Nie martwcie się. Pierwszy superpuchar też odwołano…

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2012, 19:24 • 5 min czytania

Blamaż z organizacją meczu na Stadionie Narodowym spowodował, że dziurawa historia meczów z udziałem dwóch teoretycznie najlepszych drużyn w kraju w pewnym sensie zatoczyła koło. W przeszłości również do rozegrania spotkań nie dochodziło lub grały w nim nie te zespoły, które faktycznie powinny. Były więc lata, kiedy pytanie pani minister byłoby nawet całkiem zasadne. Oto skrawki z dziejów pucharu, który nigdy nie ściągał na trybuny zbyt wielu kibiców, ale wyznaczał trendy w modzie, któremu zmieniano imiona i w którym nie ma dogrywki.Najbardziej podobna do obecnej była chyba sytuacja z 2002 roku. Też miała zagrać Legia z Wisłą, ale z tą różnicą, że w Suwałkach, a organizatorem meczu był PZPN. Termin kilkukrotnie przekładano, aż związek uznał, że nie ma kasy na takie pierdoły i mecz całkowicie odwołał. Rok później nikt nie chciał więc już rozgrywać tak ważnego dla władz piłkarskich spotkania i nawet nie było mowy o jego zorganizowaniu. Odbył się za to w 2004 roku, gdyż akurat nadarzyły się sprzyjające okoliczności. W ostatnim meczu ligi, pewna mistrzostwa Wisła przyjechała do Poznania na mecz z Lechem, który wygrał z kolei Puchar Polski. Postanowiono upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zwycięzcę ligowego spotkania, ogłosić zdobywcą Superpucharu. Na przekór działaczom – padł remis. Ale nic to, zarządzono karne i trofeum zgarnęli poznaniacy. Co ciekawe, to właśnie ten mecz, zorganizowany na doczepkę, zgromadził największą widownię w całej historii tych rozgrywek – 25 tysięcy ludzi.

Nie martwcie się. Pierwszy superpuchar też odwołano…
Reklama

Nie znaczy to wcale, że finałowe starcie nie miały gwiazd. Wręcz przeciwnie. Za taką śmiało można uznać Kazimierza Węgrzyna. Dziś telewizyjnego eksperta, a w 1995, obrońcy GKS-u Katowice, który miał przed sobą jeszcze prawie dekadę kariery.

Image and video hosting by TinyPic
– Fajny, naprawdę fajny puchar!

Reklama

Całkowita opieka nad Superpucharem Polski wróciła w ręce PZPN w 2001 roku i nie zapowiadała późniejszej klęski. Mecz Wisły Kraków z Polonią Warszawa zorganizowano w Starachowicach, na trybunach zjawiło się osiem tysięcy ludzi, a i sam mecz był emocjonujący i zakończył się wynikiem 4:3. Nawet Franek Smuda był zadowolony, bo napił się za darmo Coca-Coli…

Image and video hosting by TinyPic

Jeśli śledzicie teraz mapę Włoch w poszukiwaniu miejsca, z którego inspiracje w sprawach mody czerpie Werner Liczka, to możecie ją rzucić w kąt. Inspiracją był Paweł Janas. Superpuchar Polski ’94…

Image and video hosting by TinyPic

W latach 1987-2000, superpuchary odbywały się pod patronatem fundacji „Gloria Victis”, która kasowała z nich cały dochód. I to najwidoczniej był czynnik, motywujący działaczy do organizacji tych spotkań, bo wówczas jakoś im się to udawało. W zasadzie, tylko z przerwą na rok 1993, kiedy GKS Katowice nie miał z kim zagrać, bo wybuchła afera i Legii zarzucono korupcję, a w konsekwencji odebrano tytuł mistrzowski. Mecz odwołano.

