Reklama

Liczy się wynik, a nie styl – Legia zyskuje bardzo wartościowego gracza

redakcja

Autor:redakcja

06 lipca 2017, 12:45 • 4 min czytania 61 komentarzy

Transfer Krzysztofa Mączyńskiego do Legii wzbudził ogromne kontrowersje, głównie z powodu wcześniejszych deklaracji świeżo upieczonego zawodnika mistrzów Polski. Pamiętamy, jak mówił, że nigdy do Warszawy nie pójdzie, i że wypełni kontrakt w Wiśle niezależnie od zaległości w wypłatach. W tym wszystkim raczej nie pomaga też fakt, że od zawsze podkreślał wielkie przywiązanie do “Białej Gwiazdy”, której to jest wychowankiem. Ale w tym całym zamieszaniu umyka jedna bardzo ważna rzecz, czyli aspekt sportowy. A tutaj zarówno Legia, jak i sam zawodnik, najprawdopodobniej zrobili świetny ruch.

Liczy się wynik, a nie styl – Legia zyskuje bardzo wartościowego gracza

Dlaczego Legia? Bo bierze podstawowego piłkarza reprezentacji Polski (już trzeciego po Pazdanie i Jędrzejczyku), która to jest najsilniejszą reprezentacja od jakichś 30 lat. Jest drużyną, która nie przegrała meczu na Euro 2016, gdzie w pięciu starciach straciła tylko dwa gole i odpadła dopiero po serii rzutów karnych. Jest też drużyną, która idzie jak burza przez eliminacje do Mistrzostw Świata w Rosji. Według rankingu FIFA jest już na 6. miejscu na świecie, a przecież – mimo oczywistych niedoskonałości całego zestawienia – słaby zespół nawet nie zbliżyłby się do tak wysokiej pozycji.

I sam fakt, że do Warszawy przechodzi ważny zawodnik tej reprezentacji – jej podstawowy defensywny pomocnik – jest tutaj bardzo znaczący. Co więcej, Mąka zaczyna w pierwszym składzie niemal każdy mecz kadry. To człowiek wręcz zaprojektowany do drużyny Adama Nawałki, będący jego ulubieńcem, na co po prostu zasłużył sobie na boisku. Poza tym to piłkarz, który w ostatnim czasie świetnie zastępuje Grzegorza Krychowiaka na szóstce, czyli na pozycji, która – poza środkiem ataku – dotychczas była w Legii najsłabiej obsadzona. W ostatnim meczu z Rumunią, kiedy Mączyński nie mógł kontynuować gry z powodu urazu, wejście Krychowiaka zwyczajnie zabrało nam trochę jakości w środku pola. I to jest chyba tutaj najbardziej wymowne. Oczywiście, nie jesteśmy przekonani, że reprezentacja z Jędrzejczykiem, Pazdanem i Mączyńskim, ale bez Glika i Lewandowskiego zdołałaby osiągnąć choćby połowę z dotychczasowych sukcesów. Nie zmienia to faktu, że goście są w tej układance istotni.

A Mączyński tak naprawdę reprezentuje sobą wszystkie cechy, jakich na tej pozycji wymaga Jacek Magiera, i jakich brakuje Tomaszowi Jodłowcowi. Ustawianie się, boiskowa inteligencja, dyscyplina taktyczna, chłodna głowa i bardzo dobre krótkie podania. To pracuś, specjalista od drugoplanowej roboty, a przy tym nie jest surowy technicznie, przez co świetnie potrafi zrealizować założenia trenera. Stylem gry – zwłaszcza w kadrze – trochę przypomina Michała Kopczyńskiego w Legii, bo obaj są odpowiedzialni za tzw. czarną robotę. Z tą tylko różnicą, że Mąka ma nieporównywalnie więcej doświadczenia, i na tę chwilę jest po prostu lepszym piłkarzem. Dokładne podania przez dwie linie też zdarzają się Mączyńskiemu dość często, a na pewno częściej niż Jodłowcowi i Kopczyńskiemu.

Wymiana Kopczyński-Mączyński w pierwszym składzie Legii wygląda więc dziś na wzmocnienie, zwłaszcza że reprezentant Polski wydaje się świetnym partnerem dla Thibault Moulin. Były wiślak zyska natomiast partnerów o wyższych umiejętnościach, z którymi lepiej będzie się czuł w swojej grze. No i przede wszystkim zyska nowe wyzwania, bo – mimo dosyć bogatej już kariery reprezentacyjnej – w piłce klubowej osiągnął do tej pory bardzo niewiele. Jeśli chodzi o trofea, na wywalczenie których miał realny wpływ, to ma na koncie jedynie Superpuchar Chin. No i nigdy nie zaliczył nawet pół występu w europejskich pucharach.

Reklama

Cena? Oscylująca wokół 0,5 miliona euro, co w kontekście potencjalnych korzyści wciąż wygląda na promocję. Tym bardziej, że część najpewniej zwróci się z tytułu występu zawodnika na mundialu. Wiadomo, Mączyński ma już 30 lat, ale też – biorąc pod uwagę jego piłkarską charakterystykę oraz pozycję, na której gra – to wcale nie wygląda na problem, bo jeszcze wiele lat grania przed nim. Jakkolwiek spojrzeć, sporo więcej powodów do niepokoju można mieć chociażby w kontekście Miroslava Radovicia, który jest niemal o 3,5 roku starszy, bardziej wrażliwy na kontuzje i rzucany pomiędzy skrzydłem a napadem, gdzie trzeba wykonywać nieporównywalnie więcej sprintów.

Co więcej, w kontekście bardzo późnego startu kariery Mączyńskiego (pierwszy sezon w ekstraklasie w wieku 24 lat) spokojnie można założyć, że jego organizm nie jest jeszcze skrajnie wyeksploatowany. Ale to też może być minus, bo 30-latek nigdy w swoim klubie nie zaliczył sezonu, w którym rozegrał 40 meczów. Nigdy też regularnie nie grał co 3-4 dni. Tak jak Mączyński nie musi się w Legii odbudowywać czy łapać rytmu meczowego, bo trafia do Warszawy właściwie w najlepszym momencie swojej przygody z piłką, tak z pewnością będzie musiał nauczyć się grania przy dużo wyższej intensywności.

Ale też – pomijając aspekt pozasportowy – stosunek ceny do jakości jest tutaj dla Legii bardzo korzystny. Mączyński wygląda bowiem na człowieka, który wzmocniłby warszawian nawet w czasach ich najlepszej formy z zeszłego sezonu i meczów ze Sportingiem czy Realem w Lidze Mistrzów. Oceniając więc całą transakcję można posłużyć się zdaniem tak chętnie powtarzanym przez naszych piłkarzy – liczy się wynik, a nie styl. A w wyniku tego transferu Legia zyska naprawdę wartościowego defensywnego pomocnika.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

61 komentarzy

Loading...