Czarne kozły, szamani, walka o dolary. Śpiące Zebry przed Pucharem Narodów Afryki

redakcja

Autor:redakcja

13 stycznia 2012, 12:07 • 7 min czytania

W Europie nie mają nawet jednego piłkarza. Prawie wszyscy grają na terenie kraju, co nie jest łatwe, gdy siedemdziesiąt procent jego powierzchni zajmują porośnięte nieregularnie trawą pastwiska. Teoretycznie nie powinni mieć bladego pojęcia o piłce i przez lata faktycznie nie mieli. Rywale drwiąco nazywali ich „śpiącymi zebrami”, „afrykańskimi chłopcami do bicia”. Ale tylko do marca minionego roku. Właśnie wtedy Jerome Ramatlhakwane w 50. minucie meczu z Czadem umiejscowił swój zespół na piłkarskiej mapie świata. Reprezentacja Botswany po raz pierwszy w historii jedzie na Puchar Narodów Afryki. To najbardziej niespodziewany sukces sportowy w tym kraju odkąd lekkoatleta z Botswany dostał dziką kartę umożliwiającą występ na igrzyskach w Atenach.
Komentatorzy Eurosportu nie będą mieć z nimi łatwego życia. Ramatlhakwane, Motlhabankwe, Moatlhaping, Letsholathebe… Większość nazwisk w kadrze Botswany brzmi tak, jakby urzędnik wypisując akt urodzenia oparł się łokciem o klawiaturę i wklepał nie mający żadnego sensu ciąg liter. Ich piłkarski dorobek i rozpoznawalność też są zerowe. Kilku zawodników gra w RPA, pozostali reprezentują kluby w Botswanie. A mimo to historyczny awans na PNA wywalczyli jako pierwsi na kontynencie. Pokonali 1:0 Tunezję, choć wydaje się, że powinni grać futbol chaotyczny i niepoukładany taktycznie. A przecież w Afryce zwykli wygrywać ci, którzy mają pojęcie i pomysł, a nie ci z największą ilością chęci.

Czarne kozły, szamani, walka o dolary. Śpiące Zebry przed Pucharem Narodów Afryki
Reklama

***

Botswana to kraj paradoksów. Dwa miliony mieszkańców. I z jednej strony, na przykład, bardzo wysoki wskaźnik zarażonych wirusem HIV. A z drugiej – osiem procent wzrostu gospodarczego. Procent wyróżniający kraj na tle wielu innych, nie tylko tych afrykańskich, głównie za sprawą wydobycia i eksportu diamentów.

Reklama

Pierwsze zwycięstwo w historii kadra Botswany odniosła na jedenaście lat od momentu powstania. Pokonała 4:1 Lesotho. Zaczęła walczyć w eliminacjach do PNA, ale szło jej fatalnie. Wreszcie wymęczyła jakieś zwycięstwo nad Madagaskarem. I na tym w zasadzie na długie lata koniec.

W 2008 roku w federacji zatrudniono Stanleya Tshosane. Piłkarza z przeszłością, ale i byłego oficera wojska, który miał nadzorować pracę trenerów. Jednak, gdy tylko przyjrzał się kadrze od środka, sam szybko zmienił zdanie. – Miałem być trenerem-nadzorcą, ale zobaczyłem podstarzałą drużynę bez potencjału i pomysłu. Stwierdziłem, że chcę się tym zająć. Wymieniłem zawodników, zaplanowałem sparingi, zacząłem ich zgrywać. Zostałem selekcjonerem – mówił na łamach FIFA.com. – W eliminacjach do Pucharu Narodów byliśmy w cieniu wielkich drużyn. Ale przecież to te najmniejsze sprawiają zwykle największe niespodzianki.

Botswana zanotowała gwałtowny skok w rankingu FIFA. Przez krótki moment była nawet… wyżej od Polski. Afrykańska Federacja Piłkarska uznała ją drużyną roku na kontynencie. Choć, paradoksalnie, żaden zawodnik nie znalazł się w jedenastce piłkarzy Afryki. W przeciwieństwie do Seydou Keity, Johna Mensaha czy Michaela Essiena, którzy w tych zestawieniach byli już nieraz, a za kilka dni zmierzą się z Botswaną w fazie grupowej turnieju.

