Nauczyciel w szkole podstawowej, wykładowca, urzędnik służby cywilnej, działacz sportowy. Spokojnie, to nie obsada nowej polskiej telenoweli, ale tylko nieliczne z funkcji, które sprawował w swoim życiu Amos Adamu. Nigeryjczyk to u nas postać niemal anonimowa i nie dziwi fakt, że informacja o tym, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu oddalił jego apelację dotyczącą trzyletniego wykluczenia z wszelkich organizacji piłkarskich, w Polsce nie wzbudziła żadnych emocji. A powinna, bo Adamu to pierwszy z wysoko postawionych członków FIFA, który został wykluczony z tej organizacji na podstawie zarzutów korupcyjnych.
Amos Adamu to postać enigmatyczna. Nawet jego miejsce urodzenia to poniekąd tajemnica. Na świat przyszedł w nigeryjskim stanie Oyu, zamieszkiwanym przez plemię Yuruba. Po kilku latach jego rodzina przeprowadziła się do nigeryjskiego stanu Zuru. Na początku kariery, Amos niechętnie mówił o swoim miejscu urodzenia, co z politycznego punktu widzenia było strzał w dziesiątkę. Gdy Adamu miał kłopoty z wyżej postawionym urzędnikiem Narodowej Komisji ds. Sportu, zwrócił się o pomoc do Prezydenta, który podobnie jak nasz bohater pochodził z regionu Zuru. „Krajan” Amosa szybko pozbył się niewygodnego urzędnika, który na swoje nieszczęście wywodził się z innego plemienia. Kiedy kilka lat później pojawiły się kłopoty z nigeryjskim Ministrem Sportu, nasz bohater spotkał się z generałem Obasanjo i wytłumaczył mu, że minister chce się go pozbyć, bo ten pochodzi z plemienia Yuruba, podobnie zresztą jak Obanasjo. Jak nietrudno się domyślić, w krótkim czasie nastąpiła zmiana na stanowisku ministra. A kiedy wspomniany generał został prezydentem Nigerii, dla Amosa wygodne było stanowisko przyjęte chwilę wcześniej, a więc wersja, że wywodzi się z ludu Yuruba.
Kariera zawodowa Adamu, to historia niczym z bajki. Tyle tylko, że w tej bajce czarnym charakterem był sam nasz bohater. Awans od nauczyciela w szkole podstawowej, poprzez wykładowcę na uczelni, aż po stanowisko ministra sportu. Prawdziwy przełom nastąpił w 1992 roku. Po kilku miesiącach pracy jako dyrektor ds. rozwoju sportowego, Adamu został skierowany do Związku Piłkarskiego, który w tamtym czasie pogrążony był w ogromnym kryzysie. Gdy nigeryjskim piłkarzom udało się awansować do MŚ rozgrywanych w Stanach Zjednoczonych, mało znaczący departament kierowany przez Adamu, stał się najważniejszym organem w całym Ministerstwie Sportu.
Kolejnym krokiem było zdobycie stanowiska ministra sportu. Ten cel Amos także osiągnął, a przez dziesięć lat jego urzędowania, żadna ważna decyzja dotycząca inwestycji sportowych, nie zapadała bez jego zgody. Za jego rządów, Nigeria zorganizowała trzy wielkie imprezy sportowe – Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, Puchar Narodów Afryki oraz ósme Igrzyska Afrykańskie. Każde z tych wydarzeń wymagało ogromnych inwestycji, a za wybór wykonawców odpowiadał oczywiście Adamu. I chociaż żadna z wyżej wymienionych imprez nie okazała się organizacyjną klapą, to polityczni przeciwnicy alarmowali na cały świat, że obok tylu nieprawidłowości i korupcji na tak ogromną skalę nie da się przejść obojętnie. Jedyny problem był taki, że świat nie chciał słuchać.
