Jeśli ktoś w obecnej sytuacji może przywrócić dawno utracony blask Atletico Madryt to tylko on. Z czerwono-białymi zdobywał ostatnie jak do tej pory mistrzostwo Hiszpanii, triumfował również w Pucharze Hiszpanii. Jako piłkarz na Vicente Calderon spędził pięć lat, teraz wraca do Madrytu jako trener pomóc „Los Rojiblancos” uratować ten sezon. W piątek Diego Simeone został nowym szkoleniowcem Atletico.
Zwolnienie Gregorio Manzano w powietrzu wisiało w zasadzie od początku sezonu 2011/2012 BBVA Liga. Atletico od inauguracji rozgrywek błąkało się w środku stawki, w dodatku mając cały czas niewielką przewagę nad strefą spadkową. Z ust prezydenta klubu, Enrique Cerezo cały czas padały jednak zapewnienia, że Manzano cieszy się pełnym zaufaniem władz „Los Indios” i jego zwolnienie w dalszej perspektywie może tylko wszystkim zaszkodzić. – Nadal uważam, że mamy świetnego trenera. Myślenie, że jest inaczej nie ma większego sensu. Manzano ani nikt inny w naszej drużynie nie jest w niebezpieczeństwie. Jedyne co w tej chwili możemy zrobić to zastanowić się, w jaki sposób podnieść morale drużyny- przyznał Cerezo. W rzeczywistości jednak działacze szukali tylko pretekstu aby pozbyć się Manzano i w końcu taki znaleźli – Atletico odpadło bowiem w 1/16 finału Pucharu Króla z trzecioligowym Albacete Balompie. W pierwszym meczu na Estadio Carlos Belmonte „Queso Mecanico” sensacyjnie wygrali 2:1, ale w rewanżu w stolicy Hiszpanii wydawało się, że nie ma innej opcji niż zwycięstwo czerwono-białych. – Musimy wygrać!- zapowiadał przed rozpoczęciem spotkania Manzano. Niestety dla niego i jego piłkarzy znów górą było Albacete, zaś dla szkoleniowca oznaczało to pożegnanie z klubem. Jeśli oprócz kompromitacji w rozgrywkach Copa del Rey dodamy jeszcze dopiero 10. miejsce tabeli BBVA Liga z zaledwie czteropunktową przewagą nad strefą spadkową to wyjdzie nam w jak fatalnym położeniu Atletico zostawia Manzano, nie wiedzieć czemu, nazywany „EL Profesor”. Przecież jego ostatni sukces datowany jest na sezon 2002/2003 kiedy z RCD Mallorca wygrał Puchar Króla. Od tego czasu gdziekolwiek nie pracował, zawsze żegnano go bez żalu, bo prowadzone przez niego zespoły ginęły w oparach przeciętności.
Wśród potencjalnych następców 55-letniego trenera wymieniano takich szkoleniowców jak: Rafael Benitez, Juande Ramos, Luiz Felipe Scolari i Diego Simeone. Najbardziej zaawansowane rozmowy toczono z ostatnią dwójką. Początkowo faworytem do objęcia posady był Scolari, gdyż jeden z działaczy Atletico wygadał się, że klub negocjuje z obecnym pracodawcą Brazylijczyka, a więc Palmeiras, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Dopiero wówczas postanowino dać szansę Simeone, który co prawda w zawodzie trenera dopiero raczkuje, ale już może pochwalić się niemałymi sukcesami. „El Cholo” trenerką para się od 2006 r. i już w pierwszym roku pracy zdobył swoje pierwsze trofeum, wygrywając wraz z Estudiantes La Plata rozgrywki Apertura w argentyńskiej Primera Division. Z kolei w 2008 r. triumfował wraz z River Plate Buenos Aires w rozgrywkach Clausura. Ostatnio Simeone pracował w Racingu Club de Avellaneda, z którym wywalczył pierwszy od ośmiu lat awans do Copa Sudamericana. Poza tym w swoim CV ma również pracę w San Lorenzo de Almagro, a także Catanii Calcio, którą w sezonie 2010/2011 uratował przed spadkiem z Serie A, gdzie zetknął się m.in. z