***

W Polsce wszystkie mecze Pucharu Narodów Afryki będziemy mogli obejrzeć na żywo. W Botswanie kibice nie zobaczą ani jednego. Rząd kraju uznał, że 15 milionów pula (około 2 miliony dolarów) za prawa do transmisji turnieju to stanowczo za dużo, a pieniądze lepiej przeznaczyć na przygotowania drużyny. Botswana zaczęła od zgrupowania w RPA. 26 grudnia miała polecieć na obóz do Kataru i trenować w Dausze, ale wyjazd został odwołany. A zamiast tego drużynę przetransportowano do Kamerunu.

***

PNA to dziś w Botswanie temat rangi narodowej. Choć atmosfera wokół imprezy jest mocno śmierdząca. Piłkarze reprezentacji zagrozili bojkotem turnieju, wykłócając się o każdego dolara. Domagają się 100 tysięcy pula (lokalnej waluty), czyli około 13 tysięcy dolarów za sam wyjazd na Puchar Narodów. Chcieliby też zarobić 2 tysiące za każde zwycięstwo i połowę tej kwoty za remis. Problemem jest również kieszonkowe na czas imprezy. Federacja Botswany zaproponowała… 13 dolarów na zawodnika.

– Działacze chyba nie doceniają naszego wysiłku. Federacja jest pełna egoistów, którzy bagatelizują sprawę i nie pamiętają, co kilka lat temu działo się w Maroku, gdy piłkarze chcieli zbojkotować PNA – mówi anonimowo jeden z piłkarzy. Reprezentanci Botswany chcą na swoim sukcesie ubić życiowy interes, a prezes związku nawet nie odbiera od nich telefonów. Gdy odwołali treningi przed sparingiem z Zimbabwe, zagroził: – W każdej chwili możecie zakończyć przygodę. Powołamy na wasze miejsce 23 innych piłkarzy, którzy zagrają bez tych pieniędzy.

Argument okazał się wystarczająco mocny.

Jeszcze większy problem mają jednak kibice, dla których wyjazd na turniej do Gabonie i Gwinei Równikowej, to koszt 16 tysięcy pula. Ponad 2 tysięcy dolarów, na co niewielu mieszkańców będzie mogło sobie pozwolić.

***

W międzyczasie kibiców zaszokowało selekcjoner Botswany, bo przy okazji test-meczu z Zimbabwe nie powołał do kadry napastnika, który w piętnastu meczach ligowych strzelił czternaście bramek. Skandal! – protestowali miejscowi. Jednak jeszcze dalej poszedł opiekun rywali. Znany zresztą z występów w… Sokole Pniewy – Norman Mapeza. Stwierdził, że niektórych swoich graczy widzi po raz pierwszy w życiu, a na mecz zaprosił ich tylko dlatego, że ktoś szepnął mu do ucha, jak dobrze radzą sobie za granicą.

***

Alkohol. To kolejny problem, którego obawia się federacja Botswany. Do działaczy dotarły donosy, że kilku zawodników w czasie przerwy świątecznej widziano w stanie mocno wskazującym na spożycie. Chodzili po mieście, głośno pokrzykiwali i zachowywali się lekceważąco w stosunku do swoich fanów. Federacja zareagowała automatycznie. Dwudziestu sześciu kadrowiczów poddano obowiązkowemu testowi na obecność narkotyków, po czym całej ekipie zorganizowano długą pogadankę na jednym z uniwersytetów. – Nadużywanie alkoholu czy zapraszanie kobiet do pokoi hotelowych w przeszłości było bardzo częste na Pucharze Narodów. Mamy nadzieję, że nasi piłkarze wyciągną z tego spotkania odpowiednią lekcję – mówił w lokalnej prasie jeden z działaczy.

Image and video hosting by TinyPic

Zdecydowana większość kadrowiczów reprezentuje kluby krajowe. Głównie szesnaście zespołów, które tworzą pierwszą ligę Botswany. Kilkanaście prywatnych i dwie drużyny państwowe – Police XI i Botswana Defence Force XI. Czyli, jak same nazwy wskazują, zespoły policyjne i wojskowe.