Za Adamu stali nie tylko wysoko postawieni politycy, ale i cała rzesza ministrów i dyrektorów przeróżnych federacji sportowych. Były nauczyciel decydował o obsadzeniu każdego stanowiska w zarządzanym przez siebie Ministerstwie. Ci, którzy mieli swoje zdanie na temat jego rządów, szybko byli usuwani ze stanowisk, chociaż takie przypadki były niezwykle rzadkie – większość urzędników bała się, że po okazaniu sprzeciwu zostanie wypchnięta nie tylko ze świata sportu, ale ogólnie z życia publicznego. Sprzeciwienie się Adamu oznaczało bunt wobec rządzącej partii politycznej, czyli w praktyce wykluczenie się z walki o jakiekolwiek stanowisko opłacane z państwowych pieniędzy.
W Ministerstwie Sportu Amos stworzył organizm naczyń połączonych. Stanowiska były obstawiane członkami rodziny, lub też zaufanymi ludźmi, którzy to najzwyczajniej w świecie, za jego zgodą, okradali poszczególne związki. Dla przykładu, bratanek i szwagier Adamu, pracujący w rodzimym związku piłkarskim, jednorazowo wyprowadzili ponad 200 tys. dolarów przeznaczonych na premie dla piłkarzy. Sprawa wyszła na jaw i zajęły się nią odpowiednie służby, ponieważ był to moment, gdy Adamu tracił poparcie wśród polityków i dla coraz większej grupy oficjeli, był personą niepożądaną. Ale wcześniej w Ministerstwie dochodziło do absurdów. Jednym z nich było założenie agencji specjalizującej się w organizacji imprez sportowych. Była to prywatna firma Adamu, ale jak nietrudno się domyślić, to właśnie ta firma wygrywała większość przetargów organizowanych przez Ministerstwo Sportu.
Pytany o wykonywany zawód, Adamu najczęściej odpowiada, że jest urzędnikiem służby cywilnej. Taka odpowiedź to kolejny absurd, ponieważ będąc osobą, która z założenia ma zarabiać mało, Amos dorobił się jednej z największych fortun w swojej ojczyźnie. Tylko jedna jego posiadłość w Abudży wyceniana jest na miliard dolarów. Do tego dochodzą hotele i nieruchomości w każdej części Nigerii, a także przeróżne prywatne firmy. Szacuje się, że majątek zgromadzony przez Nigeryjczyka jest większy niż budżety niektórych nigeryjskich stanów. Zastanawiacie się pewni, jak to możliwe, że przez tyle lat nikt nie reagował na korupcję zżerającą nigeryjski sport. Próby reakcji były, a oto jak skończyła się jedna z nich.
Olukayode Thomas, nigeryjski dziennikarz, od 2002 roku rozpracowywał przeszłość Adamu. Odwiedzał miejsca, gdzie ten się wychowywał, prześwietlał jego ówczesnych współpracowników, a wszystko po to, by wyjaśnić jak to możliwe, że urzędnik państwowy zgromadził tak ogromny majątek. Udało mu się nawet porozmawiać z bohaterem jego artykułu. Chociaż „rozmowa” to nieodpowiednie słowo. Amos na zadawane pytania odpowiadał „tak”, „nie” lub „nie wiem”, a na koniec ostrzegł Thomasa, że nie może zablokować materiału na swój temat, ale ma świetnych adwokatów, którzy po publikacji materiału zniszczą dziennikarza. Thomas nie przestraszył się i artykuł opublikował, chociaż nie obyło się bez prób kneblowania ust dziennikarzom. Jedną z nich była towarzyska wizyta w redakcji, kiedy to zapracowanych dziennikarzy odwiedził sam Adamu z grupą dwudziestu „pomocników”. W artykule Thomas ujawnił między innymi nieprawidłowości w związkach lekkoatletycznym i piłkarskim. W tym drugim, chodziło o pieniądze pochodzące od sponsorów Nigeryjskiej Ligi Piłkarskiej, które miały wędrować bezpośrednio na konto Adamu. Materiał Thomasa odbił się szerokim echem, ale tylko wśród zwykłych ludzi. Politycy problemu nie zauważyli.
