Andrzej Niedzielan podpisze 2,5-letni kontrakt z Ruchem Chorzów. W ostatnich dniach trwały w tej sprawie rozmowy, dzisiaj klub i zawodnik uzgodnili wszystkie warunki. – Cieszę się, że wracam do Ruchu. Powiedziałem działaczom, że chcę związać się dłuższą umową i jak wszystko dobrze pójdzie, to na Cichej zakończyć karierę – mówi Niedzielan. Sprowadzenie 33-letniego napastnika prawdopodobnie wiąże się z możliwym odejściem Arkadiusza Piecha – jeśli nie teraz, to latem, bo wtedy już tego zawodnika Ruch będzie musiał sprzedać, by cokolwiek zarobić.
– Zaskakujący jest ten transfer…
– Przyznaję, zaskakujący. Mało kto się spodziewał, że wrócę do Ruchu. Ja też – powiem szczerze – jeszcze dwa tygodnie temu nie spodziewałem się telefonu z Chorzowa. Jak widać – nigdy nie można mówić nigdy.
– Ze wszystkich klubów w Polsce, Ruch najmniej potrzebował wzmocnień w ataku.
– Jesienią trzej napastnicy – Piech, Jankowski i Abbott – grali bardzo dobrze. Czwarty, Sebastian Olszar, nie dostał zbyt wielu minut. Ja się jednak z silnej konkurencji cieszę. W Cracovii nie miałem prawie żadnej, a nie wyszło mi to na dobre.
– No właśnie, Cracovia. Grałeś tam bardzo słabo.
– Wierzę w styl trenera Waldemara Fornalika i w to, że skoro raz mnie odbudował, to będzie potrafił też drugi raz. Wszystko więc w moich nogach. Mam klub, w którym grałem już kiedyś i to dobrze i mam trenera, dla którego też kiedyś grałem i też dobrze. Wiem, czego mogę oczekiwać i jak będę prowadzony. A Cracovia… W ogóle w Krakowie, całym mieście, to ja mieszkam, ale kopać piłki tam nie powinienem. Wyraźnie mi to nie służy. A już powietrze śląskie – tak, bo i w Ruchu i w Górniku byłem chwalony.
– Ale co z tą Cracovią? Dlaczego zanotowałeś taki spadek formy?
– Nie wiem, po prostu nie wiem. Tak bywa. Nie idzie – i już. A potem zaczyna się frustracja, nerwy. Na boisku byłem sfrustrowany i nerwowy, bo bardzo chciałem, a nie mogłem. Kibice Cracovii nie odmawiali mi ambicji, tylko mogli się irytować, że nie strzelam goli. Ale najbardziej irytowało to mnie samego. Nie chcę się jednak biczować i nie chcę godzić się na to, by postrzegano mnie tylko przez pryzmat ostatniej, beznadziejnej rundy. To po prostu byłoby niesprawiedliwe. Cracovia jest przeszłością, o której nie chcę zapominać, bo chcę wyciągać wnioski, ale nie chcę też ciągle rozpamiętywać, dlaczego tam nie wyszło. Nie wyszło i już. Grałem źle. Może ja już tak mam? Jak w Zagłębiu Lubin grałem źle, to potem w Górniku dobrze. Jak w Koronie dobrze, to potem w Cracovii źle. Huśtawka. Ale Chorzów to mój klimat i mam nadzieję, że tu wrócę do formy.
– Musisz znowu udowodnić ludziom, że potrafisz grać.
– Tak było, jak pierwszy raz przychodziłem do Chorzowa, tak jest teraz. W porządku. Nie mam z tym problemu. W ogóle nie mam problemu z tym, co inni mówią, przyjmuję krytykę. Internet sprawia, że jesteś oceniany 24 godziny na dobę. I fajnie. Na razie cel mam prosty – zacząć walkę o miejsce w składzie. Na pewno trochę czasu to zajmie, bo drużyna jest zgrana i beze mnie radziła sobie dobrze. Ale przynajmniej mam wyzwanie. Jak już trener Fornalik na mnie postawi, to znaczyć będzie, że znowu jestem w wysokiej formie. Przy takiej liczbie napastników, ktoś nieprzygotowany na boisko nie zostanie wpuszczony.
– Ł»ebyś tylko nie narzekał na brak wypłat. Wiesz, w co się pakujesz.
– Ruch nie jest najbogatszym klubem w Polsce, nie jest też najbiedniejszym. W każdym razie, tu przychodzi się nie dla wielkich pieniędzy, tylko dla grania w piłkę. Ja chcę grać w piłkę. Te największe sumy, które miałem zarobić na futbolu, to już zarobiłem – zagranicą. Teraz za to będę miał radość trenowania i grania, zgodnie z filozofią śp. doktora Wielkoszyńskiego i trenera Fornalika. Powiedziałem sobie, że nie mogę zakończyć przygody z piłką w takim stylu, jak w Cracovii. To musi być coś pozytywnego.