Tak samo jak w 2005r., kiedy PZPN całkiem olał ten temat i zajmował się praniem własnych brudów i przygotowaniami do Mundialu w Niemczech. Powstająca właśnie spółka Ekstraklasa S.A wyczuła pole do popisu i wzięła organizację na siebie, zmieniając nazwę na: Superpuchar Ekstraklasy, co było całkowicie idiotyczne, biorąc pod uwagę fakt, że jeden z finalistów (zdobywca Pucharu Polski) wcale nie musi być z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Debiut firmy Andrzeja Ruski w tej roli, przypadł na spotkanie Legii Warszawa (mistrz) z Wisłą Płock (zdobywca PP). Mecz rozegrano na stadionie tych pierwszych, ale wygrali ci drudzy i ostro fetowali sukces…

Image and video hosting by TinyPic

Były to jednak tylko niezłe, złego początki. Problem pojawił się już w kolejnej edycji, kiedy zagrać mieli: Zagłębie, które zdobyło mistrzostwo i Groclin, który wygrał puchar. Drużyna z Grodziska zdecydowała się jednak nie brać udziału, tłumacząc się wyjazdem do Azerbejdżanu na mecz w Pucharze UEFA. Zaczęto więc szukać lubinianom jakiegoś rywala. Finalista PP, Korona Kielce nie była zainteresowana i poproszono GKS Bełchatów, który przegrał to spotkanie 0:1.

Później Ekstraklasa dostała w policzek od Wisły Kraków, która w 2008 roku wystawiła w Ostrowcu Świętokrzyskim rezerwy przeciwko Legii, bo bardziej prestiżowy był dla niej… sparing z Liverpoolem dzień wcześniej, gdzie desygnowano pierwszy skład. Superpuchary 2009 i 2010 wyglądały już w miarę przyzwoicie, w obu grał Lech – najpierw wygrał z Wisłą, a potem przegrał z Jagiellonią, która jest ostatnim zdobywcą tego trofeum. Kto będzie następny i czy ktokolwiek?

Amica Wronki – nie, ona raczej już tych rozgrywek nie wygra, ale w przeszłości – jako jedyna – dokonała tego dwa razy z rzędu! „Fryzjer” nie krył dumy…

Image and video hosting by TinyPic

Historia tych meczów, to też historia sędziów, którzy je gwizdali. Przeglądając ich nazwiska, można znaleźć wiele dobrze nam znanych. Jak choćby dwaj późniejsi eksperci Canalu+ ds. sędziowskich: Wit Ł»elazko i Sławomir Stempniewski. O obsadę arbitrów dbano niemalże jak o nic innego, więc na liście są też Tomasz Mikulski, Ryszard Wójcik, Grzegorz Gilewski czy Robert Małek. A ostatnie spotkanie, pomiędzy Lechem i Jagiellonią… Marai Al-Awaji z Arabii Saudyjskiej. Najbardziej wybili się jednak ci, którzy prowadzili trzy pierwsze finały. To Henryk Klocek (1983), Janusz Eksztajn (1987) i Michał Listkiewicz (1988). Większość była zamieszana w korupcję.

Pierwszy SP miał się odbyć już w 1980 roku. Piłkarze Szombierek Bytom dość zaskakująco wygrali ligę i szykowali się już, aby stanąć w szranki z Legią, ale ostatecznie wszystko odwołano. Akcja jakby podobna, a jej miejsce nawet to samo. Wówczas stadion nazywał się „dziesięciolecia”, dzisiaj jest „narodowy”, ale meczu tak wtedy, jak i teraz nie rozegrano. A przyczyny w obu przypadkach pozostają do końca nieznane, choć trudno nie mieć wrażenia, że jakby blisko spokrewnione, a wspólnym krewnym jest polityka.

Tak więc dwie nieudolne próby zorganizowania meczu dwóch najlepszych drużyn piłkarskich w kraju, spinają tę historię w obraz ułomności i tego kraju i tej piłki.

Czy będą do niej dopisywane kolejne karty? Tak się tylko zastanawiamy, czy w ogóle w takiej formie, to ma sens. Ale w sumie zawsze można popatrzeć na rywalizację dwóch futbolowych ekip, pt. „Kto będzie gorszym patronem Superpucharu?”. Czy Ekstraklasa zdoła jeszcze przegonić PZPN? Zapowiada się zacięta walka.

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama