Jeden z klubów pierwszej ligi próbował niedawno ściągnąć z Brazylii obiecującego zawodnika. Na płycie wyglądał nieźle, ale trener-niedowiarek chciał zobaczyć go także na żywo. Idea całkiem słuszna, gdyby tylko testy wypaliły. Niestety, klub z nich zrezygnował, bo chłopak uznał, że… nie stać go na bilet do Europy. Z obozu w Turcji zrezygnowałaby też Polonia Bytom, gdyby nagle się okazało, że Kaiserslautern nie zdążyło z pieniędzmi za transfer Kuby Świerczoka. Jak w systemie naczyń połączonych. Zapłacą, to pojedziemy. Nie zapłacą, będziemy musieli zostać. Obie historie groteskowo, ale i dosyć brutalnie pokazują pierwszoligowe realia. Rzeczywistość, w której nikt nie ma pieniędzy, a o transferach zwykle nie decydują setki tysięcy, a każda złotówka oglądana z jednej i drugiej strony.
Założyliśmy kiedyś, że będziemy regularnie pisać o tym, co dzieje się w kadrach zespołów zaplecza Ekstraklasy, a więc piszemy… Konsekwencja to ponoć ważna cecha. Choć gdyby się bardzo uprzeć, temat można by zamknąć w czterech wiele mówiących słowach. NIC SIĘ NIE DZIEJE. Ilość rozwiązanych umów cały czas jest nieporównywalnie większa od liczby zakontraktowanych piłkarzy. Z jednej strony, kluby usuwają zbędny balast, za który muszą płacić. Z drugiej – nie biorą nikogo w zamian. Bo za to teżâ€¦ zapłacić trzeba. Z całej ligowej szarzyzny jakkolwiek wyłamują się Zawisza i Pogoń, co właściwie obrazuje ambicje tych klubów. Tylko one ściągnęły tej zimy większą liczbę piłkarzy, którzy wiosną mogą im realnie pomóc.
Pogoń: Budkę, Mosnikowa i Gollę
Zawisza: Drzymonta, Kukola, Strąka… i prawie Agalego.
Przy czym, w przypadku Pogoni, za realne wzmocnienie na razie uznajemy Budkę, a Mosnikowa i Gollę raczej za obiecujący materiał. Podobnie zresztą w Zawiszy. W pierwszej lidze sprawdził się Kukol. Drzymont, o ile przez ostatnie miesiące bezrobocia nie osiadł całkiem na laurach, też pewnie wystarczy. Strąk – wiadomo. No i ten nieszczęsny Agali… Medialnie temat głośny, ale piłkarsko tylko znak zapytania. Osuch mówi – „patrzcie, jak facet wygląda. Nie ma nawet grama zbędnego tłuszczu”. Wspomina coś o tym, że Nigeryjczyk ma na koncie Puchar Niemiec, ale chyba lepiej nie przypominać, kiedy to było… W futbolu to prawie wieczność. Z drugiej strony, jest światełko w tunelu. Bo choć Agali tuła się po coraz słabszych klubach, to jest w nich jeszcze w stanie regularnie wychodzić na boisko i w każdym sezonie strzelić po kilka bramek. Tak niewiele, a zarazem tak wiele. Być może wystarczy. Zawisza, według założeń Osucha, dokonał już wszystkich transferów, za wyjątkiem bramkarza. Do opisanego kwartetu miał dołączyć jeszcze Krzysztof Pilarz, ale rozmowy z Koroną mocno się skomplikowały.
I to w gruncie rzeczy byłoby na tyle. Poniżej już tylko kilka luźnych historii…
Z Niecieczy, na przykład, która ma realne szanse na awans do Ekstraklasy, ale póki co nie słychać, by małopolskie królestwo kostki brukowej miało szaleć z transferami. Na razie pozbyto się Mysony w związku z czym ewentualnie zainteresowanym działaczom innych klubów polecamy filmik „Arkadiusz Mysona – najlepsze akcje i atomowe strzały” 😉 Do znalezienia na Youtube.
***
Generalnie – znacznie łatwiej wskazać kluby, które na rynku wegetują niż prowadzą realne działania. W Warcie Poznań najwięcej hałasu niezmiennie robi pani prezes, ale przyjście Adama Mójty z Zagłębia Sosnowiec trudno uznać za coś więcej, jak uzupełnienie składu. Trwa wietrzenie szatni, a nowi zawodnicy nadal w drodze. Łukasz Grzeszczyk, na przykład.
***
Cały szereg klubów stawia na wielkie testowanie. Kandydaci przyjeżdżają z każdego krańca świata i w takich ilościach, że aż szkoda tracić energię i wypisywać ich nazwiska. W Gdyni, choć może i to nieco na siłę, warto wymienić jedno – Assimiou Toure. Reprezentanta Togo, który w poprzednim sezonie zaliczył kilka meczów w 2. Bundeslidze.
***
Kolejnego Hiszpana, dzięki kontaktom z członkami… domu polonijnego w Getafe, sprawdza Piast Gliwice. Ale i ta historia nie musi wcale mieć happy endu, bo choć facet ma niezły dorobek, ciągnie się za nim roczny urlop od gry w jakimkolwiek klubie.
***
Całe tabuny zawodników przewijają się też w Bytomiu, choć tam sytuacja jest skrajnie niekomfortowa. Działacze Polonii nadal nie wiedzą, co z nałożonym na nich zakazem transferowym. W Bytomiu trenuje nawet Marcin Cabaj, choć ponoć tylko gościnnie, bo w klubie zgodnie uznano, że „nie ma pieniędzy na bramkarza takiej klasy”.
***
Finanse nie były za to problemem w przypadku dwóch innych piłkarzy. Piotra Gierczaka, który rozstał się z Górnikiem i dotarł do Katowic oraz Mariusza Muszalika, który zagra w Radzionkowie. Ten ostatni sam zresztą przyznaje, że choć w Ruchu nie ma pieniędzy, on chciał wreszcie poczuć, że ktoś go jeszcze piłkarsko potrzebuje…
PAWEŁ MUZYKA