Dziś wyjątkowo musimy pochwalić Przegląd Sportowy. To chyba najlepsze wydanie tego dziennika od kilkunastu tygodni. W pozostałych gazetach jest co najwyżej przeciętnie.
FAKT
Poza zapowiedziami ligi i relacjami meczów Legii i Wisły, bo to jest wszędzie, rozmówka z… Ronaldem de Boerem.
Zazwyczaj ściany pomagają gospodarzom, ale w przypadku Polski ta teoria nie musi się sprawdzić, bo wartość naszej drużyny oddaje nowy ranking FIFA.
Tak, wiem, jesteście na 70. miejscu. Ale to nie ma znaczenia, ponieważ gdy grasz dla swojego kraju, masz ekstraenergię. I tak samo może być z Polską. Macie przecież kilku dobrych piłkarzy. Ten Lewandowski, niesamowity piłkarz, dzisiaj jeden z najlepszych napastników w Europie.
Wystarczająco dobry, żeby grać w najlepszych klubach, jak Barcelona?
Sprawia takie wrażenie. Widziałem go ostatnio w meczu Bundesligi, naprawdę wielka jakość gry. Borussia to zespół, który nie gra prostej piłki i on pasuje idealnie do tego systemu. Grają tak jak Barcelona – kombinacyjnie. Myślę, że Lewandowski może zrobić taki postęp, że będzie wielką gwiazdą.
A Rosjan zaskakuje, że Rybus zdecydował się na transfer do Tereka…
– To dosyć dziwne, że zawodnik w takim wieku wybiera walkę o utrzymanie w rosyjskiej lidze, i to na pół roku przed mistrzostwami Europy – mówi Faktowi Aleksander Bobrow z dziennika „Sport Express”.
GAZETA WYBORCZA
Relacje z pucharów.
POLSKA THE TIMES
PRZEGLĄD SPORTOWY
Sporo dobrego czytania. Np. świetny tekst o Marcinie Budzińskim.
Budziński zamiast kopać piłkę równie dobrze mógłby być, jak wujek, kontrabasistą w Filharmonii Świętokrzyskiej albo studentem Łódzkiej Szkoły Filmowej. Nie pasuje do środowiska piłkarskiego. Latem pływa po mazurskich jeziorach, śpiewając szanty przy ognisku wspólnie z innymi żeglarzami. Zachwyca się utworami Ennio Morricone oraz Hansa Zimmera i sam komponuje muzykę, a za kilka lat chce się zaangażować w politykę.
(…)
Według Michniewicza w ciągu ostatnich trzech lat Budziński nie rozwinął się tak, jak powinien. – W Gdyni zapomniano, że trzeba z nim pracować indywidualnie. Bardzo chciałem go sprowadzić najpierw do Widzewa, a później do Jagiellonii. Zamierzałem z niego zrobić playmakera. Ciągle może być lepszą wersją Radka Sobolewskiego. Jego zresztą kiedyś odstawiono do rezerw Wisły Płock i stamtąd wyciągnął go Bogusław Kaczmarek, który Radka znał. Sprowadził go do Dyskobolii, a kariera Sobolewskiego ruszyła. Podobnie może być z Marcinem. Przy odpowiednim prowadzeniu za trzy lata będzie najlepszym środkowym pomocnikiem w Polsce – odważnie mówi Michniewicz.
Rozmowa z Tomaszem Hajtą…
Ma pan umowę do końca sezonu, ale z pewnością liczy pan, że pańska praca w Jagiellonii potrwa znacznie dłużej.
Chciałbym pracować w Jagiellonii 20 lat.
Słucham?
Dobrze pan usłyszał. Chciałbym tu pracować 20 lat. Zbudować drużynę, z którą wszyscy będą się liczyć, która znajdzie się w pierwszej trójce ligi. Wielka Jagiellonia – to byłoby coś pięknego. Właściciele klubu zdecydują, czy jest to realne. Na dziś chcę postawić na drużynie stempel jakości, a w przyszłości dołożyć sporą cegiełkę do historii tego klubu.
SPORT
Wywiad ze Stefanem Florenskim.
Jako pierwszy wprowadził pan do polskiej ligi grę wślizgiem.
I narobiłem tym sporo kłopotów polskim sędziom. Nie bardzo wiedzieli, co z tymi moimi zagraniami robić. Zebrali się na specjalnej naradzie, oglądali fragmenty meczów z Zachodu i tych z moimi interwencjami. No i w końcu uznali, że nie trzeba odgwizdywać fauli.
Słowem: zrobił pan w Polsce rewolucję w grze obronnej.
To prawda. Od tego momentu wszyscy zaczęli już stosować wślizgi.
(…)
Kiedyś napisano, że obraził się pan na reprezentację o… buty?
Było coś w tym… Kadrowicze wtedy raz w roku otrzymywali z PZPN oryginalne Adidasy do gry. To był rarytas – normalnie nie można ich było dostać. Kiedy jednak przed Rzymem doznałem wspomnianej kontuzji, należną mi parę dostał ktoś inny. Konkretnie – Zbigniew Szarzyński. Interweniowałem m. in. u trenera Forysia, ale nic to nie dało. W końcu musiałem samego Szarzyńskiego dopaść.





