Kibice są najważniejsi. Nie piłkarze, nie dziennikarze, działacze też nie, ale to właśnie kibice nakręcają cały futbolowy cyrk. Osądowi kibiców podlegają nawet najwięksi, najbogatsi. Konflikt z kibicami często prowadzi do sprowadzenia piłkarza-pomnika na ziemię. I to w bardzo brutalny sposób. Co więcej, kiedy piłkarz poruszający się wysoko nad głowami zwykłych śmiertelników, przyrżnie mocno o glebę, otrzepię kurz musi jeszcze pokajać się przed fanami – jak ostatnio Thierry Henry.
Thierry Henry przyleciał na Emirates Stadium na dwumiesięczne sportowe wakacje. Pierwszy mecz z Leeds, w który strzelił bramkę, utwierdził fanów Arsenalu w przekonaniu, że żywy pomnik wrócił i swoją grą umocni tylko swoją legendę. Mecz ze Swansea brutalnie ściągnął wszystkich na ziemię. Po stracie Francuza „Łabędzie” ustaliły wynik meczu. Wkurzona gwiazda nie była w stanie wytrzymać pretensji jednego z fanów, z którym wdała się w pyskówkę. Wygarnęła kibicowi, że jego obowiązkiem jest kibicowanie drużynie niezależnie od wyników. Piłkarz nie wziął pod uwagę, że fanom Kanonierów chce się jeździć za drużyną do Walii. Niezależnie od częstych wpadek drużyny czy kiepskiej pogody.
Ł»eby dolać oliwy do ognia i już zupełnie odbrązowić swój pomnik, witający fanów na Emirates Stadium, Henry potraktował kibiców jak bezmyślny motłoch, który powinien zawsze kibicować, nieważne co się dzieje. Może Henry był wściekły, bo pomógł Swansea w zdobyciu pierwszego poważnego skalpu w Premiership, może nie przemyślał tego, co powiedział, ale jego słowa to samobój.
W końcu to nie kibice przeszli do Barcelony po dwóch sezonach w Arsenalu bez dobytego trofea. To nie oni zarabiali krocie w Katalonii i cieszyli się z pucharu Ligi Mistrzów. Wyspiarscy fani piłki również przyczynili się do odbrązowienia pomnika piłkarza. Zaczęto wypominać jego rękę z Irlandią. Kibice w komentarzach zarzucali mu gwiazdorstwo i przyzwyczajenie do zwyczajów panujących w emeryckiej lidze MLS, gdzie Henry traktowany jest jak półbóg.
Najostrzej pojechał z Francuzem Martin Samuel z „Daily Mail”. Dziennikarz docenia powrót Francuza, dodaje jednak, że jako turysta, czyli ktoś, kto wpadł na chwilę do Londynu pograć w piłkę, nie powinien wymagać od kibiców tego, jak mają się zachowywać. Anglik jednoznacznie dał do zrozumienia, że mimo legendy Henry’ego, Francuz odegra epizod w tym sezonie Arsenalu. To nie on jest główną postacią i to nie on powinien ustawiać kibiców.
Ostatecznie Henry uniknął kary. Telewizja Sky zdecydowała się nie emitować powtórek kompromitujących piłkarza. Mimo to na rehabilitację prawdopodobnie będzie musiał poczekać dłużej niż przewidywał. W meczu z Manchesterem United może nie zagrać z powodu urazu łydki.
Widocznie piłkarz zapomniał, że te dwa miesiące nie będą przypominać okresu miodowego. Wymowny jest gest, który widać na wszystkich zdjęciach w angielskiej prasie. Henry wskazuje palcem na murawę. Tak, jakby chciał pokazać kibicom – Chodźcie tutaj, i zobaczcie, jak się gra w Premiership. Henry też zobaczył, jak się gra. Ciężko i bez taryfy ulgowej.
DAMIAN DRAGAŁƒSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]