– Nie żałuję wyjazdu do Niemiec. Jest wielu, którzy chcieliby być na moim miejscu – stwierdził Mateusz Klich na łamach „Dziennika Polskiego”. – Trafić do Bundesligi, to nie jest „hop siup”. A Wolfsburg to nie „ogórkowy” klub, tylko taki, który ma ambicje gry w europejskich pucharach. Fajnie jest uczestniczyć w tym, nawet w takim stopniu, jak ja teraz.
Długo się do tego zbieraliśmy, ale czas Mateuszowi pewne rzeczy powiedzieć trochę bardziej wprost niż dotychczas – NIKT ci chłopcze nie zazdrości i NIKT nie chciałby być na twoim miejscu, przede wszystkim dlatego, że NIE TRAFIŁEŚ do Bundesligi, ani nawet nie trafiłeś na jej zaplecze. Jesteś w rezerwach klubu i nie łapiesz się na ławkę rezerwowych. Zaliczyłeś kilka występów w CZWARTEJ LIDZE, ale i tam spotkać cię można od święta (chociaż zaliczyłeś 90 minut w przegranym meczu z SV Meppen – jak to brzmi?). Z Bundesligą masz dokładnie taki sam kontakt jak 99,9 procent rodaków – oglądasz ją w telewizji. Jeśli mimo to znajdujesz powody do samozadowolenia, to uważaj – możesz zostać Krzysztofem Królem.
„Fajnie jest uczestniczyć w tym, nawet w takim stopniu, jak ja teraz”? Mimo wszystko, życzymy ci, byś zszedł na ziemię, przestał obrastać w piórka i wrócił do uprawiania sportu.