Franciszek Smuda ogłosił: – Premia dla tego, kto znajdzie obrońcę z polskim paszportem! Jeszcze tego samego dnia po premię postanowił zgłosić się Neil Lennon, trener Celtiku Glasgow, podpisując kontrakt z Jarosławem Fojutem. Teraz pytanie, ile mu „Franz” odpali tej premii.
W Polsce deklaracja selekcjonera nie zrobiła wrażenia – nikt się po nagrodę nie rzucił, bo musi być wyjątkowo marna: Smuda to przecież znane skąpiradło. Jak mawiają nieżyczliwi, Franek zarabia około 150 tysięcy złotych miesięcznie, ale wydaje 1300. Łasy na pieniądze trener ze Szkocji musiał o tym nie wiedzieć i wyskoczył jak oparzony z informacją: – Mam obrońcę, mam obrońcę! Nazywa się Fojut! Mister Smuda, proszę o premię!
To ciekawe, że Celtic – mogąc przebierać w polskich obrońcach – zdecydował się akurat na przedstawiciela bardzo wąskiego grona „niesprawdzonych przez Smudę”. W kadrze zdążył zagrać nawet Filip Modelski, nawet Marcin Kikut, ale Fojut nie. Ktoś tu się nie zna – albo Szkoci, albo selekcjoner reprezentacji Polski.