Jeśli wróci do Hondurasu, to już nigdy nie wyjedzie za granicę. Powolny upadek Carlo Costly’ego

redakcja

Autor:redakcja

21 stycznia 2012, 12:39 • 3 min czytania

Musimy wam się przyznać, że trochę się zapędziliśmy, ogłaszając wielki sukces Carlo Costly’ego w MLS. Dotarcie do finału tych rozgrywek faktycznie robi wrażenie, ale spodziewaliśmy się po Honduraninie czegoś więcej. Ł»e chociaż zahaczy się w tym Dynamo Houston na dłużej, że dadzą mu kolejną szansę i przedłużą wypożyczenie. Jak widać, jedna bramka w jedenastu meczach nie przekonała jednak trenera Dominica Kinneara. Dziś snajper piłkarz występujący na pozycji napastnika jest w drodze powrotnej do ojczyzny. Ale wciąż nie wiadomo, gdzie trafi. I chyba dalej nie dotarło do niego, w jak patowej sytuacji się znalazł.
Według informacji „Diario Deportivo Diez”, chęć na Carlo mają dwa kluby honduraskiej ekstraklasy – Olimpia i Real Espana. Tyle że ich cierpliwość też musi się skończyć, bo Costly póki co tylko się miota. Ma czas do wtorku, ponieważ wtedy kończy się rejestracja zawodników do ligi. Olimpia czekała jednak na odpowiedź do wczoraj. Deadline minął, a piłkarz wciąż jest „vereinslos”. – Zastanów się chłopie, co robisz. Zaraz zostaniesz bez klubu. Trochę pokory… – apelują kibice w komentarzach. – Radziłbym, żeby nie zastanawiał się tak długo nad decyzją. Powinien grać w Hondurasie, w Olimpii. Musi wrócić na swój dawny poziom, żeby liczyć na występy w reprezentacji. Niech w końcu ustabilizuje swój rozwój, bo za granicą mu się to nie udało – czytamy na blogu „Puro Toque”.

Jeśli wróci do Hondurasu, to już nigdy nie wyjedzie za granicę. Powolny upadek Carlo Costly’ego
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Patrzymy na statystyki Costly’ego i zastanawiamy się, o jaki „dawny poziom” chodzi. Ostatni sezon, kiedy trafiał do siatki dość regularnie, to 2006/07 (w barwach Platense i Bełchatowa – 30 meczów, 16 goli). Potem grywał w stylu Tomasza Zahorskiego. Czyli od czasu do czasu coś ustrzelił, ale generalnie nie za często. Wciąż jednak dostawał kolejne szanse. Najpierw od Birmingham City, potem od FC Vaslui, Atlasu Guadalajara i ostatnio Dynamo Houston. Ale kredytu zaufania nigdzie nie spłacił.

Reklama

Costly potrafił się jednak dobrze sprzedać. Konsekwentnie budował swoją popularność, ale raczej poza boiskiem. Wywoływał skandale, brał udział w akcjach PR-owych, generalnie sprawiał wrażenie charyzmatycznego gościa. Było o nim głośno i nie dawał o sobie zapomnieć. Kiedy Dynamo zrezygnowało z jego usług, napisał na swoim Twitterze, że jedzie do Dubaju. O jaki klub chodziło? Nie wiadomo. Przestał wtedy odbierać telefon od honduraskich dziennikarzy. Ci mieli dotrzeć podobno do jakiejś oferty, ale temat w końcu umarł śmiercią naturalną. Minął tydzień i co? – Mój pierwszy wybór to Olimpia – obwieścił z dumą Costly. Trudno przypuszczać, że wracałby do Hondurasu, gdyby rzeczywiście miał w ręku lukratywny kontrakt od arabskich szejków. Na jego wygłupy przestali się w międzyczasie nabierać działacze Atlasu, którzy stwierdzili, że nie będą mu robić problemów z rozwiązaniem umowy.

– Wciąż jest młody. Spokojnie może i powinien grać za granicą. Jeśli wróci do Hondurasu, to już nigdy nie wyjedzie zagranicę. Jeżeli jednak nie będzie miał żadnych ofert, tu na pewno dostanie szansę. W którymkolwiek klubie byłby atrakcyjną postacią – uważa Carlos Pavón, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Hondurasu.

Co zrobi Costly? Media twierdzą, że w ciągu kilku godzin zwiąże się z Olimpią. I przyjdzie tam w charakterze gwiazdy, napastnika reprezentacji narodowej z bogatą, jak na ich warunki, zagraniczną karierą. Jeśli jednak nie rozstrzela się nawet w lidze honduraskiej, to ciężko będzie o kolejny sensowny klub. Wtedy chyba trzeba będzie liczyć na Zawiszę Bydgoszcz. Bo tam jest ostatnio moda na upadłych napastników z marną skutecznością.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
2
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama