Nie udał się piłkarzom Lechii i Górnika pierwszy mecz Pucharu Narodów Afryki. Burkina Faso przegrało z Angolą. Ładną bramką w protokole zapisał się Alain Traore, ale Abdou Razacka próżno było szukać nawet w szerokiej kadrze.
Na ławce usiadł Prejuce Nakoulma, ale rzeczywistość zweryfikowała pogląd na jego faktyczną pozycję w zespole. „Prezes” rzutem na taśmę pojechał na turniej, ale dziś był tylko trzecim w kolejności napastnikiem do wejścia na murawę. Burkina Faso zaczęło z wysuniętym Moumonim Dagano, klubowym kolegą Ebiego Smolarka, a po przerwie wszedł Aristide Bance z Samsunsporu.
Dla Nakoulmy nie starczyło miejsca, choć selekcjoner Paulo Duarte nie wykorzystał trzeciej zmiany. I chyba całkiem słusznie uznał, że piłkarz Górnika tym razem mu się nie przyda. Dagano nie pokazał wiele, poza tym, że dobrze czuje się w walce powietrznej. I w momencie, gdy gracze Burkina Faso co chwilę wrzucali napastnikom górne piłki, by tylko odmienić wynik, na pewno nadawał się do gry bardziej niż „Prezes”.
Angola wygrała 2:1, ale nie zrobiła swoją grą dobrego wrażenia. W pierwszej połowie właściwie nie istniała. Nie kreowała żadnych sytuacji i nagle tuż po przerwie wykorzystała swoją szansę. Przy pierwszej bramce jak amator zachował się Bakary Kone. Druga to już świetny, indywidualny przebłysk Manucho.
Sytuacja Burkina Faso robi się arcytrudna. W czwartek meczu o wszystko z Wybrzeżem Kości Słoniowej.