Jednak to nie był koniec potyczek dziennikarza z ministrem sportu. Pięć lat później, Thomas napisał kolejny artykuł o niejasnych interesach Adamu. Tym razem sprawa trafiła do sądu, a tego, co się podczas niej działo, nie wymyśliłby nawet Bareja. Kiedy dziennikarz przygotowywał linię obrony, otrzymał wiadomość, że Amos wycofał pozew. Thomas powoli zapominał o sprawie, kiedy po kilku miesiącach dowiedział się, że przez cały czas adwokaci Adamu pracowali nad sprawą, a sędzia jest gotów do ogłoszenia wyroku. Zdezorientowany dziennikarz udał się na rozprawę i w sądzie spotkał swojego adwokata, który miał już przygotowaną linię obrony. Problem był taki, że adwokatem Thomasa był człowiek, którego ten nigdy wcześniej nie widział, a „linia obrony” polegała na tym, że dziennikarz miał przyznać się do winy. Co więcej, na kartce papieru gdzie znajdowało się oficjalne stanowisko Thomasa, widniał już jego podpis. Sędzia wyroku nie ogłosił, ponieważ dziennikarzowi udało się z nim porozmawiać i rozprawa została odroczona.
W 2008 roku, prezydent Nigerii niespodziewania i bez podania przyczyn odwołał Adamu z najwyższego stanowiska w Ministerstwie Sportu. Grunt pod nogami na rodzimym podwórku stawał się coraz bardziej niepewny, jednak ciągle pozostawało eksponowane stanowisko na międzynarodowym rynku. Komitet Wykonawczy FIFA to najważniejszy organ tej federacji, a Adamu zasiadał w nim od 2006 roku i często szczycił się, że on – nauczyciel i urzędnik państwowy- dotarł na sam szczyt międzynarodowej federacji piłkarskiej. Dla większości obserwatorów było jednak oczywiste, że to nie za skromność czy też za zasługi w edukacji Adamu otrzymał miejsce w Komitecie Wykonawczym.
Historie o wyczynach Amosa powoli docierały do państw europejskich. Zbieranie dowodów i zeznań byłoby pewnie równie skuteczne jak w przypadku Thomasa, więc jedyną drogą na szybkie zdyskredytowanie Adamu była dziennikarska prowokacja. Pokusiła się o nią redakcja brytyjskiego „Sunday Times”. Dziennikarze tej gazety, udając amerykańskich lobbystów, nakłaniali Adamu i Reynalda Temarii, by wsparli kandydaturę Stanów Zjednoczonych w walce o organizację MŚ 2018. Adamu za swój głos zażądał pół miliona dolarów, które miały zostać przeznaczone na budowę boisk ze sztuczną murawą. I tylko ze względów formalnych pieniądze miały być przelane na prywatne konto Amosa. Prowokacja udała się, a w przypadku Adamu była ona tym bardziej skuteczna, że on sam, nie nakłaniany przez dziennikarzy, powiedział, iż uznaje za oczywiste, że za pieniądze lobbyści kupują jego głos.
Nagranie rozmowy szybko trafiło do Internetu, a FIFA po raz pierwszy w swojej historii stanęła przed tak poważnym problemem. Ustawianie meczów i kupowanie głosów na poziomie federacji krajowych było problemem bolesnym, a co dopiero takie praktyki na najwyższym możliwym szczeblu. Co więcej, w świetle prawa Adamu nie mógł być skazany za korupcję, ponieważ w głosowaniu ostatecznie udziału nie wziął, a na nagraniu była widoczna tylko próba korupcji. Ostatecznie Nigeryjczyk został wykluczony na trzy lata ze struktur FIFA za naruszenie zasad dotyczących korupcji. Podczas gdy Temarii od razu przepraszał za swój czyn i współpracował z Komisją ds. Etyki, tak Adamu od początku uważał się za niewinnego i nie chciał przyjąć nałożonej kary. Jego apelacja właśnie została oddalona i trudno wyobrazić sobie powrót tak zdyskredytowanej osoby do struktur FIFA.
Dopiero gdy Adamu powili zaczął usuwać się w cień, nigeryjscy dziennikarze nabrali odwagi, by opisać jego metody sprawowania władzy. Człowiek, który przez blisko dwadzieścia lat okradał kraj wykorzystując do tego Ministerstwo Sportu, dopiero teraz znalazł się na celowniku. Wydaje się, że to o kilka lat za późno. Wykorzystując państwowe pieniądze, Amos Adamu stał się od tego państwa potężniejszy.
KRZYSZTOF ZBYROWSKI