Sepp Blatter i jego wyczucie chwili – dobro federacji jest dobrem nadrzędnym

redakcja

Autor:redakcja

06 lutego 2012, 14:29 • 2 min czytania

Aż przykro na to patrzeć. FIFA nigdy nie była dla nas wzorem dobrze prowadzonej i uczciwej organizacji, ale tym razem przekroczyła granice dobrego smaku. Umiejętność wyczucia chwili to rzadka cecha u korporacyjnych biznesmenów, ale ostatnia wypowiedź Blattera nie jest „niefortunna”. Jest żenująca.
To chyba jasne – Egipt stracił ochotę na grę w piłkę. Masakra na stadionie w Port Said na długie miesiące wyleczyła ich z miłości do tego pięknego sportu, aktualna sytuacja polityczna praktycznie uniemożliwia godne i bezpieczne rozgrywanie meczów. Oczywiście, to nie wina egipskiego związku piłki nożnej, oni nie mieli właściwie zbyt dużego wpływu na ten konkretny mecz, poza organizacyjnymi niuansami. Ustalanie winnych zresztą prędko się nie skończy. Faktem jest jednak, że wyrzuty sumienia i poczucie niespełnionego obowiązku ma pół Egiptu. Gubernatorzy, miejscy urzędnicy, prezesi klubów – przez Kair i Port Said przeszła fala dymisji, część osób chce w ogóle wycofać się ze sportu, czy z polityki. Premier odwołał więc również władze związku, co nie powinno nikogo dziwić po takiej tragedii. Nikt nawet nie dyskutował – wciąż trwa żałoba, jeszcze nie wszystkie ciała zostały pochowane, w mediach nie ma innych tematów, na ulicach wciąż płoną podpalane przez manifestantów flagi i kosze.

Sepp Blatter i jego wyczucie chwili – dobro federacji jest dobrem nadrzędnym
Reklama

I w tę tragiczną atmosferę narodowej katastrofy znakomicie wpisała się FIFA. W Egipcie trwają rozmowy o kształcie państwa po wyniszczającej rewolucji, trwa szukanie winnych, nie tylko wśród kibiców, ale i w wojsku, czy w polityce, wciąż odbywają się dyskusje nad sensem sportu zawodowego, kraj stoi po raz kolejny na progu wojny domowej, a w to wszystko pakuje się Sepp Blatter. Szefuńcio chce przywrócić do pracy władze egipskiej federacji… – Te osoby są odpowiedzialne za organizację rozgrywek i muszą wrócić do pracy. Zajmiemy się tą sprawą od poniedziałku – zapowiedział.

Czujecie? Tysiące Egipcjan wciąż płacze na ulicach, sprawa dotyka najwyższych szczebli władzy, a Blatter się martwi, że „politycy wtrącają się w sprawy związku”. Tak jakby na pogrzeb wpadł kelner i zaczął dopytywać żałobników, czy do schabowych na stypie podać ziemniaczki, czy frytki. Albo unijny ekspert, który musiałby w tym czasie sprawdzić, czy ziemia rzucona na trumnę zawiera odpowiednie dawki minerałów.

Reklama

Blatter już od dawna aspiruje do miana wroga publicznego całego świata piłki nożnej, a tego typu wypowiedzi przekraczające jakiekolwiek granice dobrego smaku nie pomagają mu w naprawie wizerunku. Rozumiemy jego troskę o niezależność krajowych związków piłkarskich, ale jest jeszcze coś poza formalnymi przepisami, kodeksami prawnymi i umowami. Tego „czegoś” nigdy nie będą mieli materialiści z FIFA…

JO


Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama