Serginho, czyli naciąganie wschodu na ogórka

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2011, 12:59 • 2 min czytania

Pisaliśmy o tym chłopaku na początku listopada, gdy właśnie wybierał się na testy do Zenitu Sankt Petersburg. Sprawa wyglądała dziwnie, bo Brazylijczyk do tej pory ani raz nie wyprosił u trenera Kasperczyka, by ten potraktował go poważnie przy wybieraniu składu na mecz Ekstraklasy. Pisaliśmy wówczas tak:

Serginho, czyli naciąganie wschodu na ogórka
Reklama

W Bielsku najpierw walczyli, żeby zgłosić go do rozgrywek, a jak już skompletowali wszystkie papiery okazało się, że niepotrzebnie, bo chłopak i tak do niczego się nie nadaje. I nie jest to żaden nasz wymysł. Są tacy, którzy oglądają go na co dzień i mówią krótko – „ogórek”, więc pewnie i w Zenicie szybko się na nim poznają. Chociaż powinniśmy raczej pomyśleć, czy ten cały Serginho w ogóle do Rosji dojedzie? A jeśli tak, to czy ktokolwiek wyjdzie po niego na dworzec i czy w Petersburgu słyszeli, że mają spodziewać się gości… Stawiamy stówę, że to jakaś bajka.

Serginho na testy dojechał, choć je oczywiście oblał. Po powrocie miał podobno taką minę, że strach było go pytać, co w tej Rosji zobaczył. Nie mówiąc o tym, jak go ocenili. Ale z możliwości podbijania wschodu wciąż nie rezygnuje. Teraz wybiera się na testy do Kubania Krasnodar, by posmakować ciężkich treningów u Dana Petrescu.

Reklama

Dużo szczęścia życzymy. Przyda ci się chłopie! Wyślij nam tę płytę, na którą tak nabierasz ludzi.

PS. Ostatnie dwa miesiące oczywiście nie zmieniły niczego w błyskotliwej karierze Brazylijczyka. Nadal nie udało się zadebiutować w Ekstraklasie.

foto: ts.podbeskidzie.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama