytyki jego zdaniem odniesie lepszy efekt. Wam – zawodnikom – może się wydawać, że szkoleniowiec musi być wobec was lojalny i że najlepiej, gdyby wszystkie porażki brał na klatę (tzn. obwiniał tylko siebie). Przez lata zdołaliście wytresować trenerów na tyle, że teraz rzadko który ma odwagę powiedzieć oczywistą rzecz: – Przecież to piłkarze grali, a nie ja.
Tylko że wy nie jesteście kolegami, nie jesteście nawet znajomymi z pracy. Jesteście PODWŁADNYMI.
Ł»ycie pod kloszem jest bardzo wygodne, ale każdy pracownik w każdej branży może być krytykowany przez przełożonego. Wy natomiast chcielibyście stanowić grupę zawodową objętą jakimiś szczególnymi przywilejami. Waszym zdaniem wszelka krytyka powinna zostać ograniczona do szatni, nie powinna wychodzi poza nią, ale niby dlaczego nie? Ł»ebyście mieli lepsze samopoczucie? Ł»eby wasz wizerunek był lepszy? Przecież nie taki jest cel krytyki. Czasami trzeba kogoś po prostu szybko postawić do pionu, albo nawet wystawić na publicznie pośmiewisko.
Zabolały was słowa Lenczyka? Macie szczęście, że nie graliście kiedyś w Bayernie Monachium…
Należy też pamiętać o jednym – Lenczyk nawet nie skrytykował piłkarzy publicznie, tylko zrobił to w rozmowie ze swoimi przełożonymi. A wy, piłkarze – jeśli tak wszystko ma zostawać w szatni – jesteście bez winy? Ile razy śmialiście się z Lenczyka za jego plecami? Ile razy robiliście to wszystko, za co teraz macie do niego pretensje? Ile razy siadaliście w mieszkaniu jednego czy drugiego kolegi i mówiliście: ten stary dziad nie ma pojęcia…
Zasada jest prosta – on może, wy nie. Jeśli ta zależność wam nie odpowiada, radzimy przejść na samozatrudnienie.
stan