Salvemos el Real Zaragoza, czyli kibice śpieszą na ratunek

redakcja

Autor:redakcja

12 lutego 2012, 13:36 • 4 min czytania

Możecie mi zarzucić, że nad Realem Saragossa się najzwyczajniej w świecie pastwię – w pełni was zrozumiem. O tym jak beznadziejna jest sytuacja klubu z Aragonii piszę bowiem na każdym kroku, a przecież nie jest w dobrym guście kopanie leżącego. Ja jednak po prostu nie mogę patrzeć na to, jak kolejny zasłużony hiszpański klub jest niszczony od środka, poprzez nieudolność swojego właściciela. Współczucie przeplatane złością – mniej więcej w ten sposób opisać można uczucia jakie mną kierują. No i są efekty.
Image and video hosting by TinyPic

Salvemos el Real Zaragoza, czyli kibice śpieszą na ratunek
Reklama

12 punktów – to dorobek Saragossy we wszystkich dotychczasowych spotkaniach. A przecież za nami już 21 kolejek rozgrywek ligowych w Hiszpanii. Jest to tym samym najgorszy wynik spośród najpopularniejszych lig europejskich. Pułapem, który zazwyczaj zapewnia utrzymanie w Primera Division są 42 oczka. Nie trzeba wyższej matematyki, by dojść do wniosku, że Los Blanquillos wciąż brakuje 30 punktów, podczas gdy do końca sezonu już tylko 17 kolejek. Oznacza to, że jeśli nie wydarzy się cud Saragossę w następnym sezonie obejrzymy na boiskach drugiej ligi. Ale perspektywa wyjazdów do Sabadell, czy Alcorcon przy pozostałych problemach, z jakimi zmaga się klub ze stolicy Aragonii to naprawdę małe piwo.

Saragossa tonie w długach. Cóż z tego, że w ostatnim tygodniu sąd w Barcelonie wydał werdykt na korzyść aragońskiego klubu i ponaglił Mediapro w sprawie wypłaty 20 mln euro z tytułu praw transmisyjnych skoro zadłużenie Realu Saragossa sięga już blisko 145 mln. Co więcej, ponad 90 mln to pożyczki krótkoterminowe. Jeśli klub okaże się niewypłacalny zniknie z piłkarskiej mapy Hiszpanii. Zazwyczaj w podobnych przypadkach decyduje się o wyprzedaży zawodników, co jest krótkoterminowym, acz skutecznym rozwiązaniem. Problem w tym, że na którym można zarobić to Ivan Obradovic. Pozostałym latem kończą się kontrakty, są wypożyczeni, bądź ich karty zawodnicze są w posiadaniu funduszu inwestycyjnego.

Reklama

Agapito Iglesias – to nazwisko na dźwięk którego przeciętny kibic Realu Saragossa wpada w szał. Iglesias pieniędzy dorobił się w branży budowlanej, po czym zapragnął zainwestować je w futbol i w 2006 roku nabył pakiet większościowy w Realu Saragossa.

Image and video hosting by TinyPic

Początek był niezwykle obiecujący – drużyna zajęła 6. miejsce w lidze awansując tym samym do europejskich pucharów i choć Agapito sukcesom tym przyglądał się z boku wcześniej na prezydenta mianując Eduardo Bandresa to mógł przypisać sobie znaczną część zasług. Niestety, jak się później okazało, były to miłe złego początki.

W sezonie 2007/2008 drużyna zanotowała olbrzymi regres formy i rozgrywki skończyła na 18. pozycji w tabeli spadając tym samym do Segunda Division. Kolejny sezon Saragossa również rozpoczęła słabo. W efekcie zimą 2009 roku prezydent Bandres postanowił podać się do dymisji. Dymisja została przyjęta, a za sterami stanął sam Agapito Iglesias. I choć koniec końców Los Blanquillos wywalczyli awans do najwyższej klasy rozgrywkowej to nigdy już swoimi występami nie nawiązali do drużyny, która zdobywała Puchar i Superpuchar Hiszpanii.

Co gorsza z roku na rok pogarszała się sytuacja finansowa klubu. Od 2006 roku Saragossa podpisała kontrakty z ponad 60 zawodnikami. Większość tych transferów okazała się chybiona, a przecież były wśród nich transakcje pochłaniające jednorazowo kilkanaście milionów euro, jak np. zakupy Matusalema, czy Ricardo Oliveiry. Niewykluczone, że zyski z wielu tych transakcji czerpał sam Agapito Iglesias, który w międzyczasie dwie ze swoich firm przekształcił w agencje menedżerskie.

W końcu sprawy w swe ręce postanowili wziąć kibice. 26 grudnia ubiegłego roku odbyło się pierwsze oficjalne spotkanie nowopowstałego stowarzyszenia „Salvemos el Real Zaragoza”, czyli po prostu „Uratuj Real Saragossa”.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. „Salvemos el Real Zaragoza” w porozumieniu ze stowarzyszeniem mniejszych akcjonariuszy, Ligallo Fondo Norte, Federación de Peñas del Real Zaragoza oraz Movimiento Avispa zorganizowało protest kibiców przy okazji domowego spotkania z Getafe mający na celu wymusić na Agapito Iglesiasie sprzedaż akcji klubu. Inicjatywa odniosła wielki sukces – przed stadionem pojawiło się około 15 tysięcy kibiców, którzy przez ponad godzinę głośno domagali się dymisji właściciela. A wśród nich legendy klubu – Lainez, Cedrun, czy Aguado.

Na proteście kibice jednak nie poprzestali. Tzw. Agapitada trwa podczas każdego spotkania rozgrywanego na La Romareda, a swe apogeum osiąga w 32 minucie, która nawiązuje do roku powstania klubu. Doskonale słychać to na poniższym filmiku zarówno przed, jak i po trafieniu Heldera Postigi.

Pytanie tylko, czy na podobne działania kibiców nie jest po prostu za późno. Bankructwo i całkowite rozwiązanie klubu to raczej wciąż odległa perspektywa. Jednak nawet gdyby Agapito uległ presji fanów i odszedł z klubu to ktoś będzie musiał po nim posprzątać. A do tego potrzeba nie tylko szczerych chęci i oleju w głowie, ale też masy czasu. Przez najbliższe lata pewne jest więc tylko jedno – po wielkiej Saragossie pozostał zaledwie wspomnień czar.

KUBA MICHALCZYK
Primeradivision.info

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama