Smuda pręży muskuły, a Lewandowski broni Peszki

redakcja

Autor:redakcja

12 kwietnia 2012, 00:14 • 3 min czytania

W 2002 roku Jerzy Engel doznał krótkiego, aczkolwiek istotnego ataku szaleństwa – w ostatniej chwili wykluczył z kadry na finały MŚ Tomasza Iwana, a w jego miejsce powołał Pawła Sibika. Sibika, z którego Hajto kpił, że „zgubi się przy kasach na Dworcu Centralnym”. Jaki cel miał Engel rozbijając atmosferę w grupie – wie tylko on sam. Mija dziesięć lat i podobną decyzję podejmuje Franciszek Smuda. Z byle powodu, a w zasadzie to bez powodu, wyklucza z kadry Peszkę, który należy w reprezentacji do bardziej lubianych zawodników (dziwne, bo to antypatyczny gość – ale tak jest). W obronie Peszki już wypowiedzieli się Lewandowski i Błaszczykowski.
„Lewy” broni kolegi w sposób bardzo otwarty. Na łamach portalu sport.pl mówi: – Sam też miałem kilka przygód… Nie wiem, jakie były dokładnie szczegóły, ale to nie zdarzyło się na zgrupowaniu. Wydaje mi się, że po meczu każdy może wyjść napić się piwa. Tym bardziej, że to nie było o czwartej czy piątej nad ranem, a o pierwszej w nocy. Ja sam czasami o tej godzinie jeszcze nie śpię, bo ciężko po meczu zasnąć. Mam jeszcze nadzieję, że uda się coś w tej sprawie zrobić i Sławek będzie z nami na Euro. Nawet jeśli zdarzyło się to, co się zdarzyło to nie jest to chyba sprawa, za którą można go zawiesić. Taksówkarze bywają różni.

Smuda pręży muskuły, a Lewandowski broni Peszki
Reklama

Dalej Lewandowski dodaje, że jeśli Smuda „ma takie informacje, jakie mam ja, to wydaje mi się, że Peszko nie powinien być zawieszony”.

W podobnym tonie wypowiedział się Jakub Błaszczykowski: – Jest mi ciężko coś powiedzieć, bo nie znam tej sytuacji od środka, nie byłem jej uczestnikiem. Będę na pewno rozmawiał na ten temat z trenerem i jeśli to tylko możliwe, stanę w obronie Sławka. Trzeba zrobić wszystko, by wybrnąć z tej sytuacji.

Reklama

Smuda natomiast coś bredzi, że „pijaki zepsuły mu święta”. Wydaje się, że podjęte przez niego kroki są nie tylko nielogiczne i przesadzone, ale jeszcze szkodzą atmosferze w kadrze. Zawodnicy wołają na trenera „Gargamel”, co zrozumiałe często z niego kpią za plecami, natomiast teraz zamiast kpin może pojawić się po prostu narastająca niechęć. Gdyby Sławomir Peszko nie dostał powołania na Euro 2012 z przyczyn sportowych – pewnie ani Lewandowski, ani Błaszczykowski nie pisnęliby słowa. Smuda mógł więc zaczekać miesiąc, ogłosić kadrę bez Peszki i każdy przyjąłby to ze zrozumieniem (bo ostatnio z Peszki żaden as). Osiągnąłby dokładnie ten sam efekt, nie wywołując burzy wewnątrz prowadzonej przez siebie drużyny.

Tylko że selekcjoner jest raptusem, a nie strategiem.

Oczywiście, ani Lewandowski, ani Błaszczykowski nie będą płakać w poduszkę, że Peszki nie ma. Jeśli jednak w czasie Euro 2012 mieliby się lepiej czuć w jego towarzystwie – chociażby w hotelu – niż w towarzystwie Szymona Pawłowskiego, to warto byłoby Peszkę wziąć. A jeśli już ma z tej kadry wylecieć – to lepiej było go wykluczyć w białych rękawiczkach, zamiast doprowadzać do jakichś niepotrzebnych napięć.

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama