Anglia wstaje od stołów i zakłada krótkie spodenki…

redakcja

Autor:redakcja

26 grudnia 2011, 11:28 • 3 min czytania

فukasz Załuska czy Adrian Mrowiec musieli pracować na Wyspach nawet w Wigilię, ale poważne granie na dobre rozpoczyna się dzisiaj. Piłkarze Premier League, jak co roku, nie mieli prawa przesadzić przy wigilijnych stołach. Dirk Kuyt uznał więc, że w jego domu podstawową potrawą będzie… makaron. Biskup Blaskburn apelował do zarządu klubu, by zachować cierpliwość względem trenera Steve’a Keana, którego zwolnienia domagają się kibice. I tylko menedżer Aston Villi – Alex McLeish uznał, że zaufa piłkarzom i zamiast gonić ich na przedmeczowy trening, zwolni na rodzinne świętowanie.
Co roku w Anglii znajdziemy takich, którzy próbują lobbować, by Premier League w okresie świąt mogła na chwilę zwolnić. Zrobić chociaż dwutygodniową przerwę. Ona jednak nie robi sobie przystanków. Więcej – w tym okresie nabiera wręcz szaleńczego tempa.

Reklama

Dziś, jak to zwykle w Boxing Day, mieszkańcy angielskich miast i miasteczek mogą wysłać swoje żony do marketów na pierwsze poświąteczne promocje, a sami wreszcie ruszyć na stadiony. Choć i na nich… propozycje jakby z wyprzedaży. W tym roku nie zapewniono kibicom wielkich emocji na święta. Przynajmniej na papierze, nie znajdziemy spotkań, które mogłyby mocno elektryzować.

A może Premier League zrobiła właśnie niezły biznes? Zaserwowała fanom futbolu przeciętny zestaw obiadowy, wiedząc, że mają dziś i tak dość chęci i wolnego czasu, by z zadowoleniem go skonsumować. Anglia rusza więc o 14:00 derbami Londynu (Chelsea – Fulham), kończąc przed 23. spotkaniem Stoke i Aston Villi.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Oglądaj transmisje online z Weszło…

Faworyci nie zamierzają w tym roku rozdawać prezentów. – Jeśli zdobędziemy sześć punktów z Fulham i Aston Villą, cały czas będziemy liczyć się w walce o tytuł – zapowiedział przed najbliższym meczem Andre Villas-Boas. Jego zespół traci do Manchesteru City 11 punktów, ale dziś ani myśli powiększać swojej straty. Szczególnie, że Fulham nie wygrało na Stamford Bridge od 1964 roku. Gdzieś w oddali słychać jeszcze echa ostatnich, rasistowskich wybryków Johna Terry’ego. Ale bądźmy uczciwi – gwiazdorowi Chelsea problemy dużo większej rangi nie burzyły niegdyś odpowiedniej formy.

Zupełnie inaczej niż Torresowi, awizowanemu dziś do gry w wyjściowym składzie. Kibice „The Blues” powinni mieć nadzieję, że ich napastnik znalazł pod choinką paczkę z receptą, jak rozwiązać swoje klubowe problemy. Mimo wszystko, kosztując i zarabiając takie pieniądze, odrobinę wstyd kończyć rok z dwoma golami…

Z krótką i niezbyt przyjemną dla rywali wizytą świąteczną wybierają się tymczasem piłkarze Alexa Fergusona i Roberto Manciniego. Oba zespoły z Manchesteru potrzebują zwycięstw i oba skazywane są dziśâ€¦ na sukces.

„Czerwone Diabły” wygrały dotąd z Wigan komplet trzynastu meczów, ostatniego gola u siebie tracąc właśnie w Boxing Day, dokładnie przed pięcioma laty. – Nie sądzę, by ktoś spodziewał się, że możemy wywieźć z Old Trafford dobry wynik, ale to tylko dodaje nam motywacji – zapowiada Roberto Martinez. Wprawdzie jego podopieczni odbierali w ostatnich tygodniach punkty faworytom, ale – tu istotne zastrzeżenie – robili to tylko na własnym terenie.

Image and video hosting by TinyPic

Manchester City spędził święta w fotelu lidera po raz pierwszy od 1929 roku.

Mancini przed meczem z West Bromwich uderza kompletnym banałem: to będzie ciężki mecz, rywale grają dobry futbol, zagramy na sto procent…

Angielscy dziennikarze wiedzą jednak swoje. West Brom nigdy dotąd nie wygrał meczu Premier League właśnie w Boxing Day, a dzisiejsze spotkanie będzie dla „City” jednym z serii „must-win”. Jednym z meczów, które mają pokazać, że Manchester jest gotów, by wyciągać ręce po mistrzostwo Anglii.

Fani zespołu mają szczerą nadzieję, że ich pupile poradzą sobie lepiej niż Mario Balotelli ze świątecznymi wypiekami…

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama