Zgodnie z obietnicą, kontynuujemy śledzenie procesu, jaki prowadzi PZPN w związku z ustawionym meczem Cracovii i Zagłębia Lubin z sezonu 2005/06. Jak wiadomo, lubinianie postanowili wtedy zapłacić za remis, który dawał im trzecie miejsce w tabeli. I o tę tabelę właśnie się rozchodzi, bo mimo iż wiedza na temat korupcji w tym spotkaniu jest powszechna, to oficjalna tabela z tamtych rozgrywek nadal nie została zweryfikowana i Zagłębie wciąż zajmuje w niej niesłusznie trzecie miejsce. Ciekawe, czy gdyby w ten sposób ktoś zdobył miejsce pierwsze, to czy do dziś mógłby się tytułować mistrzem kraju?
Wczoraj pisaliśmy na czym sprawa stanęła. Jeśli ktoś nie czytał, to zapraszamy TUTAJ.
Nasza droga wyglądała tak: Wydział Dyscypliny > Wydział Gier > Trybunał Piłkarski. Dzisiaj zadzwoniliśmy do Włodzimierza Głowackiego z Trybunału Piłkarskiego i ten odesłał nas… na sam początek, czyli do Wydziału Dyscypliny. Poinformował nas, że Trybunał Piłkarski nie dostał jeszcze żadnych dokumentów w sprawie feralnego sezonu, więc nie ma czego rozpatrywać.
Z prośbą o wyjaśnienie, zwróciliśmy się zatem do Wydziału Dyscypliny, a konkretnie do jego przewodniczącego. – Oczywiście, że nic nie wysłaliśmy do Trybunału Piłkarskiego, bo nie wysłaliśmy jeszcze nawet pisemnego uzasadnienia naszego wyroku do Zagłębia Lubin. Zrobimy to nie później niż w przeciągu tygodnia, a wtedy oni będą mieli dwa tygodnie na odwołanie się od naszej decyzji – powiedział Artur Jędrych.
„Oczywiście, że nic nie wysłaliśmy”. O ile się nie mylimy, to od kilkunastu miesięcy doskonale wiadomo, że mecz Cracovia – Zagłębie był ustawiony. W momencie, gdy piłkarze przyznali się do winy, zostało to stwierdzone ze stuprocentową pewnością. Tymczasem PZPN wciąż nie miał czasu zweryfikować tabeli, której kształt został ustalony w sposób nielegalny.