Chyba nie będzie przesadą napisać, że jeszcze nigdy w historii – to naprawdę stwierdzenie nie na wyrost – sytuacja z polskimi napastnikami nie była aż tak zła, jak na trzy miesiące przed Euro 2012. W poniedziałkowym podsumowaniu ekstraklasy emitowanym na antenie Polsatu trzech napastników sprzed lat – Zbigniew Boniek, Andrzej Juskowiak i Wojciech Kowalczyk – zgodnie stwierdziło, że wobec kontuzji Roberta Lewandowskiego szansę gry w reprezentacji powinni otrzymać Arkadiusz Piech lub Maciej Jankowski. Samo w sobie jest to przerażające, ale jeszcze bardziej przerażające jest, że… mogli mieć rację. Takiej posuchy ze snajperami jeszcze nie mieliśmy.
Arkadiusz Piech. Jest moda na tego chłopaka. Walczy, biega, wywiera presję na obrońcach. Popełnimy tę towarzyską gafę, zasmrodzimy powietrze i napiszemy wprost: ten chłopak ma 27 lat, a w całej karierze w ekstraklasie strzelił trzynaście goli, czyli przez całe życie zdobył o zaledwie trzynaście goli więcej niż Grzegorz Miecugow, z tą różnicą, że Miecugow nawet nie próbował. 27 lat, 13 goli w ekstraklasie i dziś Boniek, Juskowiak oraz Kowalczyk przyciśnięci do ściany pytaniem, kto do kadry, odpowiadają – to może on? Jankowski strzelecko prezentuje się dużo lepiej – 22 lata i 15 goli. Ale, do licha, mówimy ciągle o zawodnikach, którzy mają w tym sezonie odpowiednio 6 i 7 trafień. 6 i 7!
Istny dramat.
Po roku 2000 reprezentację Polski było stać na to, by ignorować szalejącego w Austrii Radosława Gilewicza, zdobywającego seriami gole w 2. Bundeslidze Artura Wichniarka, czy tylko sporadycznie korzystać z usług „późnego” Andrzeja Juskowiaka, który w sezonie 2000/2001 zdobył dwanaście goli dla Wolfsburga. Marcin Kuźba mógł w jednym sezonie zdobyć 21 goli dla Wisły i być reprezentacji zupełnie niepotrzebny. Ba, Tomasza Frankowskiego Pawłowi Janasowi wpychać musiała prasa. I tak można byłoby wymieniać. Dzisiaj nad Grzegorzem Piechną nikt by się nie zastanawiał, tylko by go brano do kadry, a wtedy stanowił ledwie ciekawostkę środowiskową. Paweł Brożek jako król strzelców i chłopak, który w ciągu trzech sezonów poprzedzających Euro 2008 strzelił 43 gole w lidze, nawet nie załapał się do szerokiej kadry.
Iak można wymieniać i wymieniać.
Lata dziewięćdziesiąte – Krzysztof Warzycha, który w Grecji walił gole taśmowo, a w kadrze był zbędny. Jerzy Podbrożny, kapitalny zawodnik, zupełnie niepotrzebny reprezentacji. Marek Koniarek, Jacek Dembiński, Mirosław Waligóra, Bogusław Cygan, Maciej Śliwowski, Mariusz Śrutwa, Piotr Reiss, Cezary Kucharski, Grzegorz Mielcarski, Piotr Prabucki, Robert Dymkowski… To są wszystko zawodnicy, którzy zdobywali gole, ale którymi w kontekście kadry w zasadzie nikt sobie na poważnie głowy nie zawracał. A wymieniać moglibyśmy dalej.
Dzisiaj pada hasło – Piech i Jankowski! A przede wszystkim – Piech.
Jasne, że piłkarze wypływają w różnym wieku, czasami późno, niekoniecznie ze swojej winy. Ale do cholery – trzynaście goli w ekstraklasie w wieku 27 lat?! Trzynaście goli to Kazimierz Węgrzyn strzelił w swoich pierwszych trzech sezonach dla GKS-u Katowice, ale był obrońcąâ€¦ Mówimy o napastniku z naprawdę żenującym dorobkiem. I co w tym najgorsze – mówimy o nim nie bez racji. Bo jeśli nie on, to kto?
Dzisiaj czołówka polskich strzelców w ekstraklasie wygląda następująco: Frankowski – 9 goli, Jankowski – 7 goli, Piech, Abbott – 6 goli, Celeban – 5 goli. W całej lidze przez 19 kolejek znalazło się tylko czterech polskich napastników, którzy zdobyliby pięć goli lub więcej, przy czym jeden z tej czwórki jest już emerytem. Jezu – przecież to całkowita katastrofa. W związku z tym JEDYNYM napastnikiem, jakiego reprezentacja Polski będzie miała do dyspozycji w czasie meczu z Portugalią będzie Ireneusz Jeleń, który w tym sezonie zdobył JEDNEGO ligowego gola, a zaplecze stanowią jeszcze Brożek (też jeden gol) i Sobiech (też jeden gol).
Jeszcze nigdy w historii nie było tak łatwo dostać się do kadry. Nigdy. Wystarczy sześć goli w polskiej ekstraklasie i trochę serducha do biegania. Jeśli nie macie co robić wiosną, załóżcie krótkie spodenki i trochę pobiegajcie – naprawdę, to może być najłatwiejszy sposób, by dostać się na stadion w czasie Euro 2012. Konkurencja mniejsza niż w biletowej loterii.