Marcin Mięciel jest jednym z zawodników ŁKS-u odesłanych do Młodej Ekstraklasy. Zapewne po to, aby zrzekł się zaległych wypłat, ale… jemu samemu przyczyn degradacji nikt nie podał. W wywiadzie z Weszło doświadczony napastnik ocenia przede wszystkim działania trenera Ryszarda Tarasiewicza…
– W „Fakcie” powiedział pan, że Ryszard Tarasiewicz przyszedł i rozwalił drużynę. Co to znaczy? Proszę to jakoś rozwinąć…
– Moim zdaniem mieliśmy zespół, który spokojnie mógł się utrzymać. Tym bardziej, dorzucając tych, którzy doszli, czyli Sasina i Łobodzińskiego, a teraz także Bonina. Myślę, że spokojnie moglibyśmy się tym składem utrzymać, ale do tego trzeba mieć jakąś koncepcję. Przynajmniej taką, jaką miał trener Probierz, kiedy pokazaliśmy, że możemy patrzeć nawet na wyższe cele niż tylko utrzymanie. Tymczasem przychodzi trener Tarasiewicz i wyrzuca połowę zespołu, a nie ma nawet zmienników… No to przepraszam bardzo. Przecież wszyscy wokół wiedzieli, jaka jest sytuacja i że trudno będzie wobec tego znaleźć nowych zawodników. Na spotkaniu z nami Tarasiewicz mówił, żeby się nie zeszmacić dla pieniędzy, że zostają tylko ci, którzy będą umierać za ŁKS, bo on chce tutaj zostać choćby nie wiem na jakich warunkach. A teraz… Dwa tygodnie do ligi, a on opuszcza chłopaków, my trenujemy z Młodą Ekstraklasą i nie jesteśmy przygotowani do sezonu, wszyscy są gdzieś porozrzucani. To ja tego nie rozumiem. Albo się czegoś podejmuję, rozwalam coś świadomie i w to miejsce buduję coś nowego, albo od razu odchodzę i nic nie psuję. To jest klub, który ma tradycję i jest częścią historii polskiej piłki. Mimo że jest słaba sytuacja finansowa, wszyscy przyszliśmy wspomóc ten klub, a nie dla pieniędzy. Bo tu się raczej wielkich pieniędzy nie zarabia.
– Przy przesunięciu was do Młodej Ekstraklasy chyba chodziło właśnie o pieniądze? Zesłani zostali ci, co nie chcieli się zgodzić na jakieś zamrożenie wypłat?
– Taka wersja była w mediach, ale ja rozmawiałem z prezesami i oni powiedzieli, że to jest tylko i wyłącznie decyzja trenera. On zadecydował, kto ma odejść do Młodej Ekstraklasy i powiedział, że to są zawodnicy, którzy nie są mu już potrzebni w walce o utrzymanie. Ł»e nie mają odpowiednich umiejętności. Później sam to potwierdził w jakiejś gazecie.
– Czyli do „młodej” nie trafili ci, którzy nie chcieli się dogadać odnośnie wypłat?
– Tak słyszałem od prezesa i tak też Tarasiewicz powiedział w gazecie, że ci piłkarze nie są mu potrzebni w walce o utrzymanie. Dziwne, bo to byli raczej ważni piłkarze dla tego zespołu.
– Czemu było mu z wami nie po drodze?
– Powiem tak: wyniki za trenera Tarasiewicza nie były dobre, ale była ta finansowa zawierucha i wszystko co z tym związane. Jednak rozmawialiśmy, że to trzeba będzie w przerwie między rundami poukładać, mamy skład jaki mamy, sprowadzimy dwóch, trzech zawodników i będziemy w stanie się utrzymać. Tak miało być. Mieliśmy się spokojnie i porządnie przygotować i dalibyśmy radę, bo mimo tych wszystkich problemów, nie jesteśmy w strefie spadkowej. A trener Tarasiewicz sam narobił jeszcze dodatkowych problemów. I to nie tylko klubowi, który został teraz z trzynastoma zawodnikami, ale też wszystkim nam odsuniętym od zespołu. Nie jesteśmy odpowiednio przygotowani, bo trenowaliśmy raz dziennie z młodą drużyną. Ze swojego doświadczenia wiem, że teraz powinno się najciężej zasuwać, a mimo że gdzieś tam biegam po lesie, to nie jest jednak to samo. Niektórzy nie mają klubów, niektórzy musieli odejść, wszystko się posypało. ŁKS, do którego człowiek przyszedł by go ratować i pomóc w awansie, teraz nie ma praktycznie składu. Jest tak mało ludzi, że przy jakichś kontuzjach może nie mieć kto grać.
– Myśli pan, że Tarasiewicz zakładał, że uda mu się znaleźć wartościowych zmienników na wasze miejsce i jednak w praniu się okazało, że nie da rady?
– Nie mam pojęcia, bo on sam mówił, że dostał pieniądze na kontrakty dla trzech, czterech zawodników, którzy mają przyjść za darmo. Ale nawet największy laik wie, że nie robi się tego od dupy strony. Nie wyrzuca się najpierw piłkarzy, a dopiero potem szuka kogoś w ich miejsce, tylko odwrotnie. Tym bardziej, gdy chodzi o ŁKS, o którym wszyscy mówią, że zaraz zbankrutuje, bo nie ma pieniędzy. Rozumiem, że ściąga kogoś nowego i wtedy wyrzuca innego, ale drużyna cały czas jest w całości i się normalnie przygotowuje, a nie tak jak on zrobił. Nie ma nawet graczy na sparing. Nie rozumiem tego.
– Więc dlaczego was odsunął?
– Nie wiem. Nie tłumaczył nam się z tej decyzji, tylko po prostu ją podjął. Wcześniej mówił, żeby się nie zeszmacić. Powiem szczerze, że tego też nie rozumiałem. Bo ja te pieniądze wywalczyłem na boisku robiąc awans i grając dla tego klubu, tak samo zresztą jak wszyscy inni chłopcy. Mimo wszystko, coś dla ŁKS zrobiliśmy i zasłużyliśmy na te wypłaty. Każdy mógł się jakoś dogadać i jakoś to rozłożyć, jeden na więcej lat, a drugi na mniej i w tym nie było problemu. Także nie wiem co go skłoniło, żeby wyrzucić zawodników z podstawowej jedenastki, którzy tworzyli trzon drużyny.
– Co teraz się z wami dzieje?
– Dostaliśmy pozwolenie – myślę, że to jest dobra rzecz – na treningi w miejscach zamieszkania. Klub nam już jakiś czas nie płaci, więc ci, którzy musieli dojeżdżać albo wynajmowali mieszkania, to chociaż nie będą ponosić tych kosztów za trenowanie z Młodą Ekstraklasą, gdzie też nie ma super warunków.
– Pan szuka nowego klubu czy nastawia się na pozostanie w ŁKS?
– Rozmawialiśmy dwa tygodnie temu z prezesami i kibicami na temat porozumienia i wszystko było na dobrej drodze, ale teraz coś się tam pozmieniało. Prezesi odsunęli trochę te rozmowy w czasie, bo szukają sponsorów i tylko tym się zajmująâ€¦ Wszystko się wzięło od tego pana (Ryszarda Tarasiewicza – przyp. red.), bo człowiek tyle lat gra, byłem w Bundeslidze, byłem w Legii, choćby przez szacunek dla piłkarza nie powinno się go odsuwać do Młodej Ekstraklasy. Rozumiem, gdy się wraca po kontuzji i potrzebuje zagrać tam jakiś mecz czy dwa, albo za karę, gdy zawodnik coś przeskrobie i wtedy go wyrzucić na kilka dni, żeby pokazać całemu zespołowi, iż nie ma żartów i trzeba przestrzegać regulaminu. Ale co ja zrobiłem? Nic. Więc nie wiem czemu mi kazał trenować z młodymi chłopakami.
– A jak pan widzi przyszłość ŁKS? Ta zbiórka chyba nie rozwiąże problemów?
– Pozytywne jest to, że miasto ma wybudować klubowi stadion. To z kolei powinno napędzić jakichś sponsorów, bo z tym teraz jest bardzo słabo. Pamiętajmy, że ŁKS ma swoją historię, tradycję i kibiców, którzy – wydaje mi się – zaczną przychodzić na ten nowy obiekt. Wtedy to naprawdę może być klub, który będzie się liczył w ekstraklasie, ale dopóki nie ma tego stadionu, to trudno ściągnąć i kibiców, i sponsorów. Ważna będzie nadchodząca runda. Trzeba się utrzymać w lidze, wtedy dojdą jakieś pieniądze z Canal+ i może to się jakoś będzie dalej kręcić, a w razie spadku, może być różnie. Jednak utrzymać się nie będzie tak łatwo, chociaż wiem, że chłopaki będą się starać… Przychodzi nowy trener, znów ma swoją koncepcję i nie wiadomo jak to wypali, bo już zostało niewiele czasu do startu rozgrywek.
– Jakie cechy powinien mieć trener ŁKS, żeby to wszystko ogarnąć? I co miał Michał Probierz, że jemu się to udało?
– Nie znam nowego trenera i nie będę się na jego temat wypowiadał. Mogę tylko powiedzieć, że mu życzę, aby utrzymał ten klub, bo ŁKS powinien grać w ekstraklasie. A jakim trenerem był Michał Probierz? On od dawna jeździł do Niemiec i brał duży przykład z Bundesligi i to było widać na treningach. Przy całej tej fatalnej sytuacji, potrafił to wszystko tak poukładać, żeby zrobić naprawdę profesjonalne zajęcia. Czuliśmy się jak w normalnym, profesjonalnym klubie, mimo że nam nie płacili itd. To całe zamieszanie i problemy odeszły gdzieś na bok, w niepamięć, a poświęcaliśmy się w całości treningom. Michał potrafił wywalczyć ten Gutów, gdzie były naprawdę dobre warunki do pracy i wszystko to tak ogarnął, że byliśmy tym pochłonięci i przekładało się to na grę. Poustawiał nas dobrze taktycznie i fajnie to wyglądało, a po jego odejściu wszystko się zawaliło. Ta sytuacja pokazała jak ważna jest psychika sportowca. Jak w jeden dzień można zburzyć miesiąc ciężkiej pracy całego zespołu.
Rozmawiał TOMASZ KWAŚNIAK