PZPN – w osobach Antoniego Piechniczka i Wojciecha Łazarka – stoi na straży licencji trenerskich. Bo przecież UEFA wymaga, UEFA może nas skontrolować! UEFA sprawdzi, czy nie dajemy papierka byle komu. No więc – nie dajemy! Szanowny pan Antoni piekli się straszliwie, rzuca groźbami pod adresem Hajty i Świerczewskiego, widać, że aż go trzęsie – tak bardzo chciałby znowu być ważny i tak bardzo chciałby móc pokrzyżować komuś plany, ale niestety… Jak to się mówi – może się Piechniczek co najwyżej cmoknąć w pompkę. No i może pohukiwać w gazetach. O Świerczewskim mówi: – Gdy tego słucham, gdy widzę, jak obraża innych, to sobie myślę: jak bym cię złapał, synu, to bym cię skrócił o głowę.
Czym się różni przekaz fanatyków i frustratów od przekazu profesjonalistów? Otóż tym, czym się różnią pełne jadu komunikaty Piechniczka od komunikatów LMA (League Managers Association, angielski odpowiednik naszego Wydziału Szkolenia). Otóż zdarzyło się tak, że kluby Premier League miały chęć zatrudnić osoby bez licencji UEFA Pro – np. Paula Ince’a, Garethe’a Southgate’a czy Avrama Granta. Za każdym razem otrzymywały zgodę. Przyjrzyjmy się np. przykładowi Ince’a, którego w 2008 roku zapragnął zaangażować prezes Blackburn Rovers. Zadecydowano – Ince otrzyma DWA LATA na skończenie wszelkich kursów, a przez ten czas będzie mógł spokojnie pracować. LMA wydało komunikat:
Posiadanie obowiązkowych kwalifikacji przez trenerów zatrudnianych w klubach Premier League to zasada ustanowiona przez Premier League oraz UEFA. Gdy czynione są wyjątki, LMA ma obowiązek wspierać menedżera. LMA będzie ściśle współpracować z władzami Premier League oraz FA, by zapewnić menedżerowi odpowiednie wsparcie i umożliwić mu zdobycie niezbędnych kwalifikacji.
LMA chciałoby pogratulować Paulowi Ince’owi sukcesów, jakie osiągał do tej pory i życzyć mu pełnej sukcesów pracy w Blackburn Rovers.
To jednak trochę inny przekaz niż ten piechniczkowy, pełny stwierdzeń w stylu: – O wy gnoje! Ja to byłem trenerem („Prowadziłem reprezentacje różnych kontynentów: Polski, a także Tunezji i Emiratów Arabskich – w sumie pięć razy z rzędu w eliminacjach mistrzostw świata. Czyli przez 16 lat utrzymywałem się na światowym topie” – jak on te szesnaście lat wyliczył?!).
Southgate’owi kilka razy przedłużano termin na zaliczenie kursów, jednocześnie zaznaczając, że:
W tym przypadku zarząd wziął pod uwagę, że Gareth Southgate był graczem rangi międzynarodowej, co uniemożliwiało mu uczestnictwo w niezbędnych kursach przed zakończeniem kariery.
Tym się różni cywilizowany świat od polskiego pieniactwa. Piechniczek oczywiście rzuca demagogicznymi argumentami w stylu: „Mnie ta sytuacja bardziej przypomina studenta czwartego roku medycyny; prawda, że bardzo zdolnego, doskonale się zapowiadającego i rokującego, ale wciąż jeszcze nie lekarza. Czy posłałby pan swoje dziecko do takiego „lekarza”? Jeśli nie, to ma pan odpowiedź na pytanie: po co te wszystkie licencje trenerskie”. Tego rodzaju argumenty zbijaliśmy TUTAJ.
Natomiast – co ważne – na miejscu Piechniczka nie broniliśmy licencji w ten właśnie sposób, ponieważ gdy ukaże się autobiografia Andrzeja Iwana, „Piechnikowi” zrobi się bardzo, bardzo głupio. Kto jak kto, ale on na temat robienia krzywdy zawodnikom nie powinien zabierać głosu.