naszym Błażejem Augustynem. – Wiem, że kiedyś będę pracował w Atletico- przyznał, gdy na Półwyspie Iberyjskim coraz bardziej zaczęły nasilać się plotki o zwolnieniu Manzano. Myślę, że decyzji o moim zatrudnieniu nikt nie będzie żałował i wspólnie będziemy odnosili wielkie sukcesy. Oczywiście wierzę w Manzano, to wspaniały profesjonalista i jedyne czego potrzebuje aby wprowadzić zespół na właściwe tory to czas i zaufanie. Nie chce jednak mówić o jego przyszłości. Zobaczymy jak się wszystko ułoży. Ta wypowiedź Simeone datowana jest na połowę listopada. I zaledwie miesiąc po niej otrzymał szansę prowadzenia swojego byłego klubu.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że Diego to w Madrycie właściwa osoba na właściwym miejscu. Atletico zna od podszewki, wszak to właśnie na Vicente Calderon wypłynął w europejskim futbolu na szerokie wody. Podczas trzech lat, które spędził w ekipie „Los Rojiblancos” (1994-1997) zdobył mistrzostwo oraz Puchar Hiszpanii w sezonie 1995/1996, co w niedługim czasie zaowocowało transferem do Interu Mediolan. Po pięciu latach spędzonych we Włoszech (poza Interem, z sucesami grał również w Lazio Rzym), wrócił jeszcze na dwa lata do Madrytu w latach 2003-2005, ale nie udało mu się już odbudować formy, więc na koniec kariery wrócił do Argentyny, a konkretnie do Racingu de Avellaneda. Nigdy nie był technicznym wirtuozem, nie będzie błędem napisać, że zdecydowana większość kibiców słysząc nazwisko Simeone od razu przywoła pamiętne starcie z Davidem Beckhamem podczas MŚ 1998 we Francji, za które „Becks” w meczu z Argentyną wyleciał z boiska. Byłoby to jednak mocno krzywdzące, wszak Simeone to przede wszystkim jeden z najbardziej inteligentnych piłkarzy ostatnich lat, dlatego też dziś z powodzeniem radzi sobie na ławce. Do tego twardy, bezkompromisowy, czasami wręcz przerażająco brutalny, ale nie przeszkodziło mu to w rozegraniu aż 106 spotkań w zespole „Albicelestes”.
– Diego to idealny kandydat na trenera Atletico- skomentował zatrudnienie Simeone na oficjalnej stronie internetowej „Los Colchoneros” dyrektor sportowy Jose Luiz Perez Caminero. Doskonale zna specyfikę naszego klubu i wie o nim praktycznie wszystko. Zdaję sobie również sprawę z faktu, jak wielkie wobec Atletico są w tej chwili oczekiwania kibiców. Simeone jednak wytrzymywał presję trybun jako piłkarz, więc powinien również wytrzymać jako trener. Sam zainteresowany z kolei na łamach „Asa” wyznał co jego zdaniem trzeba zrobić, by zespół z Madrytu wrócił do czołówki La Liga. – Musimy grać futbol w 100% ofensywny i agresywny. Tylko taki sposób gry może zapewnić nam sukcesy.
Debiut Simeone na ławce Atletico nastąpi 8 stycznia w wyjazdowym meczu z Malagą. Potem jego podopiecznych czekać będą jeszcze: domowa potyczka z Villarreal oraz dwa kolejne spotkania poza Madrytem z Realem Sociedad San Sebastian i Osasuną Pampeluna. Styczniowe zmagania powinny dać zatem odpowiedź na pytanie: czy Simeone uda się wyprowadzić Atletico z kryzysu, wszak aż trzy spotkania rozegra poza Vicente Calderon. A jak idzie „Los Rojiblancos” na wyjazdach lepiej nie pytać- siedem rozegranych meczów i… zaledwie jeden punkt. Jeśli zatem jego podopieczni na obcych stadionach zaczną w końcu zwyciężać, będzie to znak, że z tej mąki może powstać całkiem smaczny chleb.
MACIEJ KANCZAK
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]