Dziwna sprawa z tym Bartłomiejem Rabijem ze SportKlubu. Podobno rozmawiał kiedyś z kierowcą autobusu jadącego z Kurytyby do Recife lub też hotelowym boyem z Fortalezy, ewentualnie taksówkarzem z Belo Horizonte albo handlarzem parasolek z Rio i któryś z nich powiedział mu: – Musisz mówić Dani Alwis!
– Ale na kogo? Na Alvesa? – zapewne zapytał wtedy Rabij.
– No, na Alvesa. Znaczy się, na Alvisa. Alwisa.
Doszło więc do sytuacji, że w czasie tego samego spotkania jeden komentator mówił „Alwes”, a drugi „Alwis”. Jednocześnie ten drugi – od „Alwisa” właśnie – w ramach wyjątku nie strzelił tym razem przemówienia o zacofanym polskich mediach, które nie wiedzą, jak na drugim końcu świata wypowiada się nazwisko zawodnika Barcelony. Tym razem nie ogłosił, że przemierzał brazylijskie dżungle z plecakiem, by zapytać amazońskich plemion o właściwą wymowę.
Cóż za dar niebios, że w Polsce – jako jedynym kraju w Europie – mamy szczęście do tak kompetentnego sprawozdawcy. Dziwne tylko, że Ronaldo ciągle jest Ronaldo, a nie „Ronałdu” i dlaczego Altintop jest „Altintopem”, mimo że Turcy mówią na niego po prostu „Hamit”, a samo słowo Altintop wymawiają zupełnie inaczej (można sobie wyszukać na youtube lub też – jak pan ze SportKlubu – pojechać na tureckie stepy i spytać hodowcy kóz). A najbardziej żałujemy, że w Barcelonie nie gra już Hleb, który u Rabija musiałby – bo jakże to inaczej – zostać „Gliebem”. No i że Real nie sprowadził do siebie mongolskiego pomocnika, Khurelbaataryna Tsend-Ayusha wraz z kolegami: Ochlhuugynem Munkh-Odem i Donorovynem Lkhumbengaravem. W końcu ktoś by zaspokoił naszą ciekawość, ruszył w podróż do Uliastaju i sprawdził, jak wypowiada się te nazwiska na miejscowym bazarze.
Niestety, Rabij stara się być oryginalny. Inaczej mówiąc – naczytał się pierdół o żabkach i teraz na siłę chce zainteresować tym innych. Alves w Brazylii nie jest ani „Alwesem”, ani „Alwisem”, słowo to brzmi zupełnie inaczej i żaden Polak (no, prawie żaden) z odpowiednim akcentem tego nie powtórzy, tak jak Anglik albo Niemiec nie powie „Szczęsny podał do Błaszczykowskiego” (a efekt prób byłby zapewne komiczny i nie do zniesienia dla widzów). Rabija przestrzegamy – już kiedyś Szpakowski próbował mówić „Szira” na Shearera i raczej nie wyszło mu to na dobre. Czasami trzeba wyczuć, w którym momencie człowiek zaczyna być śmieszny i zwyczajnie żenujący.
Kim ten cały Rabij jest, do końca nie wiemy, natomiast słuchaliśmy go w ostatnim czasie kilka razy i o ile fragmentami robi dobre wrażenie i o ile słychać, że pasjonuje się futbolem, ma dużą wiedzę i spory zasób słów, o tyle szybko osiągnęliśmy przesyt. To, że widział nastoletniego Sancheza w barwach River Plate – co zresztą powtarza w każdej transmisji – i że pasjonuje go liga argentyńska… Hmm, naprawdę mało to kogo obchodzi, podobnie jak to, że pamięta kim jest Bodo Illgner. Nadmierne szpanerstwo wiedzą prowadzi do groteskowego efektu – słyszeliście, jakie polski wątek znalazł Rabij w związku z „Gran Derbi”?
Otóż szukał, szukał i dokopał się – Hamit Altintop grał kiedyś w zespole SG Wattenscheid, w którym jeszcze wcześniej występował Marek Leśniak!
No, kurwa, niebywałe.
Ł»e w Realu grał Jerzy Dudek – to byłby polski wątek zbyt oczywisty. Facet poszukał więc głębiej. Naprawdę głębiej. Ponieważ za tydzień czeka nas rewanż, przygotowaliśmy mu jeszcze garść polskich wątków związanych z Gran Derbi…
Altintop grał w życiu w czterech klubach (Real jest czwarty) i w każdym z tych klubów grali kiedyś Polacy. Po kolei – Wattenscheid (Leśniak), Schalke (Tomasz Hajto, Tomasz Wałdoch), Bayern Monachium (Sławomir Wojciechowski) i Real (Dudek). W Schalke grał też Ozil – znów polski wątek, Ricardo Carvalho ma za sobą grę w FC Porto (chociażby Młynarczyk), a także w Vitorii Setubal (Paweł Kieszek!). Czyż to nie wspaniały polski wątek przed Gran Derbi? Carvalho grał kiedyś w klubie, do którego po latach trafił Kieszek! To nie koniec – Pepe ma za sobą występy w Maritimo, a zawodnikiem tego klubu całkiem niedawno był Mateusz Bąk. No proszę, jakie to Gran Derbi robi się całkiem biało-czerwone. Benzema jest z Lyonu (tak jak Jacek Bąk), Sahin z Dortmundu (wiadomo) i Feyenoordu (też wiadomo), a Diarra występował w Le Havre – zupełnie jak Tomasz Wieszczycki!
W Barcelonie też polskich wątków całe zatrzęsienie – David Villa grał w Sportingu Gijon (Kucharski), Pinto występował w Betisie jeszcze razem z Kowalczykiem, Abidal grał w Lille (Jeleń), Sanchez w Udinese (Koźmiński), Afellay w PSV (Iwan), Keita w Olympique Marsylia (Świerczewski). O zawodnikach mających za sobą Manchester United (Kuszczak) i Arsenal (Fabiański, Szczęsny) nawet nie wspominamy. O tym, że Guardiola kopał z „Kozą”, a Mourinho podawał ręcznik Mielcarskiemu – też nie.
Liczymy, że Rabij skorzysta z naszej wytężonej pracy i że przed meczem Barcelona – Real poinformuje wszystkich spragnionych wiedzy telewidzów, że Carvalho grał tam gdzie Kieszek, Pepe tam gdzie Mateusz Bąk, a Diarra tam gdzie „Wieszczu”. Leśniak Leśniakiem, teraz na wspomnienie zasłużyli kolejni!
A tak w ogóle, to Messi pochodzi z Rosario, gdzie w 1978 roku reprezentacja Polski zagrała z Argentyną i po boisku biegał Bohdan Masztaler. Taka ciekawostka też się może nadać, a co! Niech to będzie kolejne polskie Gran Derbi! Niech Masztaler też się ucieszy!