Ł»aden z piłkarzy nie ma doświadczenia w Europie. Niewielu miało w ogóle okazję wyjechać poza Afrykę. Zdecydowanie w tym towarzystwie wybija się legenda reprezentacji – Dipsy Selolwane. Przez dwa lata piłkarz Chicago Fire i Realu Salt Lake City, za którego Jomo Cosmos z RPA zapłaciło rekordową dla futbolu Botswany kwotę odstępnego. Prawie milion dolarów. Selolwane po Pucharze Narodów Afryki kończy jednak karierę, a wielu jakościowych następców nie widać.

***

Problem pojawia się przede wszystkim dlatego, że coraz większa liczba piłkarzy wymyka się spod kontroli krajowej federacji. Powstają niezależne ligi okręgowe. Przyciągają do siebie piłkarzy i trenerów, bo o dziwo można w nich nieźle zarobić. Na pewno znacznie więcej niż w oficjalnych rozgrywkach. Drastycznych przykładów jest co najmniej kilka. Mmadinare Giant Aces FC niedawno spadło z ligi, bo większość piłkarzy odeszła do konkurencyjnych, nieoficjalnych rozgrywek. Związek piłkarski Botswany ma nie lada problem, bo nie dość, że traci kontrolę nad utalentowaną młodzieżą, to za takie praktyki grożą jeszcze poważne sankcje ze strony FIFA.

Konflikt jest skomplikowany, bo w opozycyjne ligi okręgowe zainwestował ponoć… syn prezydenta kraju. Spowodowało to silny opór politycznej opozycji, która twierdzi, że na ich funkcjonowanie z rządowej kasy wypływają „na lewo” grube miliony lokalnej waluty.

***

Zdaniem miejscowych dziennikarzy, ostatnie powołania wskazują, że Botswana w Pucharze Narodów Afryki zamierza grać futbol defensywny. Tak można przeczytać w prasie, choć – mimo wszystko – o faktycznej sile zespołu cały czas niewiele wiadomo. – Rywale mogą mieć z nami problem, bo nie wiedzą, czego się po nas spodziewać. Nie byliśmy faworytami w eliminacjach i teraz też nie jesteśmy, ale stać nas na sprawienie niespodzianki – przekonuje selekcjoner Stanley Tshosane.

W zmotywowaniu rozbitej finansowym konfliktem drużyny ma pomóc szaman. W afrykańskim futbolu człowiek-instytucja. A już najlepiej członek trenerskiego sztabu. Piłkarze z „czarnej” części Afryki rzadko słuchają szarego, zwyczajnego doktora. Szaman wywróżył kontuzję? Przepowiedział, że nie wygrają z Gwineą? Tak, to jego należy słuchać i jemu wierzyć. Czary, mikstury, zaklęcia. To zupełnie normalne praktyki, a historii i anegdot są setki. Niedawno przed eliminacyjnym meczem Nigru z Egiptem gospodarzy na boisko wyprowadzałâ€¦ czarny kozioł, co przyjezdni uznali za wykraczający poza ramy fair play element czarnej magii.

Reprezentanci Botswany przed meczami odprawiają taniec, który na pierwszy rzut oka przypomina rytuał „haki”, charakterystyczny dla rugbystów z Nowej Zelandii. Amulety, czarodziejskie przedmioty wkładane w szatni do piłkarskich getrów – to też w zasadzie standard.

Są tacy, którzy twierdzą, że obecność szamana w szatni tylko szkodzi futbolowi w Afryce, bo piłkarze zaczynają wierzyć w przeznaczenie, którego nie można odwrócić dobrą grą na boisku. Szaman w swojej ocenie rzadko się przecież myli… Ale tu pojawia się problem. Jak w takim razie wyjaśnić, że choć oba zespoły korzystają z szamanów, w końcu któryś i tak musi przegrać? Odpowiedź jest bajecznie prosta. Widocznie jeden z szamanów użył mocniejszej mikstury lub skuteczniejszych zaklęć.

Tak ładnie sobie to wymyślili…

Reprezentacji Botswany w meczach z Mali czy Ghaną przyda się wiele dobrych zaklęć. I jeszcze więcej piłkarskiej jakości, o której „Zebry” przez lata nie miały zielonego pojęcia. Być może tegoroczny PNA bez potentatów – bez reprezentacji Kamerunu, Algierii, Egiptu czy Nigerii – to dla nich jedyna, idealna okazja, by piłkarsko wreszcie zaistnieć.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama