Głos kibica: Zasłużony klub nad przepaścią. Kibice wolą oglądać Niecieczę…

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2012, 20:01 • 4 min czytania

Zdecydowana większość ludzi, słysząc Unia Tarnów, pierwsze swoje myśli kieruje ku żużlowi. Nic w tym dziwnego – wszak speedway od dawna jest niekoronowanym królem tarnowskiego sportu. Potężne wsparcie lokalnych firm, kilkanaście tysięcy widzów na trybunach, dwa tytuły Drużynowego Mistrza Polski i przez ostatnie kilka lat – ogromne rozczarowania.
W cieniu żużlowej sielanki dogorywają inne sekcje klubu. Była ekstraligowa koszykówka, szczypiorniści w pierwszej lidze… Są i piłkarze, którzy – o zgrozo – od kilku lat egzystują na czwartym szczeblu rozgrywek. Budowany od dłuższego czasu zespół po rundzie jesiennej plasuje się na trzecim miejscu w tabeli i z trzypunktową stratą do lidera ma realne szanse na awans do wschodniej grupy II ligi.

Głos kibica: Zasłużony klub nad przepaścią. Kibice wolą oglądać Niecieczę…
Reklama

Dla niewtajemniczonych sytuacja może się wydawać naprawdę bardzo dobra. Po latach tułaczki coś w klubie zaczyna się dziać. I w sumie dzieje się, i to bardzo dużo, lecz wszystko w kierunku definitywnego upadku futbolu w Tarnowie. Piłkarze od kilku miesięcy nie otrzymują stypendiów. Rafał Kleinschmidt i Damian Wolański, 2 filary „Jaskółek”, byli zawodnicy m.in. Niecieczy, postanowili udać się do pracy za granicę, by ratować swój nadszarpnięty budżet.

W regionie tarnowskim przez lata liczyły się tylko 2 kluby – Unia i jej rywal zza między, Tarnovia. Co jakiś czas przebłyski miewały Okocimski Brzesko i Wisłoka Dębica. Swoje pięć minut w najwyższej klasie rozgrywkowej miał też Igloopol. Dziś honoru regionu na arenie krajowej broni Termalica Bruk-bet Nieciecza, klub z podtarnowskiej wsi o którym wszystko już chyba zostało powiedziane. O awans do I ligi od kilku sezonów biją się „Piwosze” z Brzeska. Oba kluby z Dębicy trwają w IV-ligowym marazmie i nic nie wskazuje na poprawę sytuacji. Sytuacja w Tarnovii jest jeszcze gorsza. Klub, który po wojnie grał w ekstraklasie, w poprzednim sezonie znalazł się w bezpośrednim zagrożeniu spadkiem do A-klasy. Degradacji cudem się udało uniknąć a środek tabeli w okręgówce, to wszystko, na co stać dziś piłkarzy „Tovii”. W klubie tym pierwsze boiskowe kroki stawiał Mateusz Klich.

Reklama

Unia, podobnie jak jej największy rywal, też wpisała się w karty historii polskiego futbolu. 14 lat na zapleczu ekstraklasy, niezapomniane, zwycięskie boje m.in. z Wisłą Kraków. Były piąte miejsca w ówczesnej II lidze, był półfinał Pucharu Polski. Aż wreszcie nastał rok 1999. „Jaskółki” na długie lata pożegnały się z piłką na szczeblu krajowym. Ludziom znudziła się kopanina. Wolą jeździć do pobliskiej Niecieczy. Z klubem zostali tylko najwierniejsi, którym nie jest obojętny los 83-letniej tradycji. Standardem stały się frekwencje na poziomie 300-400 osób.

Klub, traktowany po macoszemu przez Azoty Tarnów – wieloletniego kontrahenta – stanął na krawędzi przepaści. Nie jest tajemnicą, że dla prezesa największej w regionie firmy, piłka nożna nie jest sprawą szczególnie ważną. Potężne wsparcie za to dostają żużlowcy, bo i speedway przyciąga zdecydowanie więcej kibiców niż futbol. Wszak nikt nie będzie płacił za reklamy nawozów, które będą mogli podziwiać kibice piłkarze Lubrzanki Kajetanów czy Łysicy Bodzentyn…

Jednym z symboli walki o przyszłość klubu stał się dla kibiców trener Jaskółek, Marcin Manelski. Były piłkarz Jagielloni i młodzieżowych reprezentacji Polski od 3 lat trwa w tarnowskim szambie. Przeżył kilku prezesów, wiele obietnic od działaczy, jednak nadal pozostał w Tarnowie. Uparcie twierdzi, że wraz z upragnionym awansem do II ligi, pojawią się też sponsorzy. W takim przekonaniu od dłuższego czasu utrzymywał zespół na duchu. Aż do minionego weekendu, w który piłkarze dostali od zarządu wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Kilku zresztą już podjęło decyzję o odejściu.

Ta część, która została, zawiesiła treningi w ramach protestu. Niestety, solidaryzują się z nimi tylko i wyłącznie nieliczni kibice. Na sobotnim meczu II-ligowej koszykówki rozwiesili transparent z wymowną treścią „Azoty grabarzem piłkarskiej Unii”. Identycznie postąpili zaprzyjaźnieni z Unia fani Wisły. W miniony poniedziałek kibice Unii zebrali się na tarnowskim rynku i otoczeni transparentami przeszli przez centrum miasta, skandując hasła, nawołujące do ratowania piłki w Tarnowie. Jak zapowiadają, walczyć będę do samego końca o przyszłość ukochanego klubu.

Obecny prezes Unii na pytania dotyczące wycofania zespołu z rozgrywek tuż przed rundą wiosenną reaguje śmiechem. Zapewnia, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Kibicom Unii pozostaje mieć nadzieję, że tym razem nie okaże się tak słowny, jak w przypadku obietnic związanych z wypłatami dla graczy…

W cieniu medialnego dramatu فKS-u rozgrywają się mniej medialne dramaty, takie jak ten w Tarnowie. Próby ratowania klubu podjęli kibice, jednak ich poczynaniom potrzeba jak największego rozgłosu, tak, by pokazać, że w Tarnowie wciąż są ludzie, którym zależy na piłce i że warto w tę dyscyplinę inwestować.

WOJTEK ٻURAWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama