Jeśli jeszcze nie słyszeliście o człowieku, a mieliście pełne prawo nie słyszeć, nazywa się Adrian Cieślewicz. Nie mylić oczywiście z Łukaszem, postrachem bramkarzy na Wyspach Owczych. Nie, nie – Łukasz to tylko brat nowego, polskiego Robinho, którego w piątej lidze angielskiej odnalazł „Przegląd Sportowy”.
Reklama
Gol faktycznie piękny. Warto zobaczyć (od 1:38)
Reklama
…ale polski Robinho? Czas chyba sprowadzić go do Polski i uzupełnić plejadę gwiazd, którą póki co otwierają Cristiano Ronaldo z Siedlec i czarnogórski Messi.