Piłkarze upadli. Janczyk i… pechowy peleton.

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2012, 13:02 • 6 min czytania

Wszystkimi wstrząsnęła informacja, że 24-letni Dawid Janczyk odnalazł się na testach w drugiej lidze irlandzkiej, gdzie występują głównie kelnerzy (w sensie dosłownym). Drugiego tak spektakularnego i tak szybkiego upadku w ostatnich latach oczywiście nie znajdziemy. Za to postanowiliśmy przypomnieć kilkunastu innych zawodników, którzy poszli na dno. Od razu zastrzeżenie pierwsze – na sto procent o kimś zapomnieliśmy, bo w końcu artykuł traktuje o piłkarzach zapomnianych (więc dopisujcie w komentarzach). No i druga uwaga – braliśmy pod uwagę tylko zawodników, którzy zaistnieli w seniorskim futbolu, a celowo pominęliśmy tych wszystkich gwiazdorów kadr juniorskich.
No to lista piłkarzy, którzy błysnęli po roku 2000 i którzy szybko zostali zezłomowani…

Piłkarze upadli. Janczyk i… pechowy peleton.
Reklama

Kamil Król
W wieku 18 lat był podstawowym zawodnikiem Górnika Zabrze. Następnie z polecenia Marka Koźmińskiego wyjechał do Włoch, do Brescii, gdzie zdążył nawet zagrać trzy mecze w Serie B, ale później przepadł na dobre. Motor Lublin, Kluczbork, Polkowice, teraz Doxa Kranoulas. Chłopak jest z tego samego rocznika, co Dawid Janczyk i podobnie jak on szybko wylądował na marginesie futbolu. Niestety, w przeciwieństwie do Janczyka zapewne nic nie zarobił.


Marcin Klatt

Jako 19-latek strzelił trzynaście goli w drugoligowym Kujawiaku – jeszcze wtedy można było uznać, że były to trafienia wywalczone uczciwie. Klatta ściągnęła Legia, a potem było już tylko źle albo bardzo źle. Po serii całkowitych niepowodzeń, wylądował w Warcie Poznań, gdzie – jasna sprawa – zawodzi. Licznik bramek w ekstraklasie zatrzymał się na imponującej liczbie 4. Na więcej się nie zapowiada. Miło cię było poznać, Marcinie!

Reklama


Damian Nawrocik

Oczarował ekstraklasę w 2004, kiedy prezentował absolutnie nieszablonowe dryblingi. Niektórzy twierdzili nawet, że to będzie nowy „Okoń”. Niestety, złamał nogę, a potem i całą karierę – opuchlizna na twarzy sugerowała, co mogło być tego przyczyną. Rundę jesienną tego sezonu spędził w Jarocie Jarocin, wiosnę rozegra w Orkanie Rumia.


فukasz Jarosiewicz

Kariera krótka, chociaż okraszona pięknymi bramkami. Błysnął w barwach Polonii Warszawa, a potem popadł w różnego rodzaju uzależnienia. Zaczął grać w 2003 roku, a skończył tak naprawdę w 2004. Meteoryt napędzany alkoholem. Może jeszcze mignąć gdzieś w niższych klasach rozgrywkowych.

Image and video hosting by TinyPic


Sebastian Olszar

Wielki talent, zahamowany przez osobistą tragedię. Oczywiście, każdy ma inną psychikę, ale ile czasu można tłumaczyć się wstrząsającym wypadkiem? Od ośmiu lat Olszar praktycznie nie gra w piłkę, chociaż po drodze zdążył nawet zahaczyć o angielski Portsmouth. Od 2004 roku miał zaledwie jeden dobry sezon – w barwach Piasta Gliwice, kiedy zdobył siedem goli. Po transferze do Ruchu Chorzów gra tak, jak wszystkich przyzwyczaił – czyli słabo albo w ogóle.


Michał Goliński

Znamienne, że sporo w tym rankingu poznaniaków – bo i Klatt, i Nawrocik, i teraz Goliński. „Golina” rozegrał nawet pięć meczów w pierwszej reprezentacji Polski, w co nie uwierzyłby nikt, kto dziś obserwuje go w akcji. Niestety, od 2004 roku notorycznie zawodzi i szuka kolejnych klubów, w których pracowałby naiwniak wierzący, że „Goliński jeszcze da radę”. Rozleniwiony, z mentalnością niezbyt pasującą do zawodowego sportu.


Marcin Nowacki
Czy ktoś go w ogóle jeszcze pamięta? Toż to odkrycie roku w plebiscycie „Piłki Nożnej” z 2003 roku (chociaż na to wyróżnienie o wiele bardziej zasługiwał Ireneusz Jeleń). Chwilę później stał się bohaterem dość głośnego transferu – z Odry Wodzisław do Groclinu Grodzisk. Później grał jeszcze w Koronie, wracał do Odry, trochę czasu spędził w Ruchu, ale nigdy nie zaistniał na dobre, nawet w polskiej lidze.


Marcin Burkhardt

Wybitne papiery na granie, rewelacja początku XXI wieku, kiedy objawił się jako rozgrywający Amiki Wronki – z dobrym przeglądem pola, niesygnalizowanym podaniem i świetnym uderzeniem. Później jednak ten lekkoduch grał zrywami (świetny sezon w Legii, kiedy wywalczył mistrzostwo Polski), aż w końcu poszedł pod wodę. Po nieudanej przygodzie w Szwecji i na Ukrainie, dziś wyciera tyłkiem ławkę rezerwowych w Jagiellonii Białystok. Z piłkarza przeobraził się w tancerza.


Damian Gorawski

Kiedy zachwycał ekspertów i kibiców grą w Wiśle Kraków, wydawało się, że drzwi do sporej kariery są dla niego otwarte, że jest w stanie jeszcze się rozwinąć. Nic z tych rzeczy. Zdecydował się na transfer do FK Moskwa i do Polski zaczęły docierać niemal wyłącznie słuchy o jego życiu prywatnym, tak jakby wcale nie był już piłkarzem. Z Moskwy przeniósł się do Jarosławia, ale po rundzie wrócił do kraju, gdzie do dzisiaj nie udowodnił, że jeszcze potrafi grać. Ba, nie wiadomo nawet czy może to robić, bo cierpi na różne dolegliwości. Po dobrej formie zostały już tylko wspomnienia. Choćby takie jak ten gol na Santiago Bernabeu…


Paweł Strąk

Historię pt. „Jak piłkarz stał się leniwym grubasem” ze Strąkiem w roli głównej, opisywaliśmy dość obszernie, więc nie ma sensu się powtarzać. Wystarczy przecież tylko to zdjęcie…

Image and video hosting by TinyPic


Kamil Oziemczuk

Kiedy osiemnastoletni chłopak debiutuje w ekstraklasie, gra w niej kilkanaście meczów, strzela trzy bramki i kupuje go Auxerre, to oczekuje się od niego czegoś więcej niż zmarnowania tam dwóch lat, bez zaliczenia debiutu. On nic więcej nie osiągnął i musiał wracać w swoje rodzinne strony, ale już nie do Łęcznej skąd wyjeżdżał, a do nękanego kłopotami organizacyjnymi Motoru Lublin. Teraz znowu gra w Łęcznej, ale nie jest już dobrze zapowiadającym się nastolatkiem, a napastnikiem w wieku Roberta Lewandowskiego. Z tym, że nawet na zapleczu ekstraklasy nie strzela goli. 0 – tyle strzelił w poprzedniej rundzie. Słabo jak na kogoś, kto zaczynał strzelając Fabiańskiemu w meczu przeciwko Legii.

Image and video hosting by TinyPic

Paweł Golański
Dopóki grał w Bukareszcie, a więc dopóki nie oglądano go na co dzień, można było sądzić, że to cały czas bardzo dobry obrońca, nie bez przyczyny powoływany do reprezentacji Polski. Niestety, powrót do naszej ekstraklasy brutalnie to zweryfikował. Golański słabiutko grał w Koronie Kielce i nienadzwyczajnie w ŁKS-ie فódź. Dzisiaj znowu jest w Kielcach, ale to już raczej nie będzie dla niego trampolina…


Mateusz Bukowiec

Zawodnik Ruchu Zdzieszowice miał mieć już Włochy u stóp. Był przecież na testach w Interze Mediolan, a to tylko początek listy wielkich klubów, które wymieniano przy jego nazwisku. Miał być drugim Lubańskim, ale kontuzje zaczęły mu krzyżować karierę dużo wcześniej niż byłemu dyrektorowi Polonii Warszawa. Ostatecznie, nie podbił nawet Górnika, choć debiutował w nim jako siedemnastolatek. Więcej przeczytacie o nim TUTAJ.


Bartłomiej Grzelak

Piłkarz jednego tak naprawdę sezonu. W rozgrywkach 2005/2006 strzelił w barwach Widzewa فódź 20 goli w drugiej lidze. Momentalnie zwrócił na siebie uwagę wszystkich najbogatszych. Licytację – na swoje nieszczęście – wygrała Legia. 31-letni napastnik po roku spędzonym w Jagiellonii, w barwach której nie rozegrał nawet minuty, odnalazł się na testach w ŁKS. Jak na razie licznik jego ekstraklasowych bramek zatrzymał się na liczbie 19. Wiele więcej już nie dorzuci… W swoim najlepszym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej zdobył sześć bramek.

Grzegorz Bronowicki
Za duże pieniądze sprzedany z Legii do Crveny Zvezdy Belgrad, w Polsce pamiętany przede wszystkim z fantastycznego występu przeciwko Portugalii, kiedy robił co chciał z Cristiano Ronaldo (niestety, Cristiano Ronaldo pewnie już tego nie pamięta, bo później robił co chciał z tysiącem innych obrońców). Najłatwiej było napisać, że Bronowickiemu przeszkodziły w karierze kontuzje, ale to byłaby tylko część prawdy. Akurat ten zawodnik zawsze sprawiał wrażenie, jakby miał coś z głową.


Radosław Matusiak
Wielu kibiców doskonale pamięta tego gola, a szczególnie w pamięci zapadł ówczesnemu selekcjonerowi, który był Holendrem. Może dlatego traktował popularnego „Radomatu” jak najukochańszego syna i wierzył w niego pewnie bardziej niż w Boga. Chuchano też na niego w Bełchatowie, ale rzucił w diabły walkę o mistrzostwo i za dwa miliony euro przeszedł do Palermo. To był koniec dobrych wyborów i ich konsekwencji dla pana Matusiaka. Ratował się przenosinami do Heerenveen i Wisły, ale ostatecznie obwieścił, że odechciało mu się grać, kończy karierę i kupuje lokal w Warszawie. Potem jednak powrócił w barwach Widzewa, ale zaraz przeszedł do Cracovii, gdzie wykłócał się o miejsce parkingowe. Ostatnio widziany był w drugiej lidze greckiej, ale jego klub… zbankrutował.

NAZWISKA POCZÄ„TKOWO ZAPOMNIANE: Smoliński, Sikora, Grzelak (Rafał), Mazurkiewicz. Ciąg dalszy nastąpi.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama