Lubimy piłkarzy, którzy futbol przemieniają w sztukę, to na pewno. Ci jeżdżący na dupach, waleczni, nie odpuszczający żadnej piłki też są w cenie, ale jednak ten sport oglądamy w dużej mierze dla pięknych goli, dryblingów, asyst. Walka jest koniecznym, ale dodatkiem. Dlatego artyści z murawy zawsze zapadają w pamięć i cóż, nic dziwnego, że wspominamy o tym akurat dzisiaj. Michael Laudrup obchodzi urodziny.
Romario: – Laudrup jest najlepszym zawodnikiem, z którym grałem i czwartym najlepszym w całej historii futbolu.
Johan Cruyff: – Michael gra jak z marzeń, jakby był czarodziejem, próbując udowodnić nowym kolegom z drużyny swoje ponadprzeciętne umiejętności, nikt na świecie nie jest w stanie zbliżyć się do jego poziomu.
Duńczyk z pewnością był na boisku elegantem. Czarował techniką, piłką kompletnie mu nie przeszkadzała, jakby urodził się z nią nie tylko w przenośni, rywal zawsze musiał uważać, bo zaraz mógł dostać piłkę za plecy. A nawet jeśli był skupiony, Laudrup i tak potrafił go zaskoczyć.
Zwiedził wielkie kluby – Lazio, Juventus, Barcelonę, Real, pod koniec kariery Ajax. Raz sięgnął po mistrzostwo Włoch, pięciokrotnie wziął czempionat w Hiszpanii (w 1999 roku został uznany za najlepszego obcokrajowca tamtejszej ligi wciągu 25 lat), udało mu się wygrać z Barcą Puchar Europy, w 1992 pokonując Sampdorię Genua. Jedyne czego może mu brakować to sukcesu z reprezentacją. To znaczy – półfinał Euro 1984 nie jest w kij dmuchał, ale przecież osiem lat później Duńczycy sensacyjnie sięgnęli po panowanie na Starym Kontynencie. Laudrup miał nie po drodze z selekcjonerem i gdy Dania dostała miejsce zamiast Jugosławii, został na wakacjach. Resztę historii znamy – kadra wygrała turniej, a wśród reprezentantów Brian Laudrup, czyli gorszy z braci. A jednak w kadrze bardziej utytułowany.
Natomiast jako trener Michael jest już przeciętniakiem. Zdobył co prawda mistrzostwo Danii i Puchar Ligi Angielskiej, lecz to tyle i chyba zrozumiał swoje położenie na rynku, bo postawił na konkretny zarobek. Obecnie pracuje w